REKLAMA

Wielkie emocje wokół jakości usług telekomunikacyjnych

– Czytam i nie wierzę – napisał jeden z czytelników TELKO.in po opublikowaniu w serwisie informacji o wynikach badań jakości usług mobilnych na głównych trasach kolejowych, przeprowadzonych na zlecenie Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Chodziło mu o to, że wyniki raportu – raczej pozytywne – kompletnie nie zgadzają się z jego odczuciami, a kilka razy w tygodniu przemierza trasę kolejową Katowice-Warszawa. Według niego, na długich odcinkach (około jednej czwartej trasy) nie są dostępne usługi telefoniczne (w jego przypadku: sieci Orange i Plus), nie mówiąc już o mobilnym internecie. I twierdzi, że nie chodzi wcale tylko o Pendolino (te kłopoty są ogólnie znane i zauważa je też raport UKE).

Rzeczywiście, porównując subiektywne odczucia czytelnika z wynikami badań,  różnice  są drastyczne. Wynika z nich bowiem, że dla pociągu TLK na trasie Katowice-Warszawa niedostępność usług w przypadku Plusa występuje tylko na 0,8 proc. trasy, a Orange 4,7 proc. Znacznie poniżej 25-30 proc, na które wskazuje nasz czytelnik.

Ten ostatni jest oburzony laurką, jaką UKE wystawia operatorom. Jego irytację pogłębia fakt, że trasę Katowice- Warszawa przemierza służbowo i wiadomo, że jest czas na maile i telefony.

Taki dysonans poznawczy, nie jest niczym nowym. Przykładowo, operatorzy lubią epatować liczbami 95, czy 97 proc. populacji Polski w zasięgu LTE. Gdy ktoś jednak wyjeżdża na wakacje do mniejszej miejscowości na Mazurach, Podlasiu, Roztoczu, czy w górach, to o komfortowym korzystaniu z internetu mobilnego (okresowo lub permanentnie) może zapomnieć.

Czasami bywa, jak z badaniami UKE na temat jakości usług w sieciach komórkowych, opublikowanymi na początku 2016 r., w których najlepiej wypadł Plus, a najsłabiej Play. Ta pierwsza sieć wykorzystała je we własnym marketingu, Play natomiast argumentował, że to jakieś „bardzo dziwne badania”, bo jego klienci mają odczucia całkiem inne. I że tak naprawdę to jego sieć ma najlepsze wyniki.

Wygląda na to, że temat jakości usług także w nadchodzącym roku będzie budził emocje. W tym tygodniu Dziennik Gazeta Prawna zaniepokoił się, że w  Polsce brakuje certyfikowanego narzędzia do badania tej jakości. Takowe powinien zapewnić regulator rynku, czyli UKE. Gazeta podkreśliła, że oficjalny speed-test od trzech lat oferuje Portugalczykom tamtejszy regulator ANACOM. To o tyle ważne, że  od nowego roku klient powinien dostać  w umowie konkretne informacje (z liczbami) na temat oferowanej mu prędkości internetu, co jest efektem unijnego rozporządzenia o otwartym internecie.

Pytanie czy UKE rzeczywiście takiego narzędzia nie ma, jak twierdzi Dziennik Gazeta Prawna? Przecież od kilku lat urząd budował tzw. Narzędzie Pomiarowo-Kontrolne (NPK), które miało służyć tym celom. Ponad dwa lata temu, przygotowując się do ogłoszenia przetargu, UKE zapowiadał, że narzędzie będzie działać we wszystkich typach sieci przewodowych i bezprzewodowych, w tym LTE. W przyszłości zaś będzie także mierzyć jakość usług głosowych w technologii Voice over LTE. Poza tym aplikacja pomiarowa ma także umożliwić zbieranie danych od użytkowników końcowych m.in. o lokalizacji, o kontrakcie z operatorem, czy o zadowoleniu z jakości usług.

I UKE chyba je zbudował, choć się specjalnie tym nie chwali. W odróżnieniu od firmy, które je tworzyła  tj. Q&S Computer. Na internetowej stronie tej firmy z datą 10 marca 2016 r. czytamy:

Zaprojektowaliśmy i wdrożyliśmy w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej Narzędzie Pomiarowo-Kontrolne (NPK), służące do oceny parametrów sieci szerokopasmowych. Nasze rozwiązanie dedykowane jest przedsiębiorcom telekomunikacyjnym, jednostkom samorządu terytorialnego i administracji publicznej, a także przedsiębiorcom uczestniczącym w budowie e-usług publicznych, tworzącym treści cyfrowe w internecie oraz użytkownikom treści cyfrowych dostępnych w internecie szerokopasmowym. Kluczową zaletą NPK jest połączenie najwyższej dokładności pomiarów z w pełni scentralizowanym i zautomatyzowanym zarządzaniem elementami systemu. Nasze urządzenia pomiarowe posiadają funkcjonalność i dokładność porównywalną do najlepszych na rynku laboratoryjnych urządzeń pomiarowych (…) Dzięki tym zaletom narzędzie NPK przewyższa inne dostępne na rynku narzędzia pomiarowe.

Pozostaje więc pytanie, dlaczego tak wyśmienitym narzędziem UKE się nie chwali, i czy zaczął je stosować do pomiarów? Może właśnie NPK sprawiłoby, że dysonans między subiektywnymi odczuciami użytkowników, a obiektywnymi wynikami badań byłby mniejszy? Czy też z NPK będzie, jak z wieloma innymi projektami informatycznymi w administracji, tj. zrealizowany, rozliczony i... schowany do szafy?