REKLAMA

Są chętni za zakup telekomunikacyjnych wierzytelności

Czy z punktu widzenia firm zajmujących się zarządzaniem wierzytelnościami, telekomunikacja jakoś się wyróżnia?

ANDRZEJ DĘBIEC: Jest elementem lubianego w branży wierzytelności rynku konsumenckiego. Na rynku telekomunikacyjnym działają duże podmioty, generujące duże portfele masowych wierzytelności. Obie strony rynku dobrze się znają, rozmawiają ze sobą i mają dopracowane modele współpracy. Niektóre podmioty wręcz specjalizują się w obrocie i procesowaniu tego typu wierzytelnościami. I odwrotnie: podmioty mniej zaznajomione z segmentem telekomunikacyjnym mogą podchodzić do niego bardziej asekuracyjnie. To się może przekładać na wyceny portfeli.

To są jednak subtelności. Jak w każdej innej branży, o jakości długu decydują takie parametry jak wysokość zadłużenia, wielkość opóźnienia w spłacie (tzw. DPD), czy etap na jakim wierzytelność jest zbywana, jakość danych teleadresowych, historia spłat zobowiązania oraz jakość dokumentacji do zbywanych wierzytelności. To wszystko dotyczy także telekomunikacji.

PAWEŁ PIOTROWSKI: Co prawda nie wszystkie firmy windykacyjne strategicznie stawiają na telekomunikację, ale rozpatrując podstawową biznesową atrakcyjność, to te portfele nie różnią się od reszty rynku. Są portfele wielkości setki milionów i wyceniane na 40 proc. wartości, i są portfele mniejsze kilkusettysięczne – wyceniane na 10 proc. Dla firmy windykacyjnych wszystkie są atrakcyjne i rentowne pod warunkiem możliwości przeprowadzenia właściwej wyceny i oszacowania ryzyka.

ANDRZEJ DĘBIEC: Większe zainteresowanie firm windykacyjnych przyciągają na ogół portfele konsumenckie, mniej firm specjalizuje się w wierzytelnościach klientów biznesowych.

Z czego to wynika?

ANDRZEJ DĘBIEC: Z dostępności. Podaż wierzytelności konsumenckich jest po prostu większa.

Pan Andrzej Dębiec wymienił podstawowe parametry jakościowe portfeli wierzytelności. Pogłębmy ten temat.

ANDRZEJ DĘBIEC: Kluczowe parametry wymieniłem wyżej. Nie bez znaczenia jest jakość dokumentacji potwierdzająca istnienie wierzytelności. To podstawowe, ale oczywiście nie jedyne parametry wpływające na wycenę.

Jakie dokumenty potwierdzające ma pan na myśli?

ANDRZEJ DĘBIEC: Przede wszystkim umowę wraz ze całą dokumentacją potwierdzającymi powstanie i istnienie wierzytelności. W przypadku wierzytelności na bardziej zaawansowanych etapach także dokumentację sądowo-egzekucyjną.

Sprzedający powinien pamiętać, że o ile dla niego treść dokumentacji jest oczywista (bo jest głęboko zaangażowany w sprawę), to po drugiej stronie znajduje się podmiot, który musi relatywnie szybko ocenić jakość wierzytelności bez szczegółowej wiedzy o biznesie sprzedającego. Dlatego jeżeli dokumentacja jest pełna i przejrzysta rośnie szansa na atrakcyjną wycenę portfela.

Jak przekazuje się takie dane?

ANDRZEJ DĘBIEC: To zwykle jest zestaw danych opisujących wierzytelności zebranych w formie pliku excel lub csv , przekazywanych przez stronę sprzedającą potencjalnym nabywcom uczestniczącym w postępowaniu przetargowym. Tu – podobnie jak w przypadku dokumentacji – im więcej danych, im są pełniejsze tym szanse na lepszą wycenę rosną. Na ich podstawie analitycy wyceniający portfel wyrabiają sobie bowiem zdanie o jego jakości, oceniają potencjał do spłat w czasie – zwykle w oparciu o modele analityczne. Natomiast na podstawie przekazywanej dokumentacji sprawdzana jest zgodność danych ze stanem faktycznym, weryfikowana jest poprawność zapisów (między innymi w kontekście stosowanie klauzul uznanych za abuzywne) i ich przydatność dla procesu sądowo-egzekucyjnego.

Rozumiem, że to jest wyrywkowe badanie? Nie wyobrażam sobie dokładnej analizy każdego przypadku z portfela liczącego kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy spraw.

ANDRZEJ DĘBIEC: Przy wycenie portfela potencjalni nabywcy pracują zwykle na ograniczonych próbkach dokumentacji.