REKLAMA

Nowy box jest ważniejszy od oferty LTE

Dwa ostatnie posunięcia SGT wywołały spore poruszenie na rynku. Zacznijmy od wcześniejszego, które w ogóle dało asumpt do naszej rozmowy – do programu opcyjnego. Zaoferowanie klientom własnych akcji, to nie często spotykany zabieg. Wydaje się, albo bardzo sprytny, albo bardzo desperacki. Jak to interpretować?

Bartosz Czardybon, prezes zarządu SGT S.A.
(SGT S.A.)

Bartłomiej Czardybon: Historycznie. Pomysł na SGT od początku zakładał, że będzie to spółka „operatorów dla operatorów”. I faktycznie taka była. W pierwotnym akcjonariacie było dziewięciu ISP, którzy mieli prawo objęcia 49 proc. kapitału zakładowego.

W pierwszych latach działalności SGT prowadziła program tzw.. „celów biznesowych”, w ramach którego operatorzy-akcjonariusze otrzymywali opcje na akcje w liczbie uzależnionej od aktywności w sprzedaży usług telewizyjnych.

Program motywacyjny?

Sens tego był taki, by najwięksi nasi partnerzy mieli jak największe pakiety akcji, a zatem realny wpływ na to, co robimy. Żeby bardziej utożsamiali się z biznesem, który wspólnie robimy. Żeby mieli – jako akcjonariusze – większy komfort kontroli nad tym biznesem. Byśmy my mieli z nimi kontakt na płaszczyźnie dodatkowej, poza tą codzienną – operacyjną.

Nasz nowy program opcyjny jest w zasadzie kontynuacją koncepcji, która towarzyszyła nam przy zakładaniu spółki.

Jakie jest zainteresowanie ze strony partnerów?

Po ogłoszeniu programu na konferencji iNET-Meeting zebraliśmy bardzo wiele pozytywnych opinii. Teraz czeka nas pierwszy przydział opcji po pierwszym kwartale trwania programu.

Partnerzy zwiększyli wysiłki sprzedażowe?

Sprzedaż idzie bardzo dobrze. Ostatnie miesiące wyglądają naprawdę nieźle. Byłoby jednak naiwnością wiązać to wprost z uruchomieniem programu opcyjnego. Nasi partnerzy nie działają pod wpływem takich impulsów. Współpraca ma charakter długoterminowy, więc efektów programu opcyjnego także spodziewamy się w długim terminie.

Ilu partnerów zadeklarowało przystąpienie do programu?

Program działa w taki sposób, że prawo do nabywania akcji dostają wszyscy, którzy sprzedają usługi. Nikt nie musi się specjalnie zgłaszać.

Jeżeli nie ma żadnego, powiedzmy, kontraktu między SGT a partnerami, to co gwarantujemy im przydział opcji w zamian za poczynione wysiłki sprzedażowe?

Program opcyjny nie zależy od naszego widzimisię, ale jest oparty na regulaminie. Fakt, że to jest nasz wewnętrzny dokument, ale zobowiązanie jest jednak publiczne.