Czy można dwa razy założyć biały welon?

Umizgi Zbigniewa Jakubasa do P4 są – z punktu widzenia Netii – zrozumiałe. Pytanie, czy da się wskrzesić to małżeństwo, skoro rozwód został przeprowadzony, majątek podzielony, a opieka nad dziećmi ustalona. Poza tym powab każdego z nich dla świata inaczej dziś wygląda, niż sześć lat temu.

W ciągu tych kilku lat niejeden i nie raz – czasem ze złośliwym uśmieszkiem –
pytał Mirosława Godlewskiego, czy nie żal mu sprzedaży udziałów w P4. Z typowym dla siebie profesjonalizmem były szef Netii spokojnie ripostował, że w 2008 r., to była najlepsza możliwa decyzja. Ja się z tym zgadzam.

Netia wyszła wówczas z ryzykownego biznesu, który w niekorzystnym scenariuszu mógł ją pogrążyć. To, że Play wciąż istnieje i ma się dobrze, to splot szczęśliwych okoliczności, talentów playowego teamu i mocnych nerwów właścicieli. Ale wcale tak nie musiało być. Myślę, że w 2008 r. co bardziej wtajemniczonym w materię osobom więcej znaków wróżyło porażkę, niż sukces Playa. No, ale stało się inaczej, i dziś Play znowu staje się pożądanym partnerem.

Play jest dzisiaj już 3-4 razy większy od Netii pod względem przychodów i wyniku operacyjnego. I ma jakieś dziesięć razy więcej klientów. Dla udziałowców Netii związki z siecią mobilną, to szansa na udział w biznesie, którego perspektywy - choć wcale nie świetlane - są dzisiaj lepsze, niż na rynku stacjonarnym. Czym dla Playa może być Netia? Szansą mocnego wejścia na rynek stacjonarny, w szczególności korporacyjny, na którym P4 dzisiaj nie istnieje.

Usługi w sieci stacjonarnej, nawet na własnej infrastrukturze, nie uważałbym za tłustej krowy w wianie. Netia ma je na sprzedaż od kilku lat, a chętnych inwestorów wciąż brak. Rynek stacjonarny raczej się zwija, niż rozwija i żadne NGN-y nic tu radykalnie nie zmienią. Play, gdyby chciał, to jako usługodawca z silną marką, mógłby być na tym rynku obecny już od dawno. Ale nie chce. Podobnie zresztą jak Polkomtel, a do niedawna T-Mobile.

Już ciekawiej wygląda cały netiowy segment usług dla firm, który dla Playa oznaczałby rozwój w zupełnie nowym, a dosyć stabilnym obszarze. Dobrym przykładem jest T-Mobile wchłaniające GTS Poland. Dla mnie wprawdzie dzisiaj zestawienie "Play - korporacje" pasuje, jak bejsbolówka do garnituru, ale to się może zmienić. Poza tym gdyby Play został połączony z notowaną na giełdzie Netią, to jego udziałowcy zyskaliby nieco większą płynność swoich aktywów i nowe możliwości pozyskania kapitału. Niby nie tak wiele, ale jednak coś.

Za cienki ze mnie bolek, żeby ocenić, na ile – w cyferkach – taka operacja byłaby opłacalna dla Playa i jego udziałowców. Nie mam pojęcia, czy na pewno wyżej w priotytetach firmy są alianse kapitałowe, fuzje i rozwój biznesu korporacyjnego, czy nie przetarg na 800/2600 MHz, albo budowa sieci LTE. Wiem za to na pewno, że jakiekolwiek wiarygodne informacje na temat związków z Playem wywindują kurs akcji Netii. Bo po sześciu latach od rozwodu, kto inny jest dzisiaj brzydkim kaczątkiem.