REKLAMA

Dużo pracy, ale było warto

ŁUKASZ DEC: Na rynku szablonowo się zakłada, że wycena gniazdka abonenckiego w technologii optycznej osiąga najwyższa cenę przy sprzedaży sieci. Czy w związku z tym bank brał pod uwagę planowaną technologię pod kątem wartości aktywów stanowiących zastaw pożyczki?

Nie było to brane pod uwagę. Przyznam, że ja się nad tym nawet nie zastanawiałem. Pewnie dlatego, że już od pewnego czasu budujemy wyłącznie sieci optyczne.

To, czy przedsiębiorca uzyska kredyt zależy głównie od zaangażowania opiekuna w banku. Mamy szczęście do niezwykle kompetentnej osoby.

ŁUKASZ DEC: Jak technicznie odbywa się zabezpieczenie na sieci?

Alior Bank został wpisany do rejestru zastawów.

ŁUKASZ DEC: Czy to ogranicza możliwość dysponowania siecią JMDI?

Nie. Działamy jak do tej pory. Inwestujemy tak, jak chcielibyśmy inwestować.

ŁUKASZ DEC: A gdyby chciał pan sprzedać teraz infrastrukturę?

Nie mam takiego planu, ale myślę, że nie byłoby problemu. Poinformowałbym bank o takim zamiarze i – zapewne – w umowie z nabywcą należałoby zawrzeć warunek, że część należności trafi do banku na spłatę pożyczki.

MAREK JAŚLAN: Jak pan ocenia kompetencje po stronie banku do procedowania pożyczki na inwestycje telekomunikacyjne?

Według mnie ogólną zasadą jest, że czy przedsiębiorca uzyska kredyt, czy go nie uzyska zależy od zaangażowania tzw. „opiekuna” w banku. JMDI ma szczęście do niezwykle zaangażowanej osoby, z którą w Alior Banku współpracujemy od dawna. Z dużym poświęceniem pośredniczy między nami a bankiem, pomaga w procedurach, aby efekt zadowolił obie strony. Podobnie było w przypadku pożyczki szerokopasmowej. Muszę jednak dodać, że wedle mojej wiedzy nasza opiekunka była delegowana do obsługi tych pożyczek i być może miała ponadprzeciętne kompetencje.

ŁUKASZ DEC: Od innych operatorów można usłyszeć, że wnioski rozpatrują analitycy o uniwersalnych kompetencjach, którzy niekoniecznie rozumieją specyfikę rynku telekomunikacyjnego.

Ja osobiście nie miałem takich doświadczeń. Pomagała nam rutynowo nasza opiekunka. To osoba bardzo doświadczona, która potrafi ocenić na co klient może w banku liczyć. Jeżeli jednak przedsiębiorca nie ma takiego szczęścia, to może podejmować bez właściwej rekomendacji trud wnioskowania i się frustruje, kiedy wykonana praca idzie na marne.

ŁUKASZ DEC: Jako pierwszy pożyczkobiorca być może byliście traktowani w szczególny sposób. W końcu to miała być referencja.

Być może. Choć wcześniej staraliśmy się także o gwarancję bankową na zabezpieczenie projektu realizowanego w ramach 1.1 POPC. Wówczas nie odnosiłem wrażenia, żeby w banku kompletnie nie rozumieli o co w naszym projekcie chodzi (gwarancję uzyskaliśmy).

ŁUKASZ DEC: Czy trzeba było w jakiś sposób „dostroić” firmę do oczekiwań banku? Myślę na przykład o procesach wewnętrznych.

Nie było takiej konieczności. Niestandardowym wysiłkiem był może biznesplan dla banku, w tym zwłaszcza dotrzymanie harmonogramu działań. Biznesplan oparliśmy na naszych doświadczeniach odnośnie tempa podłączania do sieci nowych budynków, ale nie dysponowaliśmy jeszcze wszystkimi umowami o dostęp do nieruchomości (niektóre wciąż pozyskujemy). W przypadku inwestycji finansowanych z własnych środków, to nie stanowi problemu, bo jesteśmy przyzwyczajeni. Bank początkowo miał inne oczekiwania.

MAREK JAŚLAN: Udało się przekonać, że w telekomunikacji trudno inaczej?

Na początku była konsternacja, ale przyjęto nasze wyjaśnienia i zaakceptowano stan rzeczy.

ŁUKASZ DEC: Czy zdarzyła się chwila, że zastanawiał się pan nad wycofaniem wniosku?

Na poważnie nigdy, choć zdarzały się chwilę zniechęcenia.

ŁUKASZ DEC: Czym spowodowane?

Głównie czasochłonnością procesu. Biurokracja po stronie banku jest duża. Dostarczaliśmy dokumenty i czekaliśmy na odpowiedź, aby usłyszeć, że potrzebne są kolejne dokumenty... Bywało, że przychodziły myśli: „Ja tu przekładam papiery, a inni budują sieć!” To było męczące, ale nie do tego stopnia by wycofać wniosek. Z perspektywy czasu nie mam jedna wątpliwości, że warto było podjąć wysiłek.

W pewnym momencie było jednak tak, że już rozpoczęliśmy procesy inwestycyjne, a środków z pożyczki jeszcze nie było. Pojawiły się więc obawy o płynność firmy. Nie był to poważny kryzys, ale dzisiaj pewnie czekałbym z rozpoczęciem inwestycji aż środki wpłyną.