REKLAMA

Pobić Japończyków w światłowodach

Jaki sens ma bicie światłowodowych rekordów? A potem szafowanie terabitami czy petabitami – terminami, które zwykłemu użytkownikowi internetu mówią niewiele… może poza tym, że jest to „bardzo dużo”. Osoby zaangażowane w próby ustanawianie nowych osiągnięć, przekonują jednak, że to nie tylko adrenalina. Rekordy prowadzą do innowacji, a potem przekładają się na sukces rynkowy. W taki scenariusz wierzy polska firma InPhoTech.

Krzysztof Witoń, prezes IPT Fiber, mówi, że grupa InPhoTech mierzy w światłowodowy rekord.
(źr. InPhoTech)

W połowie lipca światowe, a także polskie, media szeroko informowały, że japońscy inżynierowie z National Institute Information & Communication Technology (NICT) pobili rekord świata w szybkość transmisji danych przez światłowód, uzyskując przepływność 319 terabitów na sekundę (Tb/s). Podkreślano, że to niemal dwukrotnie więcej niż poprzedni rekord 178 Tb/s z zeszłego roku ustanowiony w University College of London i siedmiokrotnie lepszy wynik niż jeszcze wcześniejszy wynik – 44,2 Tb/s.

Podczas nowego bicia rekordu wykorzystano światłowód czterordzeniowy, zamiast standardowo dziś wykorzystywanego w telekomunikacji kabla jednordzeniowego. Dodatkowo sygnały optyczny zostały podzielone na kilka długości fal (S, C i L) przesyłanych jednocześnie przy użyciu techniki multipleksowania z podziałem długości fali (WDM).

Tak daleko, tak blisko

W porównaniu z osiągnięciami Japończyków stosunkowo skromnie prezentuje się przepływność 11,2 Tb/s, jak osiągnął niedawno Orange Polska w testach światłowodu 7-rdzeniowego rozwijanego przez grupę InPhoTech.

Krzysztof Witoń, prezes zarządu spółki IPT Fiber z grupy InPhoTech, odpowiedzialnej za wdrożenie światłowodów wielordzeniowych, nie wyklucza jednak, że w niedalekiej przyszłości polska firma rzuci wyzwanie Japończykom w biciu światłowodowego rekordu świata. Już w komunikacie z testów Oragne, Infinera i InPhoTech stwierdziły, że są w stanie już dziś osiągnąć maksymalne przepływności na poziomie 296,8 Tb/s, a więc bardzo blisko japońskiego rekordu. Jest to wynik mnożenia 800Gb/s (taką transmisję umożliwia wykorzystywane urządzenie nadawczo-odbiorcze Infinery) x 53 kanały x 7 rdzeni, ponieważ urządzenie Infinery umożliwia umieszczenie w jednym światłowodzie 7-dzeniowym, w samym paśmie C, 53 kanałów po 800 Gb/s każdy.

– Trzeba wziąć pod uwagę, że w testach do przesyłania sygnału wykorzystywaliśmy tylko jedno pasmo C. Tymczasem firma Infinera potwierdziła nam, że nasz światłowód może beż żadnych problemów „przenosić” także ruch w paśmie L. Dzięki temu osiągane przepływności w jednym rdzeniu mogły sięgać do 80 Tb/s, co dla siedmiu rdzeni dałoby wartość 560 Tb/s, a to jest już rekord świata – twierdzi Krzysztof Witoń.

Dodaje, że Infinera zapowiada rozwój swojej technologii. Wkrótce przeprowadzenia testów z wykorzystaniem także pasma L, może stać się możliwe.

Nie jest więc wykluczone, że niebawem będziemy informować o ustanowieniu kolejnych rekordów w prędkości transmisji danych przy wykorzystaniu naszego światłowodu wielordzeniowego. Będziemy mierzyć w rekord świata i przebijemy Japończyków – mówi Krzysztof Witoń.

Japończycy wcale nie tacy mili

Dla grupy InPhoTech to ostatnie byłoby ważne jeszcze z jednego względu. Tomasz Nasiłowski, prezes grupy InPhoTech, kilka miesięcy – temu podczas panelu dyskusyjnego na temat innowacji w trakcie Executive Innovation Forum – mówił o perturbacjach, jakie jego firma napotkała, chcąc opatentować swój światłowód w Japonii.

–  Japończycy walczyli żeby on nie zaistniał. Kilkukrotnie dochodziło do sytuacji, że urząd patentowy już miał go zatwierdzać, ale ktoś kwestionował jego innowacyjność. Te przepychanki trwały kilka lat. To pokazuje, jak ważne jest posiadane innowacyjnych produktów i ich odpowiednie zabezpieczenie. Jest to bowiem wielki atut na konkurencyjnym rynku – mówił Tomasz Nasiłowski.

Teraz byłaby więc okazja Japończykom pokazać, że rzeczywiście mieli się czego obawiać. Można się jednak spodziewać, że ci też nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, bijąc światowy rekord. Zaraz po nim NICT zapowiedział, że będzie kontynuować badania nad dalszym zwiększaniem przepływności światłowodów wielordzeniowych. Ponadto zamierza pracować nad rozszerzeniem zasięgu transmisji na odległości transoceaniczne.

Ale po co to wszystko?

Można jednak zapytać: kogo obchodzą te światłowodowe rekordy, kiedy dziś dla zwykłego użytkownika internetu łącze o przepływności 1 Gb/s wydaje się często zakupem na wyrost? Dość znamienne jest, że Inea, która w 2018 r. zaczęła klientom indywidualnym oferować łącza 10 Gb/s, usunęła je nieco w cień bieżącej oferty.