Czy polski rynek hurtowy musi być psem?

Widząc, ile gigabajtów danych jest dzisiaj konsumowanych przez użytkowników klasycznych usług TV, jak bardzo zaawansowana staje się grafika komputerowa (zwłaszcza w grach) oparta o obraz w streamingu, który w mniejszym stopniu korzysta z mocy urządzenia, ale w zamian potrzebuje więcej pasma i bardzo niskich opóźnień transmisji danych... Widząc to wszystko jestem spokojny o rozwój stacjonarnych sieci transmisji danych. Co więcej, dopiero przed nami powszechne nadawanie w formacie 4K oraz uploadowania do „chmury” terabajtów danych   przechowywanych na razie na twardych dyskach użytkowników. Mobilny dostęp do internetu nie może się zatem stać w pełni substytutem dostępu stacjonarnego, jak to się stało z usługami głosowymi. Stricte mobilna sieć (w dzisiejszym rozumieniu) nie wytrzyma ruchu generowanego przez gospodarstwo domowe.

Nikt nie liczy, że pojawi się podmiot, który na hurcie zbuduje zupełnie nowy biznes.

Oznacza to, iż – moim zdaniem – taki np. Cyfrowy Polsat powinien bacznie monitorować rozwój hurtowego dostępu do sieci stacjonarnej. Tym bardziej, że sieci, jakie powstaną w ramach programu POPC będą stanowić lepszą alternatywę dla usług telewizyjnych opartych o dosył satelitarny i „talerz”. Z tego samego powodu stacjonarnym hurtem winien się bardziej interesować także właściciel platformy nc+.

Powyższy obraz pokazuje, iż – w mojej ocenie – istnieją duże szanse, by dostępem hurtowym do nowoczesnej sieci zainteresowali się operatorzy, którzy w 2006 r. jeszcze nie widzieli w tym żadnej korzyści, ani przewagi strategicznej z rozwoju oferty opartej o taki dostęp. Teraz jednak widać warunki dla zainteresowania pakietyzacją usług i tym samym dla popytu na dostęp hurtowy ze strony nowych graczy.

To, co łączy wszystkich tych operatorów, to realizacja sprzedaży przede wszystkim w modelu ogólnopolskiego marketingu realizowanego za pomocą narzędzi ATL. Tym samym, aby dostęp hurtowy się rozwinął muszą nastąpić zmiany także po stronie podażowej: konieczna jest oferta ogólnopolska oferująca łącza co najmniej 50Mbps, nawet jeśli będzie kompilacją dostępów BSA w sieciach kilku operatorów hurtowych. Czy można tu liczyć na pomoc regulatora rynku?

Trzeba więcej oferty hurtowej

Teoretycznie na rynku aż roi się od pomysłów na dostęp hurtowy. Wydaje się jednak, że nikt nie liczy na pojawienie się nowego, potężnego detalisty, który w oparciu o dostęp hurtowy zbuduje nowy biznes. Nie wydaje się również, aby kołem zamachowym rynku hurtowego mogła ponownie stać się Netia. Moim zdaniem, zarówno fundusz Infracapital, jak sieć kablowa Inea, czy agregacyjne inicjatywy mniejszych operatorów (ISP) liczą głównie na Orange, ale również na operatorów sieci mobilnych. Z drugiej strony operatorzy mobilni sprzedają w modelu ogólnopolskim, nie są więc ani procesowo, ani marketingowo przygotowani do sprzedaży produktów, których zasięg byłby ograniczony. Dostęp hurtowy – uwzględniając oferty wszystkich hurtowników – pokrywa najwyżej połowę gospodarstw domowych w Polsce. To, moim zdaniem, zbyt mało aby dla operatorów działających w modelu ogólnopolskim, aby proces sprzedaży detalicznej był efektywny i opłacalny.

Tu pojawia się do odegrania rola dla regulatora rynku. Regulatora, który wprawdzie nie zapewni popytu, ale może zapewnić podaż. Regulatora, który kilka lat temu stwierdził, że Orange Polska nie ma pozycji dominującej na lokalnych rynkach 76 gmin w Polsce (przy czym część z tych gmin, to całe miasta), czyniąc tym samym poważną lukę w ofercie regulowanej/hurtowej.