REKLAMA

Poszły konie po deregulacyjnym betonie

UKE formalnie ogłosił likwidację BSA na 76 gminnych rynkach, a Komisja Europejska ogłosiła nowa rekomendację dla rynków właściwych, których definiuje już tylko cztery (no, właściwie pięć) do utrzymania obowiązków regulacyjnych. W porównaniu do rekomendacji decyzja UKE powinna zadziałać piorunująco. Na efekty rekomedacji przyjdzie poczekać, bo musi się przełożyć na krajowe systemy prawno-regulacyjne. Niemniej oba zjawiska są z tej samej bajki: odkręcania sprężyny, nakręcanej od lat 90-tych ubiegłego wieku. Nie da się ukryć, że od tego czasu w Europie wiele się zmieniło. Obok upasionych i leniwych “operatorów narodowych” pojawiły się sieci kablowe i mobilne. Dzieląc włos na czworo można udowadniać, że nie są równoprawną konkurencją, ale w praktyce, to nieprawda.

Bardzo jestem ciekaw deregulacyjnego eksperymentu UKE. Czy i jak Orange wykorzysta swoją szansę. Operator zapowiada “uelastycznienie oferty”, czyli jak rozumiem po prostu obniżenie cen. Czy będzie starał się zbliżyć do oferty kablówek, czy spróbuje przecenić rynek? To pierwsze byłoby słabo zauważalne dla klienta, ale to drugie mordercze dla rynku. W tym dla Orange, który bardziej niż inni musi myśleć o poziomie przychodów. Dlatego spodziewałbym się jeżeli nawet agresywnej oferty, to raczej na krótko. I więcej krzyku, że Orange obniża cen, niż realnych obniżek. Niemniej i tak może napsuć krwi kablówkom, szczególnie UPC, które już dzisiaj musi się bronić, że agresją cenową Vectry. W perspektywie dwóch lat do odwojowania będzie jakaś grupa abonentów Netii, której w deregulowanych obszarach nie można przepiąć na LLU. Czy Netia pokusi się o uwolnienie kolejnych węzłów dostępowych? Jeżeli chodzi o Netię, to w ogóle nie wiem co myśleć.

Moim zdaniem Orange jednak nie osiągnie trwałych, ani wyraźnych efektów, bazując dalej na xDSL. Kablówki mają dzisiaj przewagę technologiczną i też mogą obniżać ceny. VDSL-em Orange z nimi nie powojuje. Bez inwestycji w FTTH rezultaty będą przelotne. Na polskim rynku szerokopasmowym jednak dosyć szybko się zorientujemy, co i jak.

Zupełnie inaczej z rekomendacją w sprawie rynków właściwych. Jeżeli zadziała, to z opóźnionym zapłonem. W Polsce pewnie nie wcześniej, niż w 2016 r. i nie wiadomo, jak dokładnie. Gdyby rzeczywiście wyeliminowała WLR (to zależy od regulatora), to do wzięcia na rynku byłoby ponad 1 mln abonentów tych usług. Nie tylko przez Orange, ale także przez sieci kablowe i operatorów komórkowych. Dzisiaj naprawdę jest wybór. Jeżeli nawet nie ma stacjonarnej sieci POTS porównywalnej z Orange, jeżeli nawet nie można postawić znaku równości między jakością usług w sieciach komórkowych i stacjonarnych, jeżeli nawet MTR są ciągle sporo wyższe, niż FTR, to rezygnujący ze stacjonarnych linii głosowych klienci pokazują, że mają to w nosie. I to uzasadnia deregulację.