REKLAMA

Chronić lokalne telekomy

(źr. AKpress)

A gdyby w tych definicjach kierować się kryterium liczby abonentów?

KAROL SKUPIEŃ: Według mnie, do kategorii małych podmiotów zaliczać się mogą firmy, które obsługują do 20 tys. abonentów.

To całkiem sporo. Kiedyś mówiło się, że ISP na 5 tys. gniazdek jest duży.

KAROL SKUPIEŃ: Realia rynkowe się zmieniły. Dzisiaj 5 tys. abonentów, to raczej próg opłacalności prowadzenia biznesu. To jest w zasadzie mikro-operator. Należałoby się raczej zastanowić, jakie warunki stworzyć, aby takie firmy mogły przetrwać na rynku. Jeżeli nie przetrwają, to w wielu miejscach użytkownicy będą skazani na dostęp mobilny.

KRZYSZTOF KACPROWICZ: Dobrym progiem może być 100 tys. abonentów, powyżej którego każdy telekom byłby traktowany jako duży. To oddaje prawidłowość rynku, na którym jest kilka, czy też kilkanaście firm infrastrukturalnych z nie mniej niż 200 tys. klientów, a potem długo nic. Dalej zaczynają się firmy z kilkoma dziesiątkami tysięcy klientów.

Taka duża luka w segmentacji daje także komfort mniejszym podmiotom, które planują rozwój (na przykład dzięki wykorzystaniu funduszy unijnych). Przy zróżnicowanych warunkach prawnych miałyby spore pole manewru: czy chcą urosnąć i wejść w ostrzejszy reżim regulacyjny, czy nie chcą.

KAROL SKUPIEŃ: Dodam, że 100-150 tys. abonentów, to jest próg, który wyznacza sam rynek. Bariera, od której można negocjować warunki z dostawcami różnych usług, jak programy telewizyjne, czy hurt VoIP. Negocjować lub w ogóle otrzymać od dostawców ofertę.

Od strony praktycznej widzę jednak różnicę w działaniu sieci 5-tysięcznej, a 90-tysięcznej. Powinno więc być więcej niż dwie grupy telekomów być może każda z różnymi obowiązkami w różnych sferach działalności.

Jakby zatem panowie ostatecznie widzieli zróżnicowanie podmiotów telekomunikacyjnych?

KRZYSZTOF KACPROWICZ: Proponuję taki podział: „mały” operator, to taki, który obsługuje do 25 tys. klientów. Potem „średni” – do 100 tys. klientów. Powyżej tego progu byliby już „duzi” operatorzy.

Czego konkretnie oczekuje środowisko małych operatorów dla tej kategorii?

KRZYSZTOF KACPROWICZ: Mamy kilka prostych postulatów. Po pierwsze, trzymać się ducha Konstytucji biznesu. Po drugiej, prowadzić realny dialog z izbami gospodarczymi. Po trzecie, stosować się do Kodeksu postępowania administracyjnego (art. 220), który zabrania organom publicznym żądać od obywateli i przedsiębiorców danych, które już są w dyspozycji administracji. Czyli na przykład na potrzeby SIIS UKE powinien pobierać dane, które właściciele sieci raportują do organów nadzoru geodezyjnego.

Po prostu „Polska resortowa”. Każdemu ministerstwu łatwiej „załatwić” sobie ustawą potrzebne informacje od przedsiębiorcy lub obywatela, niż je wyegzekwować od innego resortu. Bo to już są spory wewnątrz rządzącej elity.

KRZYSZTOF KACPROWICZ: Czwarty punkt na mojej liście życzeń, to utworzenie w resorcie cyfryzacji departamentu ds. małych operatorów telekomunikacyjnych. Choćby z niewielkim zespołem urzędników, którzy znają specyfikę tego segmentu rynku i są powołani by mu pomagać a przede wszystkim rozumieć, czym jest „lokalność telekomunikacyjna”. Myślę, że to by rozwiązało wiele problemów po obu stronach. Taka sama komórka mogłaby powstać w UKE.

KAROL SKUPIEŃ: Ja również chciałbym, aby powstała taka komórka w ministerstwie cyfryzacji. Co do UKE, to uważam, że cały urząd powinien działać z troską o małe i średnie podmioty, ponieważ one tworzą konkurencję na lokalnych rynkach. Dbałość o konkurencję na rynku telekomunikacyjnym, to jeden z podstawowych obowiązków regulatora.

Nie tak prosto dowieść, że dbałość o konkurencję równa się dbałości o małe podmioty.

KAROL SKUPIEŃ: Jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystko, co powiedzieliśmy sobie wcześniej – na temat roli i szczególnej sytuacji, w tym względnej słabości, małych operatorów – to myślę, że można tego dowieść. Jeżeli chcemy wspierać małych operatorów, jeżeli rozumiemy ich słabszą pozycję, to – aby ich zachować i umacniać tym samym konkurencję – możemy ich wspierać. Także regulacyjnie.

Jakiś przykład?

KAROL SKUPIEŃ: Od dłuższego czasu dyskutujemy z UKE kwestię tranzytu połączeń głosowych. Od czasu regulowanego spadku FTR rentowność wielu małych biznesów telekomunikacyjnych istotnie spadła, ponieważ zredukowane zostały przychody z ruchu przychodzącego. Z tego właśnie powodu uważamy, że zasadne byłoby dołożenie opłat tranzytowych, które chociaż częściowo wyrównają te straty. Mały biznes potrzebuje dodatkowej ochrony, jeżeli ma umacniać rynkową konkurencję.

Można się zgadzać lub nie z tą argumentacją, ale bez wątpienia są rynkowe precedensy regulacyjnego wspierania konkretnych przedsiębiorców, w imię realizacji celów wyższych. Jak to było z czwartym operatorem mobilnym, który miał przełamać (i przełamał) oligopol wielkiej trójki.

KAROL SKUPIEŃ: W dyskusjach nad Prawem komunikacji elektronicznej dyskutowane są nowe przepisy z zakresu cyberbezpieczeństwa. Między innymi proponuje się, aby operator tranzytowy mógł odciąć lokalną sieć, która generuje jakieś zagrożenie.