Dyplomatyczne problemy z różnicowaniem MTR

Szczelny system

Różnicowanie stawek miałoby się zacząć od 1 kwietnia przyszłego roku. Termin dosyć odległy, ale kilkumiesięczna zwłoka jest potrzebna na przygotowanie się przede wszystkim operatorom stacjonarnych sieci tranzytowych. Oni będą kluczowym ogniwem, które zadecyduje, czy różnicowanie będzie działać lepiej lub gorzej.

Choć na podniesieniu stawek terminacji "pozaunijnej" teoretycznie powinni zarobić wszyscy w kraju, to jednak istnieje obawa o oszustwa i nadużycia tak dobrze znane z rynku stacjonarnego. Różnicowanie stawek może kusić do terminacji ruchu zagranicznego (pozaunijnego) po stawkach krajowych. Pokusa będzie adekwatna do różnicy w taryfikacji, która ma wynieść ponad 15-krotność, a więc bardzo dużo. To od operatorów tranzytowych (m.in. Netii, Exatela, T-Mobile) zależy, czy system będzie szczelny. Wiadomo, że numer A można usunąć lub podmienić.

Szczelny system bilingowy powinien być w interesie operatorów tranzytowych, ponieważ wysokie MTR, to szansa na wyższa marże. Niemniej istnieje również pokusa, by dzięki niskim stawkom MTR przechwycić więcej ruchu, lub wypracować na nim wyższą marżę. Precedensy są liczne, a pouczająca wieloletnia walka Orange Polska o zablokowanie terminacji międzynarodowej przez płaskie stawki interkonektowe. Sceptycy nowego systemu rozliczeniowego straszą, że "FCT-y [Fixed Cellular Terminal, czyli urządzenia, które pozwalają terminować połączenia w sieciach mobilnych po stawkach detalicznych – red.] na nowo się grzeją".

Operatorzy tranzytowi również sporo ryzykują. Jeżeli przypadkiem lub w wyniku oszustwa przyjmą ruch po stawce krajowej, od operatora mobilnego mogą otrzymać fakturę rozliczoną po stawce "pozaunijnej".

O ile walczymy?

Opinie, czy dzisiaj da się skutecznie walczyć z ewentualnymi nadużyciami na rynku MTR są różne. Operatorów dzielą zarówno techniczne możliwości ich systemów bilingowych, jak i ocena – ile mogą zyskać, a ile stracić. Szacuje się, że maksymalnie polski rynek może zyskać na różnicowaniu MTR około 100 mln zł. Sceptycy uważają, że realnie da się zainkasować tylko drobną część tej kwoty. Zwolennicy zaś, że pora skończyć z niemocą w relacjach z krajami, które dyktują wysokie stawki terminacyjne.

Jeżeli chodzi o operatorów mobilnych, to – w pewnym uproszczeniu – entuzjazm do różnicowania stawek słabnie w następującej kolejności: T-Mobile, Orange, Polkomtel, Play. Nikt nie mówi głośno, że jest przeciw, ale niektórzy uważają, że koszty zbudowania szczelnego systemu są niewarte potencjalnych korzyści. T-Mobile od lat jest promotorem pomysłu różnicowania stawek i to ono zaproponowało stawkę 63 groszy. Pozostali operatorzy nie zdradzają swoich planów. Ich stawki pozaunijne nie muszą być takie same (a nawet nie powinny, aby nie było podejrzeń zmowy), ale raczej będą na zbliżonym poziomie. Rynek dosyć szybko wyrównuje różnice w cenach.