eSIM do zakupów impulsowych

Ostatnio głośno o operatorach MVNO, którzy starają się zrobić biznes dzięki wykorzystaniu technologii eSIM. Taki rozwój wypadków prorokowano już kilka lat temu, ale ja osobiście wątpię, że to właśnie teraz rynek „zaskoczył”, a model MVNO „zażarł”. Przynajmniej nie w Polsce i nie dzisiaj.

W tym tygodniu Revolut poinformował o kolejnym kroku w roli MVNO: po wejściu na rynek Travel eSIM, fintech zdecydował się na ofertę klasycznych pakietów mobilnych. Polska należy do trzech krajów (obok Niemiec i Wielkiej Brytanii), w których testowana będzie owa usługa. Rozumiem, że szczęśliwcami jesteśmy, bo Revolut ma w Polsce na tyle dużą bazę klientów podstawowych usług, że ma komu zaoferować mobilne pakiety. I na razie nie zraża go, że alternatywne marki komórkowe radzą sobie w Polsce wyjątkowo słabo.

Technologia eSIM miała „dysruptywnie” zniszczyć dotychczasowy rynek usług mobilnych na świecie. Jakby wystarczyło wyeliminować dystrybucję kart SIM, żeby rozbić bank, a kontrola nad infrastrukturą nie miała znaczenia. Ma znaczenie, więc eSIM rewolucji na razie nie zrobił, a pionierami wykorzystania tej technologii byli właśnie operatorzy infrastrukturalni.

Jak się już jednak trochę tych telefonów z eSIM na rynku pojawiło, kiedy operatorzy nauczyli się radzić sobie z ich obsługą, zrobiło się miejsce na alternatywny biznes. Jak zwykle w miejscu, gdzie marże są wciąż duże ‒ w roamingu międzynarodowym. Stąd powodzenia usług Travel eSIM. Względne zresztą powodzenia, bo na lukratywnym rynku europejskim są znakomicie ograniczone euroroamingiem. Że roamingowy segment jest atrakcyjny, świadczy jednak ostatni ruch Orange w ofercie Flex.

W ten sam segment chce wejść także operator systemu płatności Autopay ‒ firma, dla której mam duży respekt oraz odczuwam sentyment, bo pamiętam jej start z początku własnej pracy dziennikarskiej. Travel eSIM to jednak „pewniak” niepewnego rynku MVNO ‒ zupełnie inaczej z usługami krajowym, w które tak odważnie wchodzi Revolut.

Roaming i eSIM to dobra para. Usług w roamingu potrzebujemy rzadko i na krótko. Niekoniecznie pamiętamy o nich przed wyjazdem. Kupno fizycznego SIM za granicą bywa trudne. A tu, ach, i necik działa!

Kupując usługi na dłużej, łatwiej zniesiemy trudności logistyczne, jak oczekiwanie na kartę SIM (zwłaszcza razem z wymarzonym smartfonem). Nigdy zresztą nie słyszałem od operatorów MVNO, żeby to właśnie dystrybucja SIM stanowiła biznesową barierę. Kiedy w grę wchodziły darmowe usługi BDI, klient czekał cierpliwie na kartę kilka czy nawet kilkanaście dni. Usługi krajowe i eSIM wzajem sobie nie przeszkadzają, ale czy się istotnie wspierają? Wątpię. Revolutowi pewnie pomogą, ale nie załatwią dla niego biznesu.

eSIM może strategicznie wesprzeć biznes MVNO, podobnie jak roaming oparty na impulsach zakupowych: „potrzebuję tego natychmiast”, „chcę tego natychmiast”. Co by to mogło być? Bladego pojęcia nie mam. A jakbym nawet wiedział, to bym nie powiedział, tylko zrobił biznes. Ze świadomością, że wcześniej, czy później i tak łapę położą na nim MNO, bo do nich należy sieć, w której jest większość wartości z usług mobilnych. I w sumie jest to to dosyć moralne.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi