Francuski zajazd na włoski telekom

Po kilku tygodniach niejasności można powiedzieć na pewno, że zakup akcji Telecom Italia (TI) przez francuskich inwestorów został uznany przez władze włoskiego telekomu za próbę wrogiego przejęcia. Nadal można spekulować, jaki jest cel próby tego przejęcia.

 
(źr.fot.TI)

W krótkim odstępie czasu najpierw Vivendi, francuska grupa medialna, a potem Xavier Niel, francuski miliarder i główny akcjonariusz firmy telekomunikacyjnej Iliad ogłosili, że kontrolują duże pakiety akcji włoskiego operatora zasiedziałego. W październiku br. Vivendi ujawniło, że ma 20,03 proc. głosów na zgromadzeniu akcjonariuszy (w listopadzie było to już 20,12 proc.), zaś kontrolowana przez Xaviera Niela firma inwestycyjna NJJ ogłosiła, że ma opcje i derywaty uprawniające do zakupu akcji dających 15,14 proc. głosów.

Zainteresowanie obu francuskich inwestorów włoskim telekomem jest zaskoczeniem. Vivendi od 2013 r. pracowicie sprzedawało aktywa telekomunikacyjne we Francji, Maroku i Brazylii, a także pozbywało się udziałów w firmach produkujących gry. Wedle wszelkich zapowiedzi planowało skupić się na mediach i dostarczaniu treści operatorom telekomunikacyjnym.

W marcu 2015 r. pojawiły się informacje, że w związku ze sprzedażą brazylijskiego GVT hiszpańskiej Telefonice Vivendi może objąć 8,24 proc. akcji włoskiego telekomu, ale nikt nie sądził, że konsekwencją będzie przekroczenie 20 proc. głosów na walnym (tak jak nie przewidywano, że francuska grupa kupi udziały dwóch francuskich producentów gier Ubisoft Entertainment i Gameloft).

Xavier Niel w tym czasie koncentrował się na francuskim biznesie, który poza operatorem stacjonarnym Iliad, obejmuje także najmłodszą i najszybciej rozwijającą się sieć komórkową we Francji, czyli Free, a także udziały we francuskim dzienniku "Le Monde". Od 2014 r. jest też udziałowcem Monaco Telecom i właścicielem szwajcarskiej sieci komórkowej Salt Mobile (dawniej Orange Switzerland).

REKLAMA

Wejście Vivendi do akcjonariatu TI byłoby trudne, gdyby po ośmiu latach, w czerwcu 2015 r. nie rozpadł się sojusz inwestycyjny Telco. Tworzyła go hiszpańska Telefonica oraz włoskie instytucje finansowe: Generali, Intesa i Mediobanca. Firmy te miały w sumie akcje uprawniające do 22,4 proc. głosów na zgromadzeniu TI i były jego największymi akcjonariuszami. Sojusz się rozpadł, bo Telefonica spieniężyła akcje dla sfinansowania przejęć w Brazylii i Argentynie. Pojawiła się szansa dla nowych inwestorów.

Vivendi chce wpływów

Ani Vivendi, ani Xavier Neil dotychczas nie ujawnili celu inwestycji we włoski telekom. Vivendi deklaruje, że jest to długoterminowa inwestycja i widzi możliwość korzystnej dla obu firm współpracy oraz, że... jest zaskoczone inwestycję Xaviera Niel. Vivendi odżegnuje się od współpracy z nim.

W mediach można było przeczytać, że Vivendi chciałoby dostarczać Włochom treści wideo produkowane przez swoje spółki, w tym ofertę na żądanie. Ale do tego nie trzeba koniecznie kupować za 3 mld euro akcji oraz żądać – co Vivendi uczyniło – poszerzenia rady nadzorczej Telecom Italia z 13 do 17 osób, by móc wprowadzić do niej czterech przedstawicieli.

To żądanie nie spodobało się zresztą inwestorom finansowym TI. W liście do władz spółki tacy akcjonariusze, jak APG Asset Management, Legal & General Investment Management, Standard Life Investments i JPMorgan Chase stwierdzili wprost, że Vivendi żąda zbyt dużego – jak na liczbę głosów – wpływu w radzie i zażądali by rada w obecnym składzie przyjrzała się intencjom francuskiego koncernu.

Jeszcze mniej wiadomo o celach drugiego inwestora. Po spotkaniu z Xavierem Nielem Guiseppe Recchi, szef rady nadzorczej Telecom Italia, powiedział, że Niel to bardzo kompetentny inwestor, a z rozmowy wynikało, że francuski miliarder może mieć ciekawe propozycje zarówno dla modelu biznesowego firmy, jak i jej działań na rynku włoskim i brazylijskim.

Włosi rozwadniają akcje

Podjęte przez Telecom Italia działania wskazują jednak, że obaj francuscy inwestorzy nie są mile widziani. Zarząd telekomu za zgodą rady nadzorczej zwołał na 15 grudnia zgromadzenie akcjonariuszy, które ma podjąć decyzje w sprawie zamiany akcji niemych (dają prawo do dywidendy, ale pozbawione są prawa głosu) – za niewielką opłatą – na akcje zwykłe.