REKLAMA

Aukcja: pogodzić ambicje z logiką

Od drugiej rundy alternatywą dla złożenia oferty jest tzw. prawo wstrzymania czyli PWS. W całej aukcji można je wykorzystać pięć razy.

– To daje możliwość przemyślenia kolejnego kroku, czy też całej strategii aukcyjnej, a także obserwacji jak zachowują się konkurenci. Raczej nie nadużywa się takiej możliwości w postępowaniu, więc nie wiem, czy w zbliżającej się aukcji będzie w ogóle czas i potrzeba by wykorzystać PWS – mówi Piotr Kuriata.

W czysto hipotetycznym scenariuszu aukcja 5G mogłaby się rozstrzygnąć w przeciągu 1-4 rund.

– Pierwsza możliwość jest taka, że uczestnicy od razu złożą oferty na realnie interesujące ich bloki i te oferty od razu będą NZK na każdym z tym bloków. Druga możliwość jest taka, że wszyscy czterej zalicytują ten sam blok (np. blok D), oferent NZK już na nim pozostanie, a pozostali uczestnicy będą w kolejnych trzech rundach zajmować kolejno interesujące ich bloki. To by było bardzo racjonalne i pozwoliłoby nie podnosić ceny wywoławczej, ale się jednak raczej nie wydarzy – przewiduje Piotr Kuriata.

Według niego potrzeba będzie co najmniej kilku rund, aby zróżnicować wartość poszczególnych bloków oraz umożliwić uczestnikom strategiczne ulokowanie w paśmie C.

Jest powszechnie powtarzaną na rynku tezą (ale tylko tezą), że Orange i T-Mobile będą się starały o „pełnowartościowe” bloki C i D – z powodu własnych ambicji, jak również z powodu technicznych wymagań współdzielenia urządzeń aktywnych, co ci dwaj operatorzy robią od 10 lat.

Play i Polkomtel preferowałby niższe wydatki na pasmo (a więc bloki „niepełnowartościowe”), a jednocześnie także mogą rozważać współdzielenie sieci radiowej. Taki projekt obaj gracze analizowali już przed laty, a dzisiaj dodatkowym czynnikiem tego projektu jest współpraca obu graczy z Cellneksem, który zarządza infrastrukturą pasywną Playa oraz infrastrukturą pasywną i nadajnikami Polkomtela.

– To jest zdroworozsądkowy i przekonywujący scenariusz, aczkolwiek rynkowe doświadczenia wskazują, że takie scenariusze nie zawsze się sprawdzają. Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że jakościowe różnice pomiędzy blokami nie są takie duże, a z czasem jeszcze będą niwelowane. Owszem, można je przekalkulować na konkretną wartość, ale liczyłbym te różnice nie więcej niż w pojedynczych dziesiątkach milionów złotych. To są oczywiście ciągle duże pieniądze, ale pamiętajmy jaki procent wartości pasma stanowią i jaka jest finansowa perspektywa jego nabywców – mówi Piotr Kuriata.

– Idąc tym tropem, można przyjąć scenariusz, w którym w pierwszej rundzie wszystkie oferty (po cenie wywoławczej) zostaną złożone na blok D. W kolejnej rundzie T-Mobile i Orange „zasygnalizują” wyraźnie swoje zainteresowanie blokami C i D. Jak? Oczywiście nie wprost, bo to jest zabronione i podlega penalizacji. Jest jednak aukcyjną praktyką, że wyraźne zainteresowanie danym blokiem można zamanifestować mocnym podbiciem ceny o 10 proc., co jest dosyć czytelnym sygnałem dla pozostałych graczy. Gdy Orange i T-Mobile dokonają takiego ruchu, to mają dużą szansę na NZK na blokach C i D. Plus 10 proc. od ceny wywoławczej dosyć dobrze oddaje różnicę w nominalnych wycenach bloków „pełno-„ i „niepełnowartościowych”.