Zasady retencji danych bez podstawy prawnej

Rozumiem zatem, że raczej nie jest pan zwolennikiem dalszego umacniania urzędu antymonopolowego?

Powiedziałbym inaczej: zobaczmy najpierw, jak działają nowe uprawnienia, które urząd dopiero co uzyskał.

O UOKiK przez lata krążyły opinie, że słabo się z nim współpracuje. Że jest skory do karania nadużyć, ale nie do zapobiegania, by tych nadużyć było jak najmniej. Z drugiej strony od ubiegłego roku daje się zauważyć zwiększone zainteresowanie UOKiK telekomunikacją.

UOKiK z pewnością silnie interesuje się rynkiem telekomunikacyjnym. Jego aktywność jest pochodną aktywności konsumentów. Według mnie UOKiK działa merytorycznie i konstruktywnie: przede wszystkim prowadzi dialog. Problemem jest natomiast (ale jest to już kwestia bardzie uregulowań prawnych niż praktyki) sprawa podziału kompetencji pomiędzy UOKiK a UKE. Powstają wręcz kolizje prawne.

Jakie obszary ma pan na myśli?

Dobrym przykładem mogą być kwestie dotyczące praw konsumentów. Znam aktualną sprawę z rynku telekomunikacyjnego, która dotyczy kwestii związanych – w praktyce – z próbami regulacji rynku detalicznego. Z pewnością właściwym jest w tych sprawach Prezes UKE. Czy właściwy jest także Prezesa UOKiK, jak można wznosić z praktyki – mam już bardzo poważne wątpliwości.

To incydentalne wydarzenie, czy trend?

Wyjątek, ale chcielibyśmy, aby nie przekształcił się w trend. Stąd uważam, że rozdział kompetencji pomiędzy UKE, a UOKiK powinien zostać ściśle określone w Prawie telekomunikacyjnym.

No właśnie. Ten akt nie bez trudu został znowelizowany zgodnie z dyrektywami europejskimi kilka lat temu. Jak przystaje do dzisiejszej rzeczywistości?

Prawo telekomunikacyjnie jest relatywnie dość często nowelizowane – średnio co kilka miesięcy. Należy zachować balans pomiędzy potrzebą dokonywania zmian, a koniecznością zapewnienia pewności obrotu. Większość obecnych regulacji, poza wskazanymi już wcześniej kwestiami, nie wymaga zmian. Występują jednak obszary wymagające nowelizacji. Do nich należą z pewnością przepisy o retencji danych.  

Dlaczego? Prawo telekomunikacyjne reguluje już te kwestie.

W ubiegłym roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uchylił dyrektywę o retencji danych, a ta dyrektywa była podstawą i źródłem uregulowań w polskim Pt. Orzeczenie Trybunału ma bardzo ciekawe, warte uwagi uzasadnienie, które wskazuje w jaki sposób powinny być zbierane, przechowywane i udostępniane dane telekomunikacyjne. Podstawowym pytaniem jest to, czy przepisy krajowe przyjęte na podstawie uchylonej dyrektywy nadal obowiązują?

Nie są transponowane automatycznie.

Według mnie, jeżeli dyrektywa jest nieważna, to polski ustawodawca powinien niezwłocznie znowelizować oparty na niej krajowy akt prawny.

W oparciu o co znowelizować? Co miałoby być źródłem prawa krajowego?

Własne rozwiązania i uzasadnienie zawarte we wspomnianym orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości. Myślę też, że nasz Trybunał Konstytucyjny miałby podstawy do działania i nakazania zmian w Pt. Dzisiaj, zupełnie teoretycznie, przedsiębiorca telekomunikacyjny mógłby zakwestionować zapisane tam obowiązki retencyjne, albo konsument mógłby zakwestionować tryb zbierania jego danych.Oczywiście, w praktyce dopóki nie zostanie zmienione Pt należy przestrzegać jego postanowień. Przepisy prawa powinny być jednak jak najszybciej zmienione.

Kto powinien działać?

Podmiot, który ma inicjatywę ustawodawczą, ewentualnie Trybunał Konstytucyjny, gdyby rozpatrywał sprawę ważności wspomnianych przepisów, powinien wskazać na konieczność ich zmian. Pt bezwzględnie będzie musiało zostać zmienione, gdyby w miejsce uchylonej pojawiła się nowa dyrektywa unijna, ale dobrze by było nie czekać na to i znowelizować ustawę wcześniej.