Problem PEM nie może zagrozić rozwojowi sieci

Niemniej w toku konsultacji uzgodniliśmy wspólnie wykonanie pewnych badań, co musi zająć trochę czasu.

Pilotażowe badanie emisji z urządzeń radiokomunikacyjnych prowadzone obecnie w Małopolsce i na Podkarpaciu, to w sumie ponad 900 stacji w 300 lokalizacjach, z których trzeba zebrać dane. Do tego dojdzie czas na ich opracowanie i przygotowanie dokumentacji. Metodyka jest precyzyjna i ściśle określona. Przygotował ją Instytut Łączności, a certyfikowało Polskie Centrum Akredytacji.

Kolejna, jeszcze trudniejsza sprawa, to badanie wpływu promieniowania elektromagnetycznego na zdrowie ludzkie. Współpracuje z nami Collegium Medicum Uniwersytetu Jagielońskiego, które poprosiliśmy o zbadanie w pierwszym rzędzie budzących duże emocje przypadków tzw. nadwrażliwości elektromagnetycznej. Czy rzeczywiście mamy z nimi do czynienia, czy może dolegliwości są wynikiem jakichś innych czynników? Zweryfikowanie tego przez Collegium Medicum również zajmie nieco czasu.

Do końca roku pewnie opracujemy założenia i wstępny zarys ustawy, po czym zawiesimy pracę na okres około jednego kwartału. W tym czasie otrzymamy wyniki wspomnianych badań, które będą wkładem merytorycznym do ostatecznego projektu ustawy.

Wprowadzone w minionych latach szerokie ulgi dla przedsiębiorców – w obszarze radiokomunikacji – w ogóle negują sens podejmowania działań kontrolnych.

Jaki – z pani punktu widzenia – jest cel tej legislacji? Chodzi o to, aby zmienić realia lokacji i działania urządzeń radiokomunikacyjnych, czy bardziej o skanalizowanie społecznych emocji?

Najważniejszą sprawą jest realne, a nie fikcyjne funkcjonowanie kontroli emisji z urządzeń telekomunikacyjnych.

A to była fikcja?

Oczywiście. Jeżeli na siedem dni przed kontrolą kontrolowany – z mocy prawa – jest o niej uprzedzany, to ma dość czasu na rekonfigurację urządzeń. Wprowadzone w minionych latach szerokie ulgi dla przedsiębiorców – w obszarze radiokomunikacji – w ogóle negują sens podejmowania działań kontrolnych.

Społeczeństwo ma prawo do efektywnej kontroli zjawisk, które go niepokoją. Ma prawo do pełnej informacji o tych zjawiskach – w tym o poziomach i efektach promieniowania elektromagnetycznego. Jeżeli ktoś rzeczywiście cierpi na nadwrażliwość lub obawia się promieniowania, trzeba mu zapewnić możliwość unikania miejsc o wyższej ekspozycji.

W Polsce normy emisyjne są bardzo wysokie, więc raczej nie ma mowy o dalszym ich zaostrzaniu...