Cztery trafione, pięć razy Panu Bogu w okno i raz „pół na pół”. W tym roku nie mamy wielkich powodów do dumy z trafności redakcyjnej prognozy opublikowanej w styczniu. Szczególnie w obszarze M&A słabo nam poszło, chociaż to zawsze obszar trudny do prognozowania. Lepiej poszło jeżeli chodzi o trendy i zjawiska makroekonomiczne. Zapraszamy do lektury.


Trafione. Według informacji przedstawionych przez Ministerstwo Cyfryzacji w listopadzie, kiedy w końcu zakończono proces podpisywania umów z beneficjentami 4. konkursu KPO na dofinansowanie budowy sieci szerokopasmowych w białych plamach, kontraktów tych było 154 na łączną kwotę ponad 778 mln zł. Dzięki temu do końca sierpnia 2026 r. szybki internet może trafić do blisko 156 tys. nowych punktów adresowych ‒ pod warunkiem, że wszyscy beneficjenci zrealizują inwestycje w 100 proc. ‒ co jest bardzo mało prawdopodobne.
Tymczasem, gdy ogłaszano 4. konkurs KPO do objęcia zasięgiem było 443 tys. punktów. Oznacza to, że szybki internet ‒ w optymistycznym wariancie ‒ może dotrzeć do mniej więcej co trzeciej białej plamy wytypowanej do podłącznie w 4. konkursie. W prognozie na 2025 r. pisaliśmy, że umiarkowanym sukcesem konkursu będzie objęciem sieci 40-60 proc. listy adresowej. Niestety, to się nie spełni i tak jak przewidywaliśmy nie ziścił się cel Centrum Projektów Polska Cyfrowa 600-700 małych projektów inwestycyjnych w ramach KPO4.

Po raz kolejny pudło. Nadal na polskim rynku nie ma najtańszej opcji usług streamingowych największej platformy ‒ z reklamami. Obecnie Netflix w Polsce oferuje trzy pakiety: „Podstawowy” za 33 zł miesięcznie, „Standard” za 49 zł miesięcznie i „Premium” za 67 zł. W pakiecie „Standard” można dodać jednego dodatkowego użytkownika za 13 zł/miesiąc, a w pakiecie Premium – dwóch za 13 zł/miesiąc za każdego. Najwyraźniej koncern nie widzi biznesowego sensu we wprowadzaniu oferty finansowanej reklamami, albo po prostu Polska musi odczekać w kolejce na wdrożenie tej oferty.

Pudło z prostego powodu ‒ wdrożenie dyrektywy NIS2 znów się odwlekło i nowelizowana ustawa KSC w mijającym roku nie została jeszcze przyjęta przez Sejm (nie mówiąc już o Senacie i podpisie prezydenta). Proponowane przepisy wciąż wywołują znaczne kontrowersje i gorętsze dyskusje niż mogło się spodziewać Ministerstwo Cyfryzacji. Szef resortu, Krzysztof Gawkowski, nie szczędzi przeciwnikom legislacji ostrych epitetów. Generalnie stawiane są zarzuty o: nadregulację w stosunku do wymagań NIS2, zbyt surowe kary, czy o instytucję dostawców wysokiego ryzyka. Pytaniem otwartym pozostaje czy ustawę podpisze prezydent. Resort cyfryzacji broni swoich racji. ‒ Moim zdaniem, obecna postawa przedstawicieli Ministerstwa Cyfryzacji może wskazywać, że za sukces uznają oni prezydenckie weto i kto wie czy do tego właśnie nie dążą ‒ ocenił jeden z przedstawicieli branży teleinformatycznej, który brał udział w dyskusji nad KSC w parlamencie.