REKLAMA

Pora uczyć się hurtu

Skoro już nawet UPC zapowiada przeniesienie punktu ciężkości na dostęp regulowany, to znaczy że na rynku coś się rzeczywiście zmienia. I to w wymiarze strategicznym.

Ja wiem, powtarzam się. Kiedy jednak uda się długoterminowa prognoza, to po prostu trudno się tym nacieszyć. Kilka tygodni temu chwaliłem się, że kilka lat temu trafnie przewidziałem, że rynek hurtowy najlepsze ma jeszcze przed sobą. T-Mobile, potem Polkomtel, nawet Netia – najbardziej doświadczona (i poraniona) w dostępie hurtowym – wraca do sprzedaży regulowanego światłowodu. I teraz wreszcie UPC.

Największa kablówka w Polsce... o pardon!... już tylko druga co do wielkości kablówka w Polsce... w każdym razie trzymała się do tej pory jak najdalej od hurtu na sieci dostępowej, nie chciała budować za publiczne pieniądze. Budowała za swoje i dla siebie. I to nic nadzwyczajnego, bo takie było i nadal chyba jest nastawienie większości firm telekomunikacyjnych w Polsce. Paradoksalnie najbardziej progresywny jest Orange, któremu na siłę odebrano wianuszek w zeszłej dekadzie, który jednak od tego czasu się przekonał, że w sumie to tak bardzo nie boli, a może nawet być przyjemne. Inny przykład to Inea, która ma szczęście do wyjątkowo przewidujących szefów, którzy to szefowie mają jeszcze luksus realizacji swojej wizji. Wszyscy inni posiadacze sieci „tkwią we własnych silosach biznesowych” – jak to ładnie określa aktualny Prezes UKE, który wie co mówi, bo niegdyś pracował dla niegdyś największego operatora TVK w Polsce. Temu operatoru teraz się zmienia w jego silosie...

Nie wiadomo dokładnie, jak się UPC udaje skomercjalizować nowe inwestycje, ale stosunek liczby przyłączeń netto do wzrostu zasięgu sieci za ostatnie cztery lata nie wygląda zbyt dobrze (8 proc.). Wszędzie gdzie UPC wchodzi działa zasiedziała konkurencja. Jednocześnie trzeba się mierzyć z walcem inwestycyjnym i marketingowym Orange Polska, który w podobnym czasie postanowił zakopać kilka złotych w ziemi. Co ciekawe, Orange niedawno uznał, że dosyć tego dobrego, i że do dalszych inwestycji w FTTH trzeba będzie poszukać partnerów finansowych i operacyjnych. Częściowym wytłumaczeniem jest, że Orange musi teraz przesunąć finansową wajchę w kierunku rynku mobilnego. Niemniej budowa sieci stacjonarnej po prostu coraz mniej mu się opłaca. I pewnie nie tylko jemu.

Przykłady zmiany strategii w kierunku hurtu można mnożyć i to bynajmniej nie tylko w segmencie dużych sieci. Lokalni operatorzy o łącznym zasięgu kilkuset tysięcy HP zdecydowali się udostępnić swoją infrastrukturę Orange, a ten kupuje od nich łącza i świadczy usługi. Coraz więcej firm dostaje od UKE odmowę decyzji w sprawie budowy instalacji wewnątrz budynkowych, jeżeli już istnieją kable światłowodowe. „Współpracujecie” – mówi UKE.

Sieci jest coraz więcej, a gospodarstw domowych do obsłużenia nie przybywa w tym samym tempie. Jeden z wniosków, jakie można z tego wyciągnąć: spróbujmy zawalczyć dobrą ofertą, choćby na cudzej sieci. To wymaga jednak odrobienia lekcji ze współpracy międzyoperatorskiej. Tutaj świadczenie usług nie jest już tylko sprawą wewnątrz firmową, realizowaną zwykłymi wewnątrz firmowymi narzędziami. Nie wystarczy kogoś obsobaczyć, żeby wszystko grało, ale trzeba dobrze przemyśleć umowę hurtową i warunki SLA, a czasem może nawet wynająć prawnika. Biznes się komplikuje i to jest powód, że operatorzy nie rwą się do tego miodku. Są jednak i korzyści, czyli na przykład możliwość zarobienia kilku złotych ze sprzedaży usług bez wydawania kilku złotych na budowę sieci. A coraz więcej będzie miejsc w kraju, gdzie wydanie tych kilku złotych stanowi coraz większe ryzyko. Bo ile można tych kabli nabudować?

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi