REKLAMA

Fajber marka

Raport na temat dobrych praktyk w promocji usług w sieci optycznej budzi sentymentalne wspominki na temat starej, rynkowej tradycji wzajemnego się „picowania” przez operatorów w Polsce. Oraz pytanie: czy i ten obszar służby regulacyjne uznają za bezwzględnie wymagający ich sprawiedliwej interwencji?

Nie wiemy, ile razy słyszałem, że „dla konsumenta technologia nie ma znaczenia, bo liczy jakość usługi”. Po czym co i rusz byłem świadkiem akcji promocyjnej, która robiła wszystko, aby tę ludową mądrość zanegować. „UMTS to przełom!”, „po LTE wreszcie będzie śmigać!”, „VDSL wprowadzi nową jakość!”, „z DOCSIS 3.1w XXII wiek!”. Że technologia „ssie” twierdzili zwykle dysponenci słabej technologii dostępowej, którzy natychmiast zmieniali zdanie, kiedy udało im się zdobyć środki na inwestycje w nowocześniejszą platformę. W efekcie przynajmniej w części (ale znaczącej części) nabywców usług telekomunikacyjnych udało im się zaszczepić przekonanie, że technologia, to jednak… ho ho ho… moc! Dzisiaj doświadcza tego dostęp światłowodowy.

Zauważalna podaż łączy optycznych pojawiła się na rynku wraz z realizacją projektów inwestycyjnych w latach 2007-2013. Wobec spadku cen technologii, optyka stanowiła dla ISP naturalny wybór przy budowie nowych sieci. Wiele kablówek również uznało, że można się już zdywersyfikować technologicznie, bo przyszłością i tak jest optyka a pętla miedziana jest coraz krótsza i krótsza. Nikt jednak nie pokusił się, aby zrobić z technologii światłowodowej prawdziwy wyróżnik oferty (choć w środowisku ISP padały takie pomysły). Jednym brakło sił, inni kierowali się „ludową mądrością” o nikłym promocyjnym znaczeniu technologii.

Reguły gry zmienił Orange, w którym wiedzą, że jak się już zainwestuje kilka miliardów złotych, to korzyści trzeba maksymalizować. Operatorowi nie wystarczyło, że – zgodnie z „ludową mądrością” – w nowej sieci FTTH może zaoferować przepływności równe i lepsze kablówkom. Z właściwym sobie rozmachem zaczął kreować modę na światłowód, która dzisiaj jest powszechnym zjawiskiem. Poświadczają to mniejsi i więksi konkurenci Orange, że od kiedy ten zaczął promować światłowód sami dostają od klientów zapytania w rodzaju: „a toto u was, to jest po tym… tam… światłowzwodzie?”.

Nic dziwnego, że w morderczej walce o klienta konkurenci, jak UPC, tłumaczyli rzeczywistość na swoją korzyść – u nich też jest „światłowód”. Normy brak, więc jest kwestią akademickiej dyskusji, czy FTTB, to światłowód. Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień. Orange też swego czasu nazywał VDSL Neostradą Fiber. Nie ma dzisiaj sieci telekomunikacyjnej bez optyki w dystrybucji, czy transporcie, więc każde logiczne łącze klienckie w Polsce jest „światłowodowe” Hulaj dusza w promocji!

Operatorzy lubią się podgryzać. Przed laty, na wczesnym etapie rozwoju DOCSIS, tradycyjne telekomy ciszej lub głośniej dowodziły, że 10, 20, 40 (!) Mb/s, jakie oferują kablówki, to bzdura. Łącze wszak współdzieli kilku, albo kilkunastu, albo kilkudziesięciu użytkowników. Tradycyjne telekomy w tym czasie oferowały 512 kb/s. Rynkowa walka realizuje się także przez ploteczki i pomówienia.

Regulator rynku długo trzymał się od tego z dala. Do czasu, ponieważ w Unii Europejskiej trzeba uregulować wszystko i to bardzo dokładnie. W najwyższej trosce o klienta mnożąc narzędzia i obowiązki. Nie wystarczy wolny rynek i „głosowanie nogami” przez klientów. Poza – absolutnie nadmiarowymi – obowiązkami formalnymi, dotyczącymi parametrów łączy dostępowych, wprowadzono – jedynie słuszne – uniwersalne narzędzia pomiarowe, które stanowią w miarę obiektywną podstawę porównywania jakości ofert ISP w Polsce. Tak właśnie należy działać! Nie kolejne pozycje w umowach, których nikt nie czyta (poza UOKiK), tylko miękkie środki nacisku na ISP, aby się sami bardziej starali.

Technologii dostępowej żaden organ na razie w Polsce nie tyka. Pewnie do czasu, bo na poziomie europejskim lobby światłodowców naciska coraz bardziej.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi