Według dyrektora z UKE, brak regulacji ex-ante nie oznacza, że dalsze świadczenie usług hurtowych w sieci Orange przestanie być możliwe, a operator zablokuje dostęp do swoich usług. Praktyka pokazuje, że na obszarach już wcześniej zderegulowanych Orange nadal oferuje dostęp hurtowy do swoich sieci.
Ponadto, zniesienie regulacji ex-ante nie oznacza, że regulator pozbawia się wpływu na kształtowanie warunków współpracy między przedsiębiorcami telekomunikacyjnymi oraz możliwości dalszych analiz rynku, a w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości, powrotu do regulacji. Tomasz Bator wskazuje tutaj na:
- okres ochronny – Prezes UKE wprowadza dwuletni okres przejściowy w zakresie uchylenia obowiązku utrzymania uprzednio ustanowionego dostępu,
- monitoring i weryfikację – Prezes UKE po deregulacji będzie na bieżąco monitorował rynek i prowadził szczegółową weryfikację funkcjonowania usług hurtowych. W praktyce oznacza to możliwość przywrócenia regulacji, jeśli mechanizmy rynkowe zawiodą – w szczególności w przypadku tych obszarów i działających na nich operatorów, gdzie poziom duplikacji infrastruktury jest mniejszy,
- ustalone poziomy referencyjne i ceny dla sieci dofinansowanych – dla sieci wybudowanych z udziałem środków publicznych (POPC, KPO, FERC) UKE zachowuje swoje kompetencje i w ich ramach przygotował zasady ustalania cen referencyjnych, tak aby beneficjenci mogli swobodnie kształtować ofertę, ale w granicach zabezpieczających efekty polityki publicznej. Te zasady są już powszechnie znane i stosowane na rynku. To oznacza, że segment hurtowy, ważny z punktu widzenia polityki publicznej, pozostaje nadal regulowany,
- dostęp do usług hurtowych – obecnie większość hurtowych usług szerokopasmowych w Polsce jest już świadczona w modelu komercyjnym (także tych oferowanych przez Orange). To pokazuje, że na bazie wcześniejszych regulacji rynek osiągnął dojrzałość, a także wypracował standardy współpracy i świadczenia usług, które zostały utrwalone i spełniają oczekiwania. Ponadto dotychczasowe regulacje LLU i BSA były silnie powiązane z medium miedzianym, którego zastosowanie jest coraz bardziej ograniczone i zastępowane przez nowoczesne, bardziej niezawodne światłowodowe sieci FTTH.
T-Mobile Polska ma jednak wątpliwości, co do tego, jak będą funkcjonować regulacje w tym dwuletnim okresie przejściowym.
– Po pierwsze powstaje wątpliwość, czy obowiązek ten oznacza wprowadzenie tzw. zasady „stand still”, czyli czy Orange Polska jest zobowiązane utrzymywać obowiązujące w dniu doręczenia decyzji warunki świadczenia usług, czy jednak jest zobowiązany do wypełniania w zakresie umów na usługi BSA obowiązujących w tym dniu (tj. w tym ograniczonym zakresie) wszystkich pozostałych obowiązków, tj. kalkulacji uzasadnionych kosztów (w tym wdrożenia wyników kalkulacji kosztów na 2026 r. spodziewanej jesienią), utrzymywania oferty ramowej, niedyskryminacji, itp. przez okres dwóch lat – wskazuje operator.
Co ciekawe, także Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji, której ważnym członkiem jest Orange, ale reprezentuje też przedstawicieli drugiej strony, balansując na granicy poprawności politycznej sugeruje, że analizy rynkowe przedstawiane przez UKE powinny być bardziej rzetelne i zawierać analizę wpływu na wszystkich uczestników rynku, tj. zarówno operatorów hurtowych, jak i korzystających.
Tomasz Bator wyraża jednak pewność, że deregulacja nie doprowadzi do zaniku i ograniczenia dostępu do rynku hurtowego w Polsce, podwyżek cen, czy wycofania UKE z procesu monitorowania rynku oraz wpływu na warunki na nim panujące.