Cała nadzieja w Starlinku?

Ile dzieci i młodzieży objętych w Polsce obowiązkiem szkolnym z różnych przyczyn nie może uczestniczyć w zdalnym nauczaniu? – nie sposób ustalić. Ministerstwo Edukacji i Nauki nie podaje takich danych. W czerwcu ub.r. ówczesny minister edukacji Dariusz Piątkowski mówił w RMF.fm: „Tak naprawdę, to chyba dzisiaj nikt w Polsce nie wie”.

Dr hab. Maciej Jakubowski, prezes Fundacji Evidence Institutew rozmowie z „Obserwatorem Finansowym” podkreślał, że w Polsce nie mamy nawet dobrych badań, które pozwoliłby oszacować skalę problemu.

Te które są, opierają się na nielosowych próbach i sondażach internetowych. Wiemy, że od kilku do kilkunastu procent uczniów w ogóle wypadło z systemu, albo uczestniczy w zajęciach tylko pozornie – loguje się, ale bez aktywności – mówił w wywiadzie dla „Obserwatora Finansowego”.

Inicjatywa Uwolnij Złomka, która zajmuje się „odświeżaniem” i dostosowaniem starych komputerów do nauki zdalnej szacowała, że wiosną w polskich domach brakowało ok. 500 tys. komputerów do nauki zdalnej. W końcu ub.r. ich szacunki mówiły o 100-200 tys. uczniów nie mających odpowiedniego sprzętu.

Od wiosny sprzętowa luka zmniejszyła się dzięki inicjatywom, takim jak Uwolnij Złomka, a także budżetowym środkom, które przeznaczono na zakup sprzętu. W samym końcu ub.r. Ministerstwo Rolnictwa znalazło pieniądze – 1 500 zł na gospodarstwo domowe – na zakup komputerów przez rolników spełniających postawione przez resort wymagania.

Jeszcze trudniej jest określić, ilu uczniów nie może uczyć się zdalnie, bo ich rodzinne domy znajdują się poza zasięgiem sieci stacjonarnych i komórkowych świadczących usługi dostępu do internetu z jakością umożliwiającą korzystanie z zajęć prowadzonych na odległość z wykorzystaniem aplikacji wideo.

Gdy spytaliśmy o to Urząd Komunikacji Elektronicznej, odpowiedzialną za cyfryzację część KPRM i MEiN zapadła głucha, kilkudniowa cisza. Na ponowione mailowe pytanie pierwsze odpowiedziało UKE: „Niestety nie mamy takich danych. Być może w odpowiedzi na pana pytania może pomóc KPRM, komórka dawnego Ministerstwa Cyfryzacji lub Ministerstwo Edukacji i Nauki”. Dzień później na mail odpowiedział KPRM: „ Szczegółowe analizy w tym zakresie prowadziło Ministerstwo Edukacji Narodowej”. MEiN nie odpowiedziało do dziś.

Po 10 miesiącach od rozpoczęcia w Polsce zdalnego nauczania można przyjąć, że minimalna przepustowość stabilnego, asymetrycznego łącza stacjonarnego, która umożliwia wideolekcje to 30 Mb/s. Według opublikowanych przez OECD w listopadzie ub.r. danych, takie łącza ma 66 proc. gospodarstw domowych w Polsce i 29 proc. wiejskich gospodarstw domowych.