
Firmy telekomunikacyjne są wspaniałe. Jest to biznes, który budowany przez całe życie trzyma wartość, którą da się następnie odzyskać w procesie sprzedaży. Warto to podkreślić, bo nie każdy rodzaj działalności gospodarczej ma taki atut. Sprzedaż piekarni, sieci kiosków ruchu, czy szkoły jazdy jest znacznie trudniejsza, a chętnych na zakup zwykle brakuje. W przypadku firm telekomunikacyjnych (także tych małych) są. Pytanie brzmi – ile taka firma jest warta?
Jako model do rozważań przyjmijmy typową sieć telekomunikacyjną w technologii światłowodowej. Inne technologie, w tym szczególnie oparte na kablu koncentrycznym, sprzedać jest trudno. Sieci radiowe, paradoksalnie, jeszcze się sprzedaje. Są firmy, które skupują takie sieci na terenie całej Polski.
Proces wyceny odbywa się według skomplikowanych algorytmów. Kupujący przedstawia tzw. NBO (ang. Non-Binding Offer), ale bez wskazywania pełnej metodologii wyceny. W praktyce często jest to bardzo złożony model DCF, czyli wyceny metodą zdyskontowanych przepływów pieniężnych. Nie trzeba jednak sięgać tak głęboko, żeby zyskać pogląd na wartość firmy telko.
Zasadniczo wycena odbywa się albo przy użyciu wskaźnika EBITDA (w przypadku operatorów telko) albo po liczbie lokali, które już są lub mogą zostać podłączone do naszej sieci, czyli po HP (ang. Homes Passed) w przypadku sieci telko lub firmy oferującej usługi hurtowe. Tak przynajmniej wyceniają duże firmy. W przypadku mniejszych operatorów stosuje się prostsze metody, wyceniając biznes na podstawie mnożnika przychodów lub mnożnika liczby abonentów, czyli HC.
Zacznijmy od EBITDA (ang. Earnings Before Interests, Taxes, Depreciation and Amortization) jest to po prostu zysk netto przed opodatkowaniem podatkiem dochodowym, bez uwzględniania amortyzacji. Jak to policzyć? Wystarczy wziąć przychody roczne netto ze sprzedaży usług telko i odjąć od nich koszty operacyjne integralnie związane z telko (czyli koszty bez amortyzacji). Proszę zwrócić uwagę, że piszę tylko o przychodach i kosztach telko. Nie wliczamy tu innych BU (tzw. Business Unitów), które zdarzają się w spółkach telko, czyli np. data center, sprzedaży kas fiskalnych, usługowego budowania sieci, cukierni i sklepów papierniczych. Nie wliczamy wynagrodzeń rodziny, leasingów na prywatne samoloty, BMW, Tesle itp. Wliczamy natomiast pewne koszty, które powinniśmy ponosić, a tego nie robimy, czyli: podatki od nieruchomości, niezalegalizowane słupy, należności dla OZZ itp. Nie wliczamy również kosztów budowy sieci ‒ nawet jeżeli jednorazowo zaliczamy je w koszty.
Ten katalog pt. „dodaj i odejmij” jest znacznie dłuższy, ale tutaj przedstawiamy pewne przybliżenie. Tak czy inaczej z takiego rachunku wychodzi roczny wynik EBITDA. Ten wynik przemnożony przez pewną liczbę (mnożnik EBITDA, będący „tajemnicą” rynku telko) da wartość EV (ang. Equity Value), czyli wartość firmy bez długu, gotówki, należności, towarów na stanie itp. Tak uzyskany wynik stanowi wartość bez korygowania o ryzyka (prawne, podatkowe, techniczne, technologiczne itp.). EV jest zatem czystą wartością idealnej firmy telko o pewnych parametrach finansowych.
Wartość EV firmy telko, możemy ustalić również w oparciu o HP. Definicja, jakie lokale kwalifikuje się jako HP jest negocjowana przez strony. Jest to w praktyce dosyć pracochłonny proces, bo definicja jest kluczowa dla kwestii ceny oraz odpowiedzialności sprzedającego, ma zaś kilkanaście zmiennych. Samo policzenie HP jako takich, niestety, niewiele nam powie.