Ile ewolucji, ile rewolucji w PKE?

Marta Brzoza (dyrektor Współpracy Regulacyjnej Orange Polska): – Wdrożenie PKE, to będą bardzo duże zmiany procesowe, między innymi w relacjach z klientami. Dlatego wciąż apelujemy, aby brać pod uwagę realne możliwości dużej organizacji dostosowania się do nowych przepisów. To po prostu wymaga czasu.
(źr. Orange)

WANDA BUK: Być może będzie więcej, niż jedna tura konsultacji, a więc czasu realnie będzie więcej. Trudno dzisiaj na pewno przesądzić, że to będzie możliwe i potrzebne – pamiętajmy, że mamy za sobą kilkadziesiąt godzin warsztatów z rynkiem. Jeżeli jednak potrzeba będzie, to z pewnością postaramy się o czas na gruntowne dopracowanie projektu. Tym bardziej, że w wyniku dyskusji nad wstępnym projektem zaszło w nim sporo zmian, z którymi przedsiębiorcy będą musieli się teraz zapoznać. Niewiele zmienia się w tych ustępach, które są przeszczepione z aktualnie obowiązującego Prawa telekomunikacyjnego, ale większość nowych zapisów została – po pierwszych dyskusjach z rynkiem –zmodyfikowana.

ŁUKASZ DEC: Tym bardziej ciekawi mnie, jak sobie poradzą operatorzy z wdrożeniem ustawy skoro, na dobrą sprawę, do chwili publikacji w Dzienniku Ustaw nie mogą mieć pewności, co trzeba będzie wdrożyć. Wiem, że przejaskrawiam i robię to celowo.

WANDA BUK: Czasu na wdrożenie ustawy rzeczywiście nie jest dużo (choć Polska akurat jest jednym z bardziej zaawansowanych krajów Unii, jeżeli chodzi o implementację Europejskiego Kodeksu Łączności Elektronicznej). Poza tym nie przypominam sobie, aby do tej pory którąś z dyrektyw telekomunikacyjnych udało się wdrożyć na czas. Mieliśmy i nadal mamy ambicję, aby Kodeks okazał się pierwszym takim przypadkiem. To jest jednak tak wielki i tak istotny akt prawny, że – w skrajnej sytuacji – lepiej opóźnić wdrożenie o miesiąc, niż go nie dopracować.

ŁUKASZ DEC: Czy coś nam grozi za uchybienie grudniowemu terminowi?

WANDA BUK: Teoretycznie trzeba się liczyć z sankcjami, ale biorąc pod uwagę mało zaawansowany stan wdrożenia Kodeksu w innych krajach – wydaje się to mało prawdopodobne.

IRENEUSZ PIECUCH (partner zarządzający Kancelarii DGTL): Dyrektywa audiowizualna została wdrożona w Polsce z ponad rocznym poślizgiem – bez katastrofalnych skutków. Nie zachęcam do opóźniania PKE, ale też nie demonizowałbym grudniowego terminu.

MARTA BRZOZA: Z punktu widzenia operatorów, wdrożenie PKE, to będą bardzo duże zmiany procesowe, między innymi w relacjach z klientami. Dlatego wciąż apelujemy, aby brać pod uwagę realne możliwości dużej organizacji dostosowania się do nowych przepisów. To po prostu wymaga czasu.

ŁUKASZ DEC: Czy wdrożenie Kodeksu przewiduje jakiekolwiek vacatio legis?

WANDA BUK: Kodeks nie przewiduje vacatio legis. Nie wiem, czy będą możliwości odroczenia wejścia w życie nowych przepisów.

WOJCIECH KRUPA (off counsel Kancelarii GWW): Jeżeli do 21 grudnia zdążymy uchwalić PKE, to nie wydaje się, aby ewentualne vacatio legis wywołało jakąś ostrą reakcję Komisji Europejskiej. Natomiast takie dodatkowe 2-3 miesiące na wdrożenie przepisów bardzo się przydadzą każdemu przedsiębiorcy. Niestety, w żadnej organizacji nie ma przycisków: „Wyłącz Pt” i „Włącz PKE”.

WANDA BUK: Proszę nie przesadzać – nie mówimy przecież o przepisach, które kompletnie wszystkich zaskoczą. Dyskutujemy nad nimi od marca 2020, a część już została wdrożona w poprzednich nowelizacjach ustaw branżowych.

CEZARY ALBRECHT (członek zarządu T-Mobile Polska): Rzeczywiście, ogólnie wiemy jaki będzie zakres zmian, więc już zaczynamy wdrożenie – inaczej nie mielibyśmy szans zdążyć na czas. Niemniej, proszę mi wierzyć, że o skomplikowaniu modyfikacji prawnych często decydują pojedyncze słowa, czy nawet przecinki. Wiemy zaś z doświadczenia, że na etapie pracy w parlamencie zdarzały się znacznie dalej idące zmiany. Dlatego tak się dopytujemy o harmonogram PKE i podkreślamy konieczność dodatkowego vacatio legis w tej ustawie.

WANDA BUK: Jesteśmy tego świadomi i dołożymy wszelkich starań, aby na etapie prac parlamentarnych nie było jak najmniej niespodzianek.

IRENEUSZ PIECUCH: To uzasadniona troska. Jak sięgam pamięcią, największe niespodzianki legislacyjne zazwyczaj trafiają się właśnie na etapie prac parlamentarnych. Projekty, które trafiają do Sejmu są zwykle dobrze przemyślanymi kompromisami. Dopiero potem zaczynają się „strzały zza węgła”, które mogą wywrócić każdą legislację – szczególnie tak obszerną, jak PKE.