REKLAMA

Wciąż jedziemy na „czwórce”

84 proc. konsumentów ankietowanych przez Deloitte nie było jeszcze przekonanych do wyższych cen za usługi 5G (w porównaniu do stawek za usługi LTE). Ankietowani wydawali się być odporni na szum marketingowy wokół 5G. Deloitte zauważa, że w chwili, gdy technologia 5G jest już dostępna gotowość do migracji na nią deklaruje 5 proc. mniej osób niż we wcześniejszych badaniach.

Choć w ramach marketingowych demo operatorzy prezentują różne specyficzne możliwości zastosowań 5G (takie jak transmisje strumieniowe 8K VR czy pilotaż dronów), to wiadomo, że większość z nich nie jest za bardzo przydatna w życiu codziennym.

Peter Corbett z Deloitte zauważa, że w przypadku 4G istniało jasne uzasadnienie do skorzystania z innowacji. Ludzie chcieli większych przepływności, aby móc przesyłać strumieniowo wideo i muzykę. Technologia 5G zaś jeszcze czeka na swoją konsumencką „killer-aplikację”. Do tego czasu może być „trudno sprzedawalna”.

– Prawdopodobnie wkraczamy w okres pewnego rozczarowania technologią, który potrwa do czasu aż konsumenci nie dowiedzą się, w jaki sposób 5G poprawia ich codzienne życie – uważa Corbett.

Czy konsumenci zapłacą więcej tylko za wyższą przepływność?

W przeciągu ostatnich 30 lat w większości przypadków operatorzy komórkowi stosowali prostą zasadę: podnosimy ceny i oferujemy więcej (danych, treści, przepływności lub czegokolwiek innego). Jednak ze względu na oligopolistyczny charakter sektora telekomunikacyjnego wszelkie premie ostatecznie przestawały być wyróżnikiem konkurencyjnym. To zaś oznacza, że ich wpływ na wzrost przychodów jest tymczasowy.

Nie inaczej jest w przypadku usług piątej generacji. Oferty zastosowane w pierwszych komercyjnych sieciach (zwłaszcza w Korei Południowej) pokazują, że ceny usług 5G są średnio ustalane na 10-20-proc wyższym poziomie niż LTE. Według szacunków Deloitte, średnio trzeba zapłacić około 15 dolarów więcej w stosunku do planów taryfowych 4G.

Porównanie ofert wybranych operatorów znajdujemy w raporcie GSMA Global Mobile Trends 2020. LG UPlus – różnica 15 dolarów (71 dolarów za 4G / 86 dolarów za 5G), SK Telecom – 9 dolarów (84/93), Sunrise – 10 dolarów (84/94), Verizon – 18 dolarów (40/58).

Do końca 2019 r. (lub dłużej), w ramach promocji 5G, część operatorów nie pobierała od aktualnych klientów dodatkowej opłaty za 5G (np. Vodafone w Hiszpanii) lub stosowała te same plany taryfowe co w 4G (O2 w Wielkiej Brytanii).

W poszukiwaniu „killer-apki”

Po kilku miesiącach funkcjonowania pierwszych komercyjnych sieci 5G można już wyciągać pierwsze wnioski, w którą stronę idą ze swoją ofertą operatorzy. Zwłaszcza w Korei Południowej. Ze względu na swoją specyfikę ten rynek niekoniecznie stanowi najlepszy benchmark, ale jego wielkość (w listopadzie działało tam ponad 90 tys. nadajników 5G, a z usług korzystało ponad 4 mln klientów) oraz relatywnie wczesny start komercyjnych sieci powodują, że warto go analizować.

Pierwsze miesiące 5G w Korei pokazują, że dla najwcześniejszych użytkowników liczą się przede wszystkim przepływności i pakiety danych w planie taryfowym. I tak, o ile w sieciach 4G Koreańczycy przesyłali wiosną i latem po ok. 8,3 GB/miesiąc, to w sieciach 5G w maju było to 18,3 GB, a w sierpniu odnotowano transfery na poziomie 24,6 GB oraz niemal 26 GB we wrześniu. Do zakupu usług piątej generacji koreańskich klientów przekonywała także oferta nowych i na dodatek silnie dotowanych (do 60 proc.) smartfonów 5G.

Chociaż sieć 5G dynamicznie się rozwijała (do końca 2019 r. w jej zasięgu miało być 93 proc. mieszkańców Korei Płd.), to i tak konsumenci narzekali na ograniczony zasięg, wolniejszą niż oczekiwano prędkość transmisji danych oraz brak zróżnicowanych treści.