Nowelizacja KSC, czyli już nie tylko 5G

Zarówno rząd dosyć łatwo przechodzi na poziom globalnych sojuszy, jak i Huawei na kwestię współpracy oraz inwestycji. Tym trudniej mówić o meritum i tym bardziej ono się rozmywa.

Mówmy o meritum, szukajmy mitycznych „tylnych drzwi” w sprzęcie Huawei (czy jakiejkolwiek innej firmy) na podstawie racjonalnych i obiektywnych kryteriów. Wyeliminujmy go z rynku, jeżeli takie luki zostaną wykryte. Nikt, włącznie z USA, istnienia takich luk jak do tej pory nie udowodnił. To nie my odchodzimy od meritum dyskusji. Sygnalizujemy tylko, że przyjęta narracja, planowane narzędzia, mogą skutkować negatywnie także w innych obszarach niż tylko telekomunikacja. Przecież Huawei nie będzie inwestował tam, gdzie go nie chcą.

Przyjęcie KSC w aktualnej wersji będzie miało szerokie reperkusje także ze strony podmiotów trzecich. Jeżeli Polska zyska opinię kraju nieprzychylnego chińskim inwestycjom, to będzie omijana także przez inne firmy z tego kraju i z innych krajów.

Tytułem dygresji pozwolę sobie zauważyć, że żaden przedsiębiorca (także chiński) nie byłby przedsiębiorcą, gdyby we wszystkim – poza zagrożeniem – nie dostrzegał także okazji. Przynajmniej po cichu i przynajmniej niektóre chińskie firmy zastanawiają się, co mogą wygrać na kłopotach Huawei w Polsce.

Zapewne mówimy o rynku konsumenckim.

Nie tylko.

Myślę, że żadna chińska firma nie pomyli szansy na doraźną korzyść z długoterminowym bezpieczeństwem działania w Polsce. Jeżeli chodzi o aspekty cyberbezpieczeństwa, to znacznie rozsądniejszą od Polski drogę wybrały Niemcy. Z kolei w obszarze polityki lepiej radzą sobie Węgry, które Huaweia nie wykluczyły i przyjmują kolejne jego inwestycje.

Najwyraźniej kanclerz Merkel i premier Orban mieli inną koncepcję niż premier Morawiecki. Porozmawiajmy trochę o sprawach praktycznych. Jak prognozujecie najbliższą przyszłość? Powiedzmy, że KSC wchodzi w życie w obecnym kształcie – Huawei może zapomnieć o dostawach sprzętu do nowych sieci 5G w paśmie C?

Dlaczego? Przecież sam pan powiedział, że w projekcie ustawy ani razu nie pada „Huawei”.

Rozumiem, że kierując się zapisami w nowelizacji KSC (lub w jej projekcie), Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej zawrze podobne zastrzeżenia w dokumentacji konkursowej, co przynajmniej postawi pod znakiem zapytania możność wykorzystania oferty dostawców „spoza krajów Unii lub NATO”.

To nadal niczego nie przesądza, ponieważ formalnego wykluczenia w tym scenariuszu nie ma. Nawet jeżeli w ciągu następnego roku minister ds. cyfryzacji stwierdziłby „wysokie ryzyko”, to nabywcy sprzętu Huawei musieliby go po prostu w ciągu 5 lat wymienić. Ja nie mogę powiedzieć, że to są okoliczności, które z góry przesądzają o wykluczeniu nas z aukcji 5G.

Oczywiste jest natomiast, że przepisanie do dokumentacji konkursowej bieżącej treści KSC podnosi ryzyko współpracy z Huawei.

My jednak patrzymy znacznie dalej, niż tylko na aukcję 5G i prognozujemy bardziej odległe reperkusje. Jak zresztą powiedziałem na początku naszej rozmowy, realne efekty KSC odczuwamy już od 2020 r.

To się odbija na wynikach finansowych?

Samo TELKO.in publikowało kilka tygodni temu dane o płatnikach podatku CIT z branży teleinformatycznej. W 2018 r. zapłaciliśmy około 100 mln zł, w 2020 r. – 30 mln zł. Wnioski są chyba oczywiste.

Huawei działa nie tylko na rynku RAN, ale jest także jednym z największych dostawców rozwiązań do sieci optycznych. Ani w publicznych dyskusjach, ani w rozmowach z operatorami nie słyszałem, aby ten segment był zagrożony. Nie mówiąc już o rynku smartfonów, czy modemów mobilnych i innych urządzeń abonenckich.

Rzeczywiście, dzisiaj o tych rynkach w kontekście KSC nie mówimy. Jednak chodzi o zasadę.