Aukcja z wielką niewiadomą

W nieco innej sytuacji jest Orange, ale przystąpi do licytacji równie zdecydowanie. Wydaje się, że wydatków na pasmo wolałby teraz uniknąć Play, ale raczej nie może on sobie pozwolić na to, że konkurenci zyskają nad nim przewagę w zasobach częstotliwościowych. Będzie więc licytował, by zdobyć pasmo, choć pewnie zadowoli się blokiem A lub B.

Zupełnie inna jest sytuacja Polkomtela, który (jak pisaliśmy w jednym z tekstów raportu „Zasoby sieci mobilnych (5G) w Polsce”) dysponuje dużymi zasobami w paśmie 2600 MHz. Może się więc zastanawiać, czy warto wydać kilkaset milionów na dodatkowe zasoby. To jest pytanie, które zadajemy sobie nie tylko my, ale – wedle naszych informacji – także konkurenci Grupy Polsat Plus, jak również regulator rynku.

Nie przesadzalibyśmy jednak, że grupa na pasmo C się nie zdecyduje. Warunki cenowe aukcji nie są wyśrubowane, więc może uznać, że to korzystna inwestycja kapitałowa (pasmo można sprzedać, wydzierżawić itp.). Już prędzej zniechęcić mogą zobowiązania jakościowe, ale wiele zależy od możliwości wynegocjowania odpowiedniego porozumienia z Cellneksem, który – choć po pasmo nie chce startować – i tak będzie drugoplanowym uczestnikiem postępowania. Dla Cellneksu byłoby korzystnie, gdyby i Play, i Plus budowały sieć w pasmie C.

Gdyby któryś z czterech MNO nie zdecydował się wziąć udziału w aukcji, to zgodnie z zapowiedziami Prezesa UKE wolny blok zostanie rozdysponowany w przyszłym roku.

W aukcji LTE z 2014/2015 Polkomtel szybko spasował w licytacji pasma 800 MHz, ale kojarzona z tą samą grupą kapitałową spółka NetNet kontynuowała licytację do maksymalnych poziomów, by potem nie opłacić i nie odebrać rezerwacji. Tym samym konkurenci zostali zmuszeni do zapłacenie kwoty 1,5-2,5 raza wyższej, niż pierwotnie mogli zakładać.

Warunki aukcji 5G nie eliminują możliwości wystawienia przez MNO „zajęcy” – 1 mld zł inwestycji sieciowych i dyspozycja zasobów radiowych (do wyboru) 800/900/1800/210/2600 MHz może zapewnić uczestnikowi postępowania jego grupa kapitałowa. Licytacja w złej wierze ogranicza co prawda możliwość startowania w kolejnych postępowaniach, ale (w myśl dokumentacji aukcyjnej) bezpośredniemu uczestnikowi, a nie jego grupie kapitałowej. Według naszych informacji jednak, operatorzy uważają warunki aukcji 5G za bardziej odporne na machinacje, niż to było w postępowaniu LTE. Przede wszystkim podniesiona została wartość depozytu aukcyjnego i zadecydowano przepadek w przypadku nie odebrania rezerwacji. Krecia robota kosztowałaby zatem w tym wypadku bardzo drogo.

Jak słusznie jednak zauważyła podczas jednej z debat TELKO.in dawna Prezes UKE Magdalena Gaj: „Jesteśmy przygotowani na to, co już znamy, a nie na to, co uczestnicy postępowania mogą jeszcze wymyślić”.

Nie zablokować, ale przedłużyć postępowanie można również poprzez świadome niepodniesienie depozytu aukcyjnego, co zgodnie z zasadami postępowania kończy się dyskwalifikacją uczestnika. Dyskwalifikacja taka oznacza jednocześnie anulowanie i ponowne przeprowadzenie licytacji od 1. rundy.