REKLAMA

Nie ma celów zbyt ambitnych

Z czego zatem będziecie rezygnowali?

Wyszliśmy z typowych usług utrzymaniowych. Na tym rynku konkurencja jest bardzo silna, marże minimalne, a duże potrzeby jeżeli chodzi o zatrudnienie. Utrzymywaliśmy dużą liczbę - ponad 4 tys. - wież i masztów telekomunikacyjnych należących do Orange. Teraz tę usługę zapewnia Networks! i mam wrażenie, że wszyscy są z tego zadowoleni. Oni - myślę o Networks! - naprawdę dobrze sobie z tym radzą i trudno z nimi konkurować.

Rezygnacja z usług utrzymania, to jeden z powodów spadku przychodów. Z pełnym rozmysłem zrezygnowaliśmy z niektórych usług generujących wpływy, ale nie dających zadowalającej marży.

Z czego poza utrzymaniem zrezygnowaliście?

Z szeregu drobniejszych projektów, które charakteryzowały się krótkim okresem życia. Na przykład z zestawiania radiolinii do czasowego użytkowania. Popyt na te usługi jest istotnie zmienny, więc trudno prognozować przychody. Nie będziemy już także realizować inwestycji budowlanych na zlecenie.

A digital signage?

To akurat ciągle robimy. Może nie bardzo aktywnie, ale nie rezygnujemy. Wyrobiliśmy sobie na tym rynku niezłą renomę.

W jakie nowe obszary wchodzicie?

Może mniej w nowe obszary, a bardziej w nowy sposób. Interesują nas w dalszym ciągu inwestycje w infrastrukturę. Na przykład budowa na zlecenie operatorów wież i masztów.

To jednak budowa? Rozumiałem, że z tego wychodzicie.

Z działalności czysto budowlanej. Chcemy budować własne wieże pod konkretne potrzeby operatora i wynajmować mu tę infrastrukturę.

Tworzycie własny "park" obiektów na wynajem?

Tak. Dzisiaj mamy około kilkuset i chcemy mieć więcej. To jest jednak nowy model działania. Dzisiaj operatorzy budują sami swoją infrastrukturę i trzeba ich przekonać, że nasz model ma sens także dla nich. Dzięki niemu mogą uwolnić środki finansowe zamrożone w infrastrukturze pasywnej i przerzucić na nas część CAPEX. Potencjalnie również podzielić OPEX także na innych graczy, jeżeli wieże będą dostępne także dla stron trzecich. Pozyskiwanie infrastruktury telekomunikacyjnej na wynajem jest podstawą strategii, jaką wypracowaliśmy z nowym właścicielem.

Uważa pan, że polski rynek jest na to gotowy? Nawet w Europie nie było zbyt wielu takich operacji.

To prawda. Rynek wciąż działa w tradycyjnym modelu. Trzy lata temu w Polsce, to jeszcze była abstrakcja. Widzimy jednak, że operatorzy coraz bardziej się tym interesują, coraz więcej analizują, coraz więcej wiedzą, coraz intensywniej dyskutują. Chcemy być na to gotowi. To kwestia pierwszych udanych projektów, po których posypią się następne. Pierwszy operator, który się decyduje zwykle zyskuje najwięcej, bo zaspokaja wygłodzony transakcji rynek.

Alinda ma już w portfelu takie aktywa, jak pasywna część sieci komórkowych?

Jeszcze nie, ale fundusz pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, gdzie u operatorów ten model działania się przyjmuje i sprawdza.

Kiedy spodziewacie się, że będzie to możliwe w Polsce?

Trudno powiedzieć. Nasza strategia jest zakrojona na 10 lat i planujemy, że w takiej perspektywie zawrzemy porozumienie. Na razie jednak jesteśmy ostrożni, bo to są bardzo trudne projekty, które realizuje się latami.