REKLAMA

Dostęp radiowy wraca do łask?

Skoro niewykorzystane zostało circa about 40 proc. środków dostępnych w KPO i FERC, to na szybko (bardzo szybko!) trzeba szukać środków zaradczych i chociażby przejściowych metod zapewnienia dostępu w białych plamach. Radio? Radyjko?

To nie jest mój autorski pomysł, tylko odsłuch z ostatniej konferencji FG Time. Najpierw o takiej możliwości wspomniał Prezes UKE Jacek Oko. Potem, że takiej możliwości dzisiaj nie ma narzekał (pewnie nie przypadkiem) prezes T-Mobile Polska Andreas Maierhofer.

Realizacja publicznych programów budowy sieci telekomunikacyjnych za pomocą technologii radiowych, to awanturniczo-romantyczna historia sama w sobie. Przed laty, w przededniu startu Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa, wylano potoki liter i śliny w dyskusji „a czemuż by nie LTE?”, udowadniając walory i osiągi technologii mobilnych. Sami z zapałem publikowaliśmy na TELKO.in kolejne opinie w tej sprawie. Z wielkiej chmury spadł mały deszcz, a ściślej mówiąc… ani kropli deszczu. Na poważnie przymiarki do POPC poczynił tylko Play, żeby ostatecznie nie złożyć ani jednego wniosku i głęboko rozczarować ówczesnego wiceministra cyfryzacji. Ciekawe, że po latach podobny i jeszcze dalej idący numer wykręciła spółka zależna Playa…

Może z powodu tego precedensu nikt do tej pory nie brał na poważnie dopuszczenia operatorów mobilnych do KPO/FERC. Teoretycznie było to możliwe w świetle zasad ogólnounijnych programów spójnościowo-odbudowywawczych. Coś się na ten temat nawet w Polsce przebąkiwało, ale jakoś tak bez przekonania. Cały rynek był na światłowodowym haju, a operatorzy mobilni nie mogli narzekać na dostęp do kapitału. Zwłaszcza w minionych latach prawie-zeroprocentowego kredytu.

Kiedy się jednak okazało, że najpoważniejsi beneficjenci, składając wnioski o dofinansowanie budowy FTTH, realnie prowadzą tylko zwiad bojem, że po wygraniu konkursu dopiero kalkulują końcową opłacalność projektu, i że masowo rezygnują z umów o dofinansowanie – coś się zaczęło zmieniać. I ktoś sobie przypomniał, że wieżę sieci mobilnej stawia się co prawda 12-18 miesięcy, ale to jednak krócej, niż 24-36 miesięcy czego wymaga projekt FTTH. A KPO trzeba zakończyć za 2 lata.

Różne poglądy mi się zmieniają, ale że lepiej mieć niestabilne 5-10 Mb/s po sieci mobilnej niż nie mieć żadnego dostępu wciąż twierdzę. Tak jak 6 lat temu przy dyskusji o realizacji POPC. Lepiej wziąć dofinansowanie z KPO i wybudować mobilny sajt z kompletem warstw sieciowych, niż… niewybudować – znacznie oczywiście lepszej – sieci optycznej. Warto by przy tym pomyśleć o udostępnieniu pasma 700 MHz, refarmingu pasma 900 MHz i być może uwspólnieniu archaicznej, ale wciąż potrzebnej wszystkim sieci GSM.

To wszystko pod warunkiem oczywiście, że operatorzy mobilni są zainteresowani budową zasięgu w białych plamach. I czy akceptowalne będzie, czego za to będą chcieli od rządu. Bo wątpię, żeby chcieli samej dotacji, skoro do tej pory pieniędzy im nie brakowało.

Fajnie by jeszcze było, gdyby ewentualna dyskusja na ten temat nie zakończyła się, jak w przypadku POPC – niczym. Skoro sieć i tak ma nie powstać, to po co marnować czas i narażać nas wszystkich na srogi zawód? To już lepiej przyznać niezagospodarowane środki w trybie pozakonkursowym takiemu NASK i niech je sobie na coś tam przepuści z mniejszym lub większym sensem.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi