REKLAMA

Dyskusje o telekomunikacji: telekomie, podziel się lub zgiń!

Patrycja Gołos
(źr.fot.TELKO.in)

Teoretycznie tak, ale prawdopodobne jest również, że przegrają z szybszymi i wyspecjalizowanymi start-upami. Tak, jak przegrywały w przeszłości. To Spotify, nie Muzodajnia Polkomtela, jest standardem serwisu muzycznego. To Skype, a nie Neofon Telekomunikacji Polskiej, jest standardem komunikatora.

Tom Ruhan: Kilka lat temu operatorzy stacjonarni zachodzili w głowę, jak nie dać się wpędzić w rolę tzw. "głupiej rury", która wyłącznie przenosi usługi stron trzecich. Dzisiaj zaczynają się nad tym zastanawiać także operatorzy komórkowi. Wyzwaniem dla właścicieli i zarządów spółek jest poradzić sobie z tą rzeczywistością, a nie jej zaprzeczać.

Mirosław Godlewski: Kolejna ważna zmiana, przewidywana na okres po 2016 r., to wirtualizacja karty SIM. To z kolei może spowodować zerwanie bezpośredniej więzi między klientem, a operatorem komórkowym. Byłem pod dużym wrażeniem postawy T-Mobile, które ponoć jest gotowe na bardzo wiele, aby przyłączyć się do projektu wirtualnej karty SIM Apple’a.

Jacek Niewęgłowski: Zgodnie z zasadą: przyłącz się do tego, kto ci zagraża. T-Mobile jako trzeci na rynku amerykańskim ma więcej do zyskania, niż do stracenia.

Mirosław Godlewski: Co mogą zrobić operatorzy wobec istotnych zmian łańcucha wartości, w którym partycypują? Mogą się obrazić na rzeczywistość, mogą prowadzić działania opóźniające, albo zareagować strategicznymi posunięciami. Tak właśnie interpretuję działania grupy Deutsche Telekom. To jednak za mało.

Według mnie dzisiaj racjonalną i skuteczną strategią byłby pełny rozdział biznesu operatorskiego na część infrastrukturalną i część usługową. Podziału, który separuje dwa typy działalności, o dwóch odmiennych specyfikach, atrakcyjne dla dwóch typów inwestorów. Zadowalających się albo wysoką stabilnością i stopą zwrotu na poziomie 7-9 proc., albo gotowych działać na bardziej konkurencyjnym rynku w zamian za rentowność kilkunastoprocentową.

Tom Ruhan: Przykładem są Czechy, gdzie na bazie aktywów O2 Petr Kellner stworzył czysto infrastrukturalnego operatora [firmę CETIN - red.].

Mirosław Godlewski: I zrobił to inwestor stricte prywatny! Niewykluczone, że poszuka nabywców albo partnerów finansowych do poszczególnych przedsiębiorstw powstałych po spin-offie. Są też przykłady odwrotne. Cyfrowy Polsat na przykład integruje coraz więcej przedsiębiorstw rynku telekomunikacyjnego.

Łukasz Dec: To prawda, ale zdaje się, że w tej grupie przewidziano także miejsce dla wyspecjalizowanej firmy infrastrukturalnej. Myślę o Midasie, który ma prawo do częstotliwości i do infrastruktury, a usługi świadczy tylko z powodu regulacyjnego musu.

Tom Ruhan
(źr.fot.TELKO.in)

Andrzej Abramczuk: To jest po części kwestia okoliczności, w jakich Midas znalazł się w tej samej grupie co Cyfrowy Polsat oraz konsolidował mobilnych operatorów infrastrukturalnych. Midas jako taki przeszedł daleką drogę od spółki z programu NFI do holdingu operatorów szukających miejsca na bardzo konkurencyjnym rynku. Trafił w swój czas, ponieważ nie musiał być przedmiotem bolesnych decyzji dotyczących możliwości wyseparowania części infrastrukturalnej, przed jaką to decyzją stoją lub staną w najbliższej przyszłości tradycyjni operatorzy. W przypadku Midasa ta rola budowana była od podstaw. Pomysł się sprawdza. Ciekawe, jak sprawdzi się inny pomysł spółki infrastrukturalnej. Myślę o Networks! Choć w tym przypadku nie ma jeszcze mowy o własności infrastruktury, tylko o zarządzaniu. To jednak kwestia czasu, bo to jedna z dróg obniżenia kosztów udziałowców tej spółki.

Mówimy na razie o infrastrukturze sieci mobilnej. Jeżeli chodzi o infrastrukturę stacjonarną, to przyszłość pokaże co będzie z Orange i z Netią. Jeszcze ciekawsze jest, jakie plany ma właściciel wobec Exatela. To jest typowo infrastrukturalna spółka, a jej sprzedaż byłaby pierwszym przypadkiem inwestycji w infrastrukturę.

Infrastruktura będzie zawsze i zawsze się będzie rozwijała. Do nadmiernej koncentracji na tym rynku nie dopuszczą sami politycy, którzy – zapewniam – wolą relację z lokalnym graczem, niż z firmą globalną. Wizja separacji operatorów oznacza jednak, że z tego rynku mniej będzie można wycisnąć w postaci danin publicznych. Operator o rentowności 8 proc. nie zapłaci za częstotliwości tyle, ile operator o rentowności 15 proc.

Ireneusz Piecuch: Mówimy o subtelnościach, a mieliśmy przecież rozmawiać o potencjalnej katastrofie. Czy klienci usług telekomunikacyjnych mogą zapomnieć o operatorach? Wirtualny SIM jest tu najważniejszym zjawiskiem. Ten model zakłada, że to OTT, np. Apple, będzie decydował, w której sieci w danym dniu będzie dzwonił telefon abonenta komórkowego, z którym Apple ma umowę. Tym bardziej, że kluczowa się staje prostota i szybkość dostarczenia usługi, a taki Apple oponował to do perfekcji: "klikasz i masz". Na rynek telekomunikacyjny wejdzie podmiot, który prawie z dnia na dzień może dokonać na nim rewolucji. Uważam, że telekomy wypierają ze świadomości to i podobne zagrożenia.

Łukasz Dec: Przykład operatorów MVNO wskazuje, że klienci nie są skłonni lecieć po usługi telekomunikacyjne do każdej rozpoznawalnej marki.