REKLAMA

 Ile jeszcze można uratować z KPO?

Łukasz Dec (TELKO.in): – Skierowanie bonów internetowych do abonentów wprowadzi w cały ekosystem jeszcze jedną grupę interesariuszy – bezpośrednio zainteresowanych dostępem i wysoko zmotywowanych.
(źr. TELKO.in)

KRZYSZTOF KACPROWICZ: Co do zasady pomysł wydaje się bardzo ciekawy. Trudno dyskutować szerzej, bo nie ma na razie żadnych konkretnych założeń. Przestrzegałbym tylko przed zbyt swobodnym dostępem abonentów końcowych do takich bonów. Z naszej praktyki wiem, że klienci bywają bardzo kapryśni – uzgadniają na przykład podłączenie, a potem nie kupują usługi, albo uzgadniają podłączenie, a potem decydują się na innego dostawcę. Mechanizm bonu internetowego powinien być szczelny, aby nie dopuścić do marnowania publicznych środków.

ŁUKASZ DEC: Jeżeli dopuścimy do stolika abonenta końcowego, to pewnie będziemy świadkami pomysłów, o jakich nam się nie śniło. To bym jednak traktował jako skutek uboczny.

WITOLD DROŻDŻ: Na pewno warto spróbować. Może jakiś pilotaż w ramach KPO? Lewicowa wrażliwość społeczna aktualnego kierownictwa Ministerstwa Cyfryzacji powinna z tym doskonale korespondować. Jest w Polsce ponad 1500 gmin o dochodzie per capita poniżej średniej krajowej i takie obszary zdecydowanie zasługują na dofinansowanie abonenta.

Reasumując, powiedziałbym, że – po pierwsze – nie mamy czasu, po drugie – musimy rozmawiać, po trzecie – musimy szukać rozwiązań alternatywnych, aby można było elastycznie pomiędzy nimi przechodzić. A przede wszystkim jestem przekonany, że uda się jeszcze coś istotnego dokonać w dotychczasowym modelu „światłowodowym”, ale musimy mieć także pomysły A, B, C, D… itd. I to do równoległego wdrażania.

KRZYSZTOF KACPROWICZ: W kontekście planowania kolejnych konkursów na budowę sieci światłowodowych chciałbym jeszcze chciał zwrócić uwagę na kilka spraw, których dzisiaj nie poruszaliśmy. Przede wszystkim na kwestię inwentaryzacji sieci. Wraz z wprowadzeniem nowego systemu raportowego (tzw. PIT-u) cofnęliśmy się chyba o 20 lat tak, że znowu dzisiaj nikt nie wie jaki jest stan infrastruktury. Instytucja finansująca KPO i FERC porusza się po omacku, próbując zidentyfikować białe plamy. Dopóki system raportowania nie będzie prosty i nieuciążliwy dla operatorów, to UKE nie dostanie dobrej jakości danych a to z kolei będzie skutkowało źle wyznaczanymi mapami białych plam. Na marginesie dodam, że dobrze by było jak najszybciej zapoznać się z ich nową listą – nawet jeżeli jeszcze nie będzie wyznaczonych obszarów wsparcia. To ułatwia planowanie inwestycji.

Druga sprawa to konieczność przedstawiania gwarancji bankowych i ubezpieczeniowych. W dokumentacji konkursowej informacje były nieprecyzyjne. Dzisiaj, już w trakcie realizacji projektu, dowiadujemy się o szczegółach, które nas zaskakują.

Błędem jest bezpośrednie wiązanie procesu rozliczania inwestycji z zatwierdzaniem oferty hurtowej w sieciach budowanych z dotacją. Decyzja i argumentacja Fiberhostu dolała oliwy do tego ognia, ale z pewnością nie jest tak, że UKE i CPPC nie mają sobie niczego do zarzucenia.

Trudno mi nie wspomnieć o wciąż ciążącym problemie barier inwestycyjnych. Kilka lat temu doczekaliśmy się wreszcie pewnych ułatwień, ale niestety w ciągu ostatnich 2-3 lat pojawiły się zupełnie nowe obowiązki, które niesamowicie wydłużają procesy budowlane.

Dzisiaj często słyszę, że realizacja KPO jest już tylko w gestii CPPC i przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Ja się z tym nie zgadzam, ponieważ i UKE, i Ministerstwo Cyfryzacji, poprzez ułatwianie bądź utrudnianie działalności operatorskiej, mają duży wpływ na sukces lub porażkę realizacji tych programów.

Uważam również, że sprawniej mogłaby działać komunikacja z CPPC. Pojawiają się wątpliwości interpretacyjne, czy to natury ogólnej, czy dotyczące poszczególnych przedsiębiorców i projektów. Nie zawsze łatwo uzyskać pomoc Centrum w ich wyjaśnieniu. Nawet powiedziałbym, że ostatnio jego postawa się usztywniła. Liczę, że uda się to zmienić, ponieważ poczucie pomocy i wsparcia ze strony CPPC na pewno przekłada się na chęć przedsiębiorców do udziału w konkursach.

WOJCIECH SZAJNAR: Nie kryję, że od pierwszego konkursu przyświeca mi myśl, że to było porwanie się motyką na słońce. Dotychczas przeprowadzone konkursy KPO i FERC to jest całe POPC – tylko za jednym zamachem. Jaka jest realna możliwość absorpcyjna polskiego rynku telekomunikacyjnego? Czy potrafi on jeszcze wchłonąć 2,7 mld zł, jakie pozostało w samym w KPO? I nie chodzi o potencjał firm telekomunikacyjnych, tylko branży budowlanej. Dlatego między innymi właśnie chcemy zmniejszyć obszary wsparcia, ponieważ to może uruchomić nowe siły wykonawcze, jeżeli część beneficjentów będzie realizować inwestycje własnymi siłami.

ŁUKASZ DEC: Coś w tym może być. Niedawno od przedstawiciela jednego z dużych beneficjentów usłyszałem, że... tak, owszem… napięty termin KPO bez wątpienia stanowi problem, ale dla niego kluczowe jest jakie stawki kładą mu teraz na stół firmy wykonawcze, które – jak się wyraził – „zwęszyły krew”. I to jest czynnik, z którym trudno będzie cokolwiek zrobić. Jeżeli przyjąć za odnośnik wyniki POPC, gdzie na budowę sieci przesuwano środki z innych obszarów cyfryzacji, to wygląda na to, że taki sukces jest dzisiaj nie do powtórzenia. Raczej zobaczymy mechanizm odwrotny.

oprac. ł.d.