Mapy do projektów i na budowę – starać się, czy się nie starać?

Kiedy projekt „upycha” kolejną sieć w metrowym poboczu lub planuje przewiert pod rzeką na zakręcie drogi, każde 10 cm ma znaczenie. Dobry pomiar oszczędzi dodatkowych wyjazdów w teren i nieoczekiwanych zwrotów akcji w trakcie budowy. Warunek jest jeden: z geodetą trzeba pracować jak z krawcem – mieć wizję, jasno formułować oczekiwania i nie poprzestawać na absolutnym minimum wymaganym do rejestracji mapy w urzędzie.

MDCP jest zarejestrowaną mapą zasadniczą. Tu przejdziemy do zagadnień z dziedziny geodezji. Warto wiedzieć, że sposób opracowania mapy jest ściśle opisany w prawie geodezyjnym. Zarówno obraz (grubość kreski czy kształt czcionki), proces pozyskiwania (narzędzia, czas i źródła danych), jak i obróbka danych, to dzieło inżynieryjne. Ogólnie rzecz biorąc, mapa zasadnicza z kilkucentymetrową dokładnością powinna obrazować przestrzeń. Wszystkie jej trwałe elementy, nadziemne i podziemne. Prowadzenie jej jest obowiązkiem samorządów na szczeblu powiatu, lecz w praktyce szczegółowe informacje pochodzą właśnie z pomiarów i operatów sporządzanych dla pomniejszych inwestycji. Dane są na bieżąco wprowadzane do zasobu i służą kolejnym zainteresowanym.

O ile duża część treści MDCP, to żywcem skopiowane „rysunki” mapy zasadniczej, o tyle za podpisem uprawnionego geodety przychodzi praktyczna wiedza i odpowiedzialność prawna za treści. Na gruncie telekomunikacji zazwyczaj najważniejsze są:

  • rozgraniczenie własnościowe gruntów,
  • przebieg innych, trwających inwestycji,
  • zobrazowanie miejscowych planów zagospodarowania czy elementów podlegających prawnej ochronie.

Obowiązkiem geodety jest weryfikacja i aktualizacja treści mapy zasadniczej, a poprawność tej pracy jest kontrolowana urzędowo.

Kupując MDCP mamy więc pewność, że za rysunkiem idzie cały proces formalno-prawny, skierowany na zmniejszenie ryzyk wynikających z współistnienia innych elementów przestrzeni.

Kupując tańszy odpowiednik, nie kupujemy pewności, że działka drogowa nie kończy się 2 m bliżej drogi, a po trasie naszej sieci nie biegnie nowa linia średniego napięcia. Praca geodety też tego nie gwarantuje, ale na pewno zdejmuje z inwestora dużą część ryzyka finansowego i odpowiedzialności cywilnej.
Po drugie: oceń czy to koszt, czy inwestycja

Nie każdy wydatek jest kosztem. W przypadku wydatków na mapy do celów projektowych, warto myśleć o tym, jako o inwestycji lub przynajmniej polisie ubezpieczeniowej.

Kiedy budowa jest realizowana w wymagającym środowisku urzędowym zazwyczaj nie ma dyskusji. Reguły są sztywne i jasne. Każde wbicie łopaty wymaga pełnego projektu na mapach do celów projektowych. Dotyczy to niemal każdego, dużego ośrodka miejskiego. Zdarzają się też całe powiaty z wysokimi ambicjami i standardami, gdzie z góry wiadomo, że na mapach nie da się zaoszczędzić, bo cały proces administracyjny jest tak zorganizowany, że „igły nie wciśniesz”, a już na pewno nie mapę „bez pieczątek”.

Statystycznie jednak projektowanie i budowa odbywa się na terenach, gdzie przepisy i zwyczaje pozwalają obyć się bez MDCP. W takich okolicznościach trzeba liczyć potencjalne zyski i straty.

Przeciętnie koszt zakupu mapy, to kilka procent kosztów całej inwestycji. Jednostkową mapę, na typowe przyłącze można kupić za kilkaset złotych. Przy większych zakresach średni koszt można szacować na poziomie 2 zł/1m sieci. Zazwyczaj więc dużo bardziej dotkliwy niż sam koszt jest proces koniecznej współpracy z geodetą i czas oczekiwania na rejestrację mapy w ośrodku geodezji.

Ponieważ opracowanie mapy i czas rejestracji, w najbardziej optymalnej opcji, może się pokrywać z czasem projektowania, zazwyczaj to firmie projektowej zleca się obowiązek pozyskania map.