Biznes telekomunikacyjny, czyli priorytet nr 2

Tasowanie aktywami telekomunikacyjnymi może przynieść tyle zysków (jeżeli nie więcej), co efektywne świadczenie usług telekomunikacyjnych. Dla niejednego właściciela działalność telko jest więc środkiem, a nie celem. Chociaż nie każdemu wychodzą powzięte plany. W tym kontekście warto spojrzeć na ostatnie raporty Ines i Fiberhostu.

Pewnie już dawno można było wysnuć taką refleksję, ale raporty Inea, Fiberhostu a jeszcze Odin Holdings przeczytałem wszystkie akurat w tym roku. I dużo one mówią na temat praktyki wydzielania aktywów sieciowych z firm telekomunikacyjnych. I wiele wskazuje, że ma to sens głównie dla właścicieli, którzy myślą przede wszystkim w kategoriach żonglowania gotówką i aktywami.

Inea wciąż ma potężne straty na poziomie operacyjnym z czego wnoszę, że samodzielnie, bez stałej kroplówki finansowej od właściciela, nie byłaby w stanie funkcjonować. Nie dziwota, bo service providerów nie ma zbyt wielu na europejskim rynku. Grupa Tele2 to historia innych czasów i innych cen detalicznych. Z wciąż działających tak przedsiębiorców przychodzi mi na myśl Telestrada, ale to firma o zupełnie innej historii niż Inea.

Z tego prosty wniosek, że dzieląc dawną Inea na dwie części fundusz Macqurie dobrze wiedział, że nie tworzy dwóch efektywnych podmiotów gospodarczych, tylko dwa aktywa na sprzedaż. Z wyliczeń zaś mu wyszło, że za dwie firmy osobno zainkasuje więcej niż za jedną. Nihil novi na rynku inwestycyjnym. Nie wiem tylko, czy fundusz zapomniał, czy entuzjastycznie nie myślał o tym, że Inea wciąż jest mocno przyklejona do Fiberhostu. Że gros biznesu robi w jego sieci, i że ponad połowa kosztów operacyjnych przypada na „siostrę”. Inea trzeba by więc kupić od Macquarie z ponad 200 mln zł kosztów do Fiberhostu z czym trudno będzie cokolwiek zrobić, bo dawna Inea… jest tak mocna na swoim terenie, że nie ma infrastrukturalnej konkurencji. W sumie najsensowniej byłoby ją kupić razem z Fiberhostem i WSS, czyli całą grupą Odin Holdings: ponad 600 mln zł przychodu, ponad 70 mln zł zysków operacyjnych i… 2,5 mld zł zadłużenia netto. To zaś może… generować wyzwania, jeżeli chodzi o wycenę tych aktywów. I pogrążyć kalkulację funduszu, że oddzielnie te aktywa sprzeda się drożej. Sądzę, że to jest powód dla którego Macquarie tak długo szuka nabywców na Inea.

Podejrzewam, że pozostawione samemu sobie UPC, po wydzieleniu sieci do Polskiego Światłowodu Otwartego, okazałoby się również nieefektywne biznesowo, co Inea. Tyle, że Iliad szybciutko połączył UPC z opływającym w lukier Playem, więc zupełnie tego nie widać.

Nie trzeba inwestora stricte finansowego, żeby tasowanie aktywami stawiał na pierwszym planie. Tak a nie inaczej działała grupa Liberty Global (dawny właściciel UPC), która przez długie lata budowała telekomunikacyjny biznes w Europie, by potem bez żalu go rozsprzedać, a środki alokować na bardziej rentownym amerykańskim rynku. Iliad dzielnie idzie tą samą drogą, bo pierwsze co zrobił po wejściu do Polski, to upłynnił sieci P4 i UPC Polska.

Można się z tego naigrywać, ale francuska grupa już wyciągnęła więcej gotówki z polskiego rynku, niż w niego zainwestowała. Także… tego… model się spina.

Można się także naigrywać z inwestorów finansowych, że nie bardzo się znają na biznesach, jakie kupują (bo tak jest), ale to nie przeszkadza im inkasować kokosowych zysków. Wypada również uszanować ich stoicki spokój, że nie każda transakcja musi się udać.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi