Zły dotyk regulacji

Telekomy są jak bite dzieci, które za cierpienia odpłacają światu agresją. Tak są wkręcone we wszechobecne regulacje swojego rynku, że same zaczęły wierzyć w sens… uregulowania poziomu swoich przychodów.

Lubię polską branżę telko, kocham polską branżę telko… ba! żyję z polskiej branży telko! Co nie znaczy, że będę z poważną miną supportował każdy jej pomysł. Zwłaszcza taki, z którego na kilometr dymi absurdem.

Komisja Europejska rozważa regulację, na mocy której najwięksi dostawcy internetowych treści byliby zobowiązani do opłat za generowanie ruchu (czytaj: dostarczanie swoich bardzo rentownych usług) w europejskich sieciach telekomunikacyjnych. Rzekoma logika, którą znamy od lat głosi: oni zarabiają krocie dzięki dostępowi poprzez nasze sieci, do budowy której nie dokładają ani eurocenta (w uproszczeniu, bo niektórzy coś tam dokładają, budując CDN-y, czy kolokując serwery treści). A to przecież jest – jak zwykł mawiać jeden z moich zaprzyjaźnionych menedżerów branży telko (pozdrawiam!) – zwykłe gapienie się w talerz sąsiada zamiast we własny.

To jakby opłaty od firm reklamy outdoorowej dla zarządców autostrad. Jakby opłaty od właścicieli restauracji dla transportu miejskiego. Jakby opłaty dla teatrów od firm taksówkowych. Jakby opłaty dla śródziemnomorskich kurortów od przewoźników lotniczych. Przykłady można by mnożyć i w każdym przypadku rozważyć przeciwne kierunki przepływu gotówki. Też by to miało jakąś logikę.

Nie wiem po raz który przypomnę, że kiedy na początku XXI wieku nowo narodzona i mocno jeszcze cherlawa branża internetowa w Polsce wymyśliła sobie, że należą jej się opłaty od dostawców internetu (bo te usługi są efektem oferty dot.comów), to telekomy reagowały w jedyny możliwy sposób: wzruszeniem ramion. 20 lat minęło, strzałka się obraca, ale sensu w roszczeniach jest dokładnie tyle samo.

Naprawdę nie wiem, kogo tam przekonują w Brukseli, że biznes można robić poprzez system regulowanych haraczy z jednej branży do drugiej. Jeżeli ktoś daje temu ucho, to wyłącznie z powodu rosnącej frustracji Europy, jak bardzo USA (a nawet Chiny) wyprzedzają nas w najnowocześniejszych dziedzinach e-biznesu. Jestem ciekaw, czy ktokolwiek (prze)forsowałby w Unii opłatę sieciową, tudzież regulację RODO, gdyby Facebook, Google i Netflix były przedsiębiorstwami europejskimi?

No, ale telekomy przywykły, że jak ktoś chce czegoś od nich, to idzie do odpowiedniego regulatora, który wydaje odpowiednią decyzję. Uznały najwyraźniej, że skoro tak, to spróbują tej samej drogi i wystąpią o regulowane dopłaty do własnego biznesu. A ja uważam, że powinny się skoncentrować na usługach dla własnych klientów i cieszyć się, że istnieje Netflix (a wcześniej YouTube), dzięki któremu jest popyt na dobry dostęp do internetu. Jak Netflix (a wcześniej YouTube) powinny się cieszyć, że istnieje dobrej jakości infrastruktura, na której mogą świadczyć swoje usługi. Zaprawdę, ktoś musi przerwać to dziedzictwo regulacyjnego zła…

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi

Postaw kawę autorowi