REKLAMA

ISP muszą się rozglądać za nowymi biznesami

Dziś większość ISP rozwija się dzięki poszerzaniu zasięgu swoich sieci i docieraniu do nowych klientów. To jednak się już kończy, nawet jeśli z dystansem traktować deklaracje rządu, że w 2024-2025 r. znikną wszystkie białe plamy internetowe w Polsce (a światłowód będzie praktycznie wszędzie). Mali operatorzy muszą sobie uświadomić, że niebawem czas ekspansji terytorialnej się skończy.

 
 

Jednym z fenomenów polskiego rynku telekomunikacyjnego jest z pewnością silna pozycja licznych małych i średnich operatorów, którzy – jak szacuje Urząd Komunikacji Elektronicznej – obsługują mniej więcej co trzeciego klienta internetu stacjonarnego w Polsce. Z perspektywy mieszkańców największych aglomeracji, jak Warszawa, Gdańsk czy Poznań, może się wydawać, że usługi telekomunikacyjne świadczą tylko Orange, UPC, Vectra, Play, Polkomtel, T-Mobile, tudzież Inea. Zgoła inaczej wygląda to już z perspektywy mieszkańców Barczewa, Prudnika czy Dobrego Miasta.

I co może najbardziej zadziwiać, często takie lokalne firmy docierają ze światłowodem do miejsc, które duże telekomy obchodzą szerokim łukiem, uważając inwestycje tam za zupełnie nieopłacalne. Przykładowo w zeszłym tygodniu pisaliśmy o firmie Wide Net II z Ustrzyk Dolnych, która przymierza się do budowania sieci światłowodowej w bieszczadzkich Lutowiskach – najbardziej na południe wysuniętej gminie w Polsce, która jednocześnie ma jeden z najniższych w kraju wskaźników zaludnienia (ok. 4 osoby na km2). Lokalny ISP  jest gotowy kłaść tam światłowody bez żadnych dotacji. Żaden z dużych operatorów zapewne na to by się nie zdecydował. Orange, który przed kilku laty modernizował tam sieć do VDSL, przyznał, że nie zrobiłby tego bez dotacji z projektu Rozwój Polski Wschodniej. W samych Ustrzykach Dolnych są też Multimedia (Vectra), ale jakoś nigdy nie inwestowały szerzej w Bieszczadach.

W ramach 1.1 POPC dotacje na obszar bieszczadzki dostała firma Voice Net, ale – jak przynajmniej wynika z danych UKE – też pomija w swych planach Lutowiska. Jak widać, inwestycja opłaci się tylko Wide Netowi II.

Owszem, Wide Net II jest obecnie w grupie Fixmap Piotra Muszyńskiego. To jednak nie oznacza, że firma zaczęła prowadzić działalność charytatywną. Piotr Muszyński, podczas panelu na niedawnym Wirtualnym Kongresie Przedsiębiorców Telekomunikacyjnych, wymienił tę firmę, jako najbardziej efektywną w jego grupie.

Podobnie jak Wide Net, setki lokalnych ISP powstały w Polsce dlatego, że gdy kilkanaście lat temu pojawił się duży popyt nie usługi dostępu do internetu – także na polskiej prowincji – ówczesna Telekomunikacja Polska nie była w stanie lub nie była zainteresowana, by na tę potrzebę odpowiedzieć. To w pewnej mierze uzasadnia rozgoryczenie środowiska ISP wobec decydentów deklarujących teoretycznie wspieranie sektora MSP, którzy decydowali jak rozdzielać środki z 1.1. POPC. Warunki konkursów w minionej perspektywie mocno bowiem preferowały dużych operatorów. Środowisko ISP poczuło się przez decydentów zdradzone.

Oczywiście zasady, na jakich w najbliższej przyszłości będą rozdzielane środki z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) czy z Funduszy Europejskich na Rozwój Cyfrowy (FERC) będą miały znaczenie dla przyszłości wielu operatorów ISP. Jednak nie tylko publiczne dotacje się liczą.

Dziś większość ISP rozwijają się dzięki rozwojowi zasięgu usług. To jednak się kończy, nawet jeśli nie brać za realne deklaracji rządu, że w 2024-2025 r. znikną wszystkie białe plamy internetowe w Polsce (a światłowód będzie praktycznie wszędzie). ISP muszą sobie uświadomić, że czas ekspansji terytorialnej się kończy. Będą powstawać nowe osiedla z mieszkańcami potrzebującymi dostępu do internetu, ale skala tego nie będzie już tak duża w porównaniu z tempem rozwoju z ostatnich lat. Pytanie – co dalej? jak się rozwijać? – warto postawić sobie już dziś. Operatorzy komórkowi mogą przyszłość wiązać z usługami 5G, a co z ISP?

Dlatego takie inicjatywy, jakie podejmuje Stowarzyszenie e-Południe,  by w ramach grupy lokalnych ISP, pod szyldem MIŚOT, tworzyć wspólnie podmioty, oferujące nowe usługi w skali ogólnopolskiej (np. z obszaru Internetu Rzeczy), nie jest złym pomysłem. Wcześniejsze przedsięwzięcia jak EPIX (punkt wymiany ruchu) czy Projekt MdO (podłączanie szkół do sieci edukacyjnej) pokazują, że lokalni operatorzy mogą czerpać z konsolidacji konkretne korzyści biznesowe. I wcale nie muszą z rynku zniknąć. Pod warunkiem, że będą innowacyjni i znajdą nowe obszary do rozwoju.

Nie znaczy to też, że przynależność do grupy MIŚOT (Mały i Średni Operator Telekomunikacyjny), czy podobnej, to jedyne wyjście dla ISP. Przykład spółki DG-Net z Dąbrowy Górniczej, która podłącza do internetu sklepy Żabka w całej Polsce, pokazuje, że ISP mogą też samodzielnie dobrze radzić sobie na rynku B2B.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.