REKLAMA

Cała nadzieja w Starlinku?

Od kilku do kilkunastu procent dzieci i młodzieży objętych obowiązkiem szkolnym nie jest obecnych na e-lekcjach. Jedni dlatego, że nie zamierzają się uczyć, ale znaczne grono – nikt dokładnie nie wie, jak liczne – dlatego, że albo nie ma odpowiedniego sprzętu komputerowego, albo jest poza zasięgiem internetowych łączy. Ewentualnie dlatego, że łącza są niestabilne lub mają zbyt niską przepływność.

(źr. TELKO.in)

W listopadzie ub.r. światowe media obiegła historia 21-letniego mieszkańca jednej z syberyjskich miejscowości, który co dnia wspinał się na oddaloną od domu ośmiometrową brzozę, bo tylko tam miał sygnał sieci mobilnej – na tyle dobry, by móc uczestniczyć w zdalnych zajęciach na uczelni, której jest studentem.

Historie o polskich dzieciach i młodzieży w podobnej sytuacji do światowych mediów się nie przebijają, chociaż telewizja TVN opisywała w tym samym czasie historię dzieci z gminy Michałowo na Podlasiu, które codziennie dojeżdżają nawet kilkadziesiąt kilometrów do szkolnej świetlicy, by móc uczestniczyć w zdalnych lekcjach.

Problemy z dostępem do internetu występują także na żywiecczyźnie. Opisywała je w grudniu ub.r. „Gazeta Wyborcza”. Rzecznik starostwa w Żywcu mówił dziennikowi, że władze powiatowe zwracały się w tej sprawie do Ministerstwa Cyfryzacji. Zwróciły się także do operatorów telefonii komórkowej o zwiększenie zasięgu sieci.

Nie było większego zainteresowania – mówi rzecznik starostwa.

By znaleźć miejscowości, gdzie nie ma łączy stacjonarnych, a jakość łączy mobilnych bywa słaba wystarczy oddalić się o kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy, na zachodni skraj Puszczy Kampinoskiej. Mieszkańcy tamtejszych miejscowości w praktyce korzystają z mobilnej transmisji danych w sieciach Orange i T-Mobile, bo tylko te dwie sieci mają tam (jaki taki) zasięg LTE w paśmie 800 MHz. Routery „widzą” co prawda jeszcze pasma 1800 MHz i 2100 MHz, ale jakość sygnału w tych pasmach – na poziomie -120 dBm – nie pozwala nawet na uruchomienie… aplikacji Speedtest.net by zmierzyć przepływność i opóźnienie.

Jeszcze inaczej jest w Marylinie w Puszczy Noteckiej. Wieś – a dokładniej niektóre domy – znalazła się w zasięgu sieci budowanej z wykorzystaniem środków unijnych w ramach POPC. Uczniowie z domów podłączonych mają więc dobry internet. Ci, których domy nie załapały się na inwestycję (z powodu decyzji operatora lub nie objęcia projektem, bo adres nie jest białą plamą) nadal muszą korzystać z kapryśnych łączy mobilnych.

Historie można mnożyć. UNICEF szacuje, że na świecie ok. 1/3 wszystkich dzieci jest odciętych od nauczania zdalnego.