Mały też potrafi... dać popalić potencjalnemu klientowi

Tekst o perspektywach polskiego światłowodowego dostępu do internetu przygotowany na podstawie raportu FTTH Council Europe i postawiona w nim teza, że coś jest nie tak z zapełnianiem sieci sprowokował kilka osób do kontaktu ze mną.

Większość opowiadała o swoich przygodach z dużymi, jak na polskie warunki, operatorami. Trzy opowiedziały o przygodach z mniejszymi ISP. I te opowieści warto streścić, bo – jak głosi obiegowa opinia – to właśnie mali i średni operatorzy potrafią dotrzeć do klientów i sprzedać im usługi. „Sprzedaję” opowieści, tak jak je „kupiłem”, czyli bez szczegółowej weryfikacji. Brzmią dość wiarygodnie.

Opowieść pierwsza dotyczy w sumie zamierzchłych czasów. W stosunkowo niewielkiej wsi w Polsce Zachodniej operator wybudował sieć, wspierając się unijnymi pieniędzmi. Łącza docierały do kilku pustostanów i domów zamieszkałych tylko przez starsze osoby. Omijały za to domy stojące po sąsiedzku. I nie szło przekonać operatora, by za „własne” dobudował brakującą sieć do zgłaszających popyt.

Od czasu inwestycji minęło kilka lat. Pustostany pozostały pustostanami lub zostały rozebrane. Domy osób starszych powoli pustoszeją. A ci co zgłaszali popyt korzystają z mobilnego internetu, którego zasięg w międzyczasie wyraźnie się poprawił w tej okolicy.

Opowieść druga jest podstołeczna. Mieszczuch uciekł z miasta. W mieście miał wybór – światłowód od Orange plus dwie kablówki. Tam, gdzie postanowił zamieszkać usługi świadczyło – teoretycznie – dwóch operatorów. W praktyce – żaden. Choć osiedle domów jednorodzinnych liczyło kilkadziesiąt budynków, to światłowody je omijały. Rozmowy z operatorami były dość podobne: „albo zorganizuje pan sąsiadów, z których każdy wyłoży 1000 zł na budową brakującego kawałka sieci, albo musi pan poczekać”.

1000 zł za podłączenie w cennikach nie sposób znaleźć. Kwota za dom jednorodzinny jest siedmiokrotnie niższa. I do tego wyższa niż w budynku wielorodzinnym abonament.

Pikanterii tej opowieści dodaje fakt, że (według dostępnych wyszukiwarce UKE danych) obaj ISP świadczą pod wskazanym przez rozmówcę adresem usługi FTTH. A i tak zgłoszenie popytu, które przekazane zostało przez wyszukiwarkę UKE pozostało bez odpowiedzi. W okolicy takich zgłoszeń jest więcej. Wszystkie dotyczą budynków, w których zasięg ponoć mają ci pomysłowi mali i średni ISP.

I trzecia opowieść. Tym razem z południowo-wschodniego krańca Polski. Miejscowość w zasięgu sieci wybudowanej ze wsparciem środków unijnych z konkursu rozstrzygniętego w lecie 2017 r. Z opowieści wynika, że lokalizację od mufy dzielą dwa słupy, a w mufie pięć na osiem miejsc jest wolnych. Popyt zgłoszony do operatora, który odmawia podłączenia, bo w tej miejscowości w ogóle… nie podłącza abonentów. Klient zaczął szukać „dojść”. Był w tym skuteczny i światłowód ostatecznie ma. Od znajomych z ISP usłyszał, że firma jest już na tyle duża, że nie musi „bawić się w sztuki”.

Trzy historie. Każda z innej części kraju. I w każdej widać, że z tą umiejętnością sprzedawania światłowodów przez małych i średnich ISP chyba nie zawsze jest cudownie.

Ot łyżka dziegciu w beczce miodu, który także jest obecny na łamach TELKO.in

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi