REKLAMA

Dyskusje o telekomunikacji: e-wizja dla Europy

Łukasz Dec: Regulacje… Dla rynku telekomunikacyjnego szczególnie ważnie zagadnienie.

Ireneusz Piecuch
(źr.fot.TELKO.in)

Ireneusz Piecuch: Tak, wiem czego się teraz wszyscy po mnie spodziewają, ale zacznę z zupełnie innej strony. Polityka jednolitego rynku cyfrowego, to w istocie powrót do fundamentów Unii Europejskiej, którym była wspólnota gospodarcza. Jak z nazwy dokumentu wyrzucić "cyfrowy", to co nam zostaje? Rynek. Na rynku cyfrowym – a twierdzę, że tak właśnie jest – liczba i uciążliwość istniejących barier (w tym regulacyjnych) jest większa, niż w innych sferach gospodarki. O ile jednak legislacja jako tako radzi sobie z tradycyjnymi sferami gospodarki, o tyle z cyfrowymi sobie nie radzi. W cyfrowej rzeczywistości nadążenie z regulacjami jest niemożliwe.

JRC dotyczy także rynku pocztowego, na którym obecnie działam, i podczas kilku ostatnich spotkań z przedstawicielami Komisji Europejskiej odniosłem wrażenie, że nie ma chęci przeregulowania. JRC odczytuję mniej jako plan bardzo konkretnych działań. Bardziej, jako pewną wizję.

Łukasz Dec: I chyba czymś takim dokument tej rangi winien pozostać: wizją drogi, którą chcemy iść, a nie katalogiem ścisłych uregulowań. Taki katalog musiałby przepaść w toku publicznej dyskusji podsycanych krajowymi interesami i separatyzmami.

Ireneusz Piecuch: W obszarze, którym się dzisiaj zajmuję wyraźnym kierunkiem jest samoregulacja. Oczywiście, liczymy się z tym, że jeżeli nasza branża sobie z tym nie poradzi, to administracja będzie ingerować.

Łukasz Dec: Czy Poczta Polska – z punktu widzenia JRC – potrzebuje zmian w otoczeniu prawnym do efektywnego działania i rozwoju? Powiedzmy, do globalnej ekspansji.

Ireneusz Piecuch: Poczta Polska może bezpośrednio nie. Ale jej klienci już tak. Chcą mieć spójną i kompleksową obsługę w spedycji międzynarodowej, co wymaga spójnej i kompleksowej współpracy operatorów pocztowych. Z tym już tak łatwo nie jest. Rozwiązaniem byłaby standaryzacja, którą realizacja JRC powinna ułatwić.

Łukasz Dec: A to nie oznacza regulacji? Jeden standard dla wszystkich, czy im to pasuje, czy nie...

Michał Boni: Określanie reguł nie jest pojęciowo identyczne z regulacją.

Andrzej Abramczuk: Ja się tylko obawiam, że to by obligatoryjnie oznaczało powstanie nowego urzędu standaryzacyjnego. W Brukseli, albo może w Genewie. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Ireneusz Piecuch: Takie ryzyko istnieje. Tak, czy inaczej będę bronił tezy, że – przynajmniej w obrocie pocztowym – myślenie Komisji Europejskiej zmierza bardziej w kierunku stymulowania, niż regulowania.

Andrzej Abramczuk: To z pewnością jest łatwiejsze na rynku pocztowym, na którym dominują wielkie firmy wywodzące się z przedsiębiorstw państwowych. Trochę inaczej jest na daleko bardziej rozdrobnionym rynku telekomunikacyjnym.

Ireneusz Piecuch: Rozdrobnienie tego rynku może stać się mniejsze, jeżeli Komisja zmieni swój stosunek do konsolidacji. Wystarczy, że nie będzie jej z zasady blokować.

Łukasz Dec: Już żeśmy o tym rozmawiali. Konsolidacja jest procesem ekonomicznym, który nie potrzebuje wsparcia. Istnieją przy tym mechanizmy ochrony konkurencji, które chronią przed negatywnymi skutkami konsolidacji.

Michał Boni: Pytanie, którego w JRC nie ma, to pytanie, czy mechanizmy zarządzania konkurencyjnościąna rynku sąi będątakie, aby radykalnie nie blokowały tych naturalnych procesów konsolidacyjnych m.in. na rynku telekomunikacyjnym. Drugie pytanie związane z tym rynkiem, wyartykułowane w JRC wyraźniej, to pytanie o harmonizacjęwidma radiowego. Potrzeba spójnych zasad zarządzania widmem została w JRC nakreślona. Przy czym nikt nie odmawia budżetom państw członkowskich prawa do czerpania korzyści z rozdysponowania częstotliwości. I sprawa zarządzania widmem, i sprawa konsolidacji rynku powinna byćdyskutowana w kontekście niezbędnych inwestycji infrastrukturalnych.