UKE i resort cyfryzacji starły się w Sejmie o częstotliwości

Podczas rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne przez sejmową Komisję Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii doszło do sporu między Ministerstwem Cyfryzacji a Urzędem Komunikacji Elektronicznej.
 
Chodzi o zmianę jednego z artykułów, która nadaje ministrowi cyfryzacji możliwość określenia w drodze rozporządzenia harmonogramu rozdysponowania określonych zasobów częstotliwości.
 
Poseł Arkadiusz Marchewka (PO-KO) przypomniał o wątpliwościach zgłaszanych w trakcie konsultacji, dotyczących tego rozwiązania i poprosił przedstawicieli resortu cyfryzacji i UKE o przedstawienie opinii, czy wprowadzenie tego przepisu nie ogranicza niezależności regulatora i nie narusza prawa unijnego.
 
Wanda Buk, wiceminister cyfryzacji przekonywała, że jest to zmiana bardzo ważna i jest  wprowadzana dlatego, że Unia Europejska nakłada na państwa członkowskie zobowiązania, dotyczące zarządzania częstotliwościami. Tymczasem dziś rząd nie dysponuje narzędziami, by je wypełniać. Zwracała uwagę, że proponowany przepis został pozytywnie zaopiniowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, co do zgodności z prawem unijnym, a według Prawa telekomunikacyjnego organami właściwymi w sprawach telekomunikacji są zarówno prezes UKE, jak i minister cyfryzacji.
 
Zaproponowana zmiana wpisuje się w obecny porządek i w żaden sposób nie godzi w niezależność regulatora. W ustalaniu  harmonogramu minister jest ograniczony wieloma innymi przepisami – przekonywała posłów Wanda Buk.
 
Inaczej jednak uważa UKE. Stanowiska regulatora nie bronił jednak Marcin Cichy, prezes urzędu, bo jak się okazało jest na Łotwie na spotkaniu z tamtejszym regulatorem w sprawie częstotliwości. W jego zastępstwie niezależności urzędu broniła Iwona Rozbicka, dyrektor departamentu prawnego UKE.
 
– Nasze wątpliwości budzi zgodność tego przepisu z unijną zasadą niezależności regulatora – stwierdziła Rozbicka. Przyznała jednak, że podnosić jej ten argument jest niezręcznie, bo to tak jakby była sędzią we własnej sprawie. Zwróciła jednak uwagę, że na ten problem w procesie opiniowania projektu zwracał uwagę nie tylko UKE, ale także wielu innych uczestników konsultacji, m.in strona społeczna.
 
Wskazała, że UKE ma poważne wątpliwości co do wykonalności ewentualnego rozporządzenia harmonogramu rozdysponowania częstotliwości, bo nie jest tak, że gospodaruje się wolnymi zasobami, a zazwyczaj one są zajęte przez różne podmioty. Podkreśla, że wprawdzie UKE ma narzędzia, aby uwalniać te zasoby, ale też musi się trzymać w tym zakresie przepisów prawa i takie sprawy mogą się „ciągnąć” w sądach.
 
Rozbicka przekonywała, że zobowiązania ciążące na państwach członkowskich UE dotyczą także prezesa UKE jako organu administracji publicznej, któremu zostały powierzone przez państwo polskie kompetencje dotyczące zarządzania częstotliwościami. Propozycję Ministerstwa Cyfryzacji ocenia więc bardzo źle, jako „kompletne nieporozumienie” i „przepis powielaczowy”.
 
Według niej, proponowana zmiana to tzw. wrzutka do ustawy, niepowiązana w żaden sposób z całym systemem norm prawnych rządzących gospodarką częstotliwościami. – A w dodatku jest to  przepis, który niczego nie gwarantuje – podkreśliła Iwona Rozbicka.
 
Z tymi zarzutami nie zgodziła się Wanda Buk, która przekonywała, że większość uwag przedstawionych w trakcie konsultacji jest już nieaktualna, bo wówczas nie było mowy o tym, że harmonogram będzie miał formę rozporządzenia, a co dziś jest już wiadome. – Utrzymanie dzisiejszego status quo w kwestii częstotliwości, a do którego dąży UKE, nie daje ministrowi cyfryzacji  możliwości egzekucji, tj. egzekwowania międzynarodowych zobowiązań  w zakresie zarządzania częstotliwościami. Dlatego wprowadzenie tego przepisu jest niezbędne, by „domknąć system”, wpisuje się w obowiązujący porządek prawny i ma na celu realizację polityki, w tym polityki międzynarodowej i zobowiązań międzynarodowych – podkreślała Wanda Buk
 
Te argumenty nie przekonały jednak wszystkich posłów komisji, bo za przyjęciem tej zmiany głosowało trzech posłów, a  trzech było przeciw. Przewodniczący komisji zarządził więc przerwę.
 
Rozstrzygnięcie przyniosło drugie głosowanie przeprowadzone po przerwie, w którym wzięło udział już więcej posłów i po konsultacji z przedstawicielami Biura Legislacyjnego Sejmu, podczas którego przegłosowano, że zaproponowany przez resort cyfryzacji przepis, a przeciw któremu protestował UKE, ostatecznie pozostaje. Projekt trafi do drugiego czytania.