REKLAMA

Lokalni ISP pokazują siłę w OSE

W OSE kokosów nie ma

Przedstawiciel e-Południa podkreśla, że w przetargach organizowanych przez NASK zarówno MdO, jak i duzi operatorzy zachowują się bardzo racjonalnie. Nie ma mowy o wojnie cenowej i wszyscy uczestnicy podchodzą do przetargów ostrożnie. Jak twierdzi Sebastian Kachel, to dlatego, że wymagania NASK i skala projektu wymagają sporych nakładów. Pomimo więc istotnego efektu wizerunkowego uczestnicy przetargów mają świadomość, że nie będzie to zwykłe łącze konsumenckie. Poza tym górne pułapy cenowe wyznaczone przez NASK powodują, że usługi dla OSE nie są jakimś szczególnie intratnym interesem.

W przetargach na podłączenie szkół do OSE zarówno MdO, jak i duzi operatorzy, zachowują się bardzo racjonalnie. Nie ma tu wojny cenowej. To dlatego, że wymagania NASK i skala projektu wymagają sporych nakładów, więc pomimo istotnego efektu wizerunkowego uczestnicy przetargów mają świadomość, że nie jest to zwykłe łącze konsumenckie.
(źr. TELKO. in)

– Prawda jest taka, że NASK tak zdefiniował przetargi, że nie możemy liczyć na krocie. Górna granica to 200+ zł za łącze. Marchewką jest tu pięcioletni kontrakt, który na pojedynczą placówkę daje nieco ponad 12 tys. zł. Jeśli mamy kilka placówek w zasięgu, to kwoty zaczynają być widoczne w budżetach ISP. Niektórzy operatorzy wystawiają co miesiąc faktury na prawie 7 tys. zł. W skali MdO to 70 tys. miesięcznie. I to są kwoty tylko z pierwszego przetargu – wylicza Sebastian Kachel.

Do sierpnia MdO wykonała 273 podłączenia do szkół, ale realizuje tylko te z pierwszego przetargu, bo termin na placówki z drugiego i trzeciego przetargu, to przyszły rok.

Nie wszyscy lokalni operatorzy chcą uczestniczyć w MdO. Czasami w ogłaszanych przez NASK przetargach składają oferty samodzielnie i de facto konkurują ze spółką Stowarzyszenia-Południe. W MdO przyjmują to spokojnie.

– MdO przyjęło politykę cenową by nie schodzić z założonych marż. Wynika to z tego, że koszt dotarcia do szkoły jest bardzo różny dla różnych lokalizacji. Agregując prawie 700 MiŚOT musieliśmy uśrednić ceny i nie mogliśmy traktować każdej placówki indywidualnie. Tymczasem część operatorów wychodziła z założenia, że lokalne placówki są dla nich strategiczne z powodów niefinansowych i podchodziła do przetargów indywidualnie, oferując dużo niższe ceny. To zrozumiałe, że część z nich traktuje szkoły jako miejsce edukacji przyszłych abonentów. Wynika to również z tego, że MiŚOT są zwykle bardzo zaangażowani w lokalne społeczności – stwierdza Sebastian Kachlel.

W ostatnim postępowaniu w Wielkopolsce ofertę na jeden obszar złożył oddzielnie lokalny ISP z Czempinia Internet Wielkopolska (Czempin.Net). Przegrał jednak z MdO.

Adam Wojciechowski z Internet Wielkopolska wyjaśnia, że wynikało to z powodów wzajemnego niedoinformowania (co pokazuje, iż rzeczywiście spółka MdO ma jeszcze sporo do zrobienia w usprawnieniu zarządzania).

– Z racji na sezon urlopowy do końca pierwotnego terminu przetargu nie było wiadomo, czy MdO będzie w nim startowało. U nas w firmie osoby decyzyjne też wybierały się na urlop, stąd konieczność złożenia przez nich wymaganych podpisów. Wysłaliśmy dokumenty do NASK kurierem w piątek w połowie lipca. Pierwotny termin składania ofert był na wtorek w następnym tygodni do godz.12. A MdO potwierdziło nam, że składają oferty dopiero w poniedziałek – tłumaczy Adam Wojciechowski.

Dodaje, że dla ISP z Czempinia przegrana w przetargu, to nie jest wielkim problemem, gdyż jest podwykonawcą MdO i prawdopodobnie i tak będzie świadczyć tej szkole usługi. Nawet na korzystniejszych dla siebie warunkach cenowych.