REKLAMA

Regulowana noga Netii

Netia najwięcej dziś mówi o modernizacji własnej infrastruktury, ale w sieci Orange nadal ma setki tysięcy klientów. Rynek regulowany, choć traktowany po macoszemu i ponoć nieatrakcyjny, nadal jest rynkową rzeczywistością i błędem byłoby sądzić, że nic się na nim nie dzieje. Rozmawiamy o tym z przedstawicielami nadal największego biorcy usług w sieci Orange, jakim jest Netia – Joanną Łabudzką i Łukaszem Bielakiem. 8-9 lat temu tony w podobnej rozmowie byłyby zupełnie inne. Dzisiaj czuć, że na rynku hurtowym wieje nowe. Z Orange łatwiej jest się dogadać, niż kiedyś. Ale już nie tylko jego sieć się liczy na rynku hurtowym.

Joanna Łabudzka i Łukasz Bielak
(fot.TELKO.in)

 

 

Ostatnie stanowisko konsultacyjne Netii w sprawach regulacyjnych widziałem bodaj w kwietniu 2016 r. Potem już nic. Nie powiedziałbym, żebyście byli nazbyt aktywni.

Łukasz Bielak: W sierpniu ubiegłego roku składaliśmy jeszcze stanowisko do projektowanej deregulacji LLU. Trzeba też pamiętać, że w znacznej większości postępowań przed Urzędem Komunikacji Elektronicznej, stroną postępowania jest Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji, której Netia jest członkiem. Aktywnie działamy w tej Izbie, niejednokrotnie będąc autorem lub współautorem jej stanowisk.

Odkładam złośliwości... Jakie sprawy regulacyjne są teraz istotne dla Netii?

Łukasz Bielak: Wymieniłbym kilka. Uważnie przyglądamy się kwestii przejęcia Multimediów Polska przez UPC, obserwujemy prace nad Europejskim Kodeksem Łączności, wdrażamy do krajowej rzeczywistości przepisy rozporządzenia o neutralności sieciowej i, oczywiście, obserwujemy pilnie deregulacje rynków dostępu do infrastruktury. Z nowym Prezesem UKE rozpoczęliśmy również rozmowy o stawkach FTR.

Wszystko to sprawy bardzo ważne, ale rutynowe dla większości operatorów na polskim rynku stacjonarnym. Kiedyś Netia była daleko bardziej aktywna.

Joanna Łabudzka: Obserwujemy wszystko, co może mieć wpływ na biznes grupy Netia. Trendy się zmieniły i dzisiaj w działalności telekomunikacyjnej trudno się opierać tylko na dostępie regulowanym.

Do tego właśnie zmierzam. Dostęp regulowany – przez kilka lat filar strategii Netii – to schodzące przedsięwzięcie? Tak na to patrzycie w bieżącej pracy związanej z regulacjami?

Łukasz Bielak: Jak wszyscy, widzimy rynkowe trendy. Już wydane decyzje Prezesa UKE wyłączają produkty hurtowe na lokalnych rynkach (np. 76 gmin bez regulowanej oferty BSA). Projektowane teraz decyzje – choćby znoszące LLU na terenie ponad 200 gmin – pogłębiają deregulacyjne tendencje. Europejski Kodeks Łączności zdecydowanie promuje inwestycje i budowę sieci, a kwestię konkurencji na rynku stawia na dalszym planie. Widzimy to zjawisko nie od dzisiaj i dlatego kładziemy silniejszy nacisk na działanie we własnej sieci.

Joanna Łabudzka: To, co się dzieje w Polsce pozostaje w związku ze zmianami koncepcji regulacyjnych w Unii. Jeżeli Europejski Kodeks Łączności zostanie przyjęty w obecnie znanej nam postaci, to reżim regulacyjny w Polsce będzie się musiał istotnie zmienić.

Ale przecież na poziomie Komisji Europejskiej trend „luzowania” regulacji widać już od kilku lat. Mimo tego mam wrażenie, że na razie za bardzo to nie wpływa na polski rynek.

Joanna Łabudzka: Ten wpływ zaraz zobaczymy. Kodeks Łączności ma obowiązywać w krajach członkowskich od 2019 r. i może „zabetonować” sytuację rynkową na pięć lat. A taki okres to w telekomunikacji bardzo długo.

Łukasz Bielak: Nie zgodziłbym się z brakiem oddziaływania polityki unijnej na polski rynek. Już teraz same tzw. „zalecenia” Komisji Europejskiej wywierają duży wpływ.