REKLAMA

Orange: w pięć lat decyzja o migracji do all-IP

Wolelibyście, żeby z nich zrezygnowali?

To by przyniosłoby korzyści i klientom, i nam. Poza problemami, o których już wspomniałem, ISDN wymaga relatywnie drogich urządzeń abonenckich, dla których zaczyna brakować obsługi serwisowej, nie wspominając już o potencjale rozwoju.

Migracja na platformę IP oznacza oszczędności na kubaturze obiektów technicznych i na kosztach energii elektrycznej. Nowoczesne urządzenia są mniejsze i energooszczędne.

Jakie jeszcze technologie dostępowe charakteryzują się taką „bolesną” trwałością?

Przede wszystkim poczciwa linia analogowa POTS [Plain Old Telephone Service - red.], czyli telefonia analogowa. Gdyby udało się ją zastąpić usługami VoIP, można by zlikwidować cały, rozbudowany i mniej nieefektywny – w porównaniu do VoIP – system komutacyjny TDM. Pozwoliłoby to zaoszczędzić dużo miejsca zajmowanego przez te urządzenia oraz energii potrzebnej do ich zasilania, a tym samym ograniczyć koszty utrzymania.

Na czym się konkretnie się oszczędza?

Przede wszystkim na kubaturze obiektów telekomunikacyjnych i na kosztach energii elektrycznej. Nowoczesne urządzenia są mniejsze i bardziej energooszczędne. Zmniejsza się zapotrzebowanie na systemy chłodzenia, które także zużywają ogromne ilości energii. Przejście na all-IP oznacza dla nas zaoszczędzenie setek gigawatów rocznie. Prócz tego pozwala zwiększyć wydajność kart i portów abonenckich w urządzeniach sieciowych, dzięki czemu potrzebujemy ich o wiele mniej. Tak, jak wspomniałem wcześniej, umożliwia to zmniejszenie zapotrzebowania na powierzchnię kolokacyjną i obniża koszty jej utrzymania. Zwolnione powierzchnie i obiekty można sprzedać lub przeznaczyć na cele komercyjne.

Czyli można zredukować liczbę niezbędnych w terenie obiektów?

Z całą pewnością tych większych, choć skala możliwych redukcji jest różna. Analizy migracji do IP pokazały na przykład, iż w jednym z dużych miast moglibyśmy zredukować liczbę obiektów z przeszło 40 do 8. Jak wspomniałem, mówimy o większych obiektach np. modułach wyniesionych.

Małe elementy infrastruktury telekomunikacyjnej, czyli szafki uliczne, czy słupki przyłączeniowe pozostaną, a nawet mogą się pojawić nowe. Mam na myśli na przykład tzw. mikronody – małe węzły, które potrafią obsłużyć do kilkudziesięciu abonentów w promieniu kilku kilometrów. Dodatkowa możliwość, to zasilenie takich węzłów światłowodem hybrydowym bezpośrednio z dużych obiektów operatora. Dzięki temu nie trzeba zapewniać takim mikrowęzłom oddzielnych liczników energetycznych, a to wpływa na wysokość opłaty dla dostawców energii elektrycznej.

A struktura geograficzna sieci? Czy dzięki migracji do IP można ją scentralizować i zredukować liczbę obiektów?

Oczywiście, że tak, jeżeli mówimy o tzw. obiektach centralowych. Mamy ich sporo w terenie, co wynika z wymogów technologii. W przypadku tradycyjnych usług głosowych staraliśmy się lokować węzły dostępowe nie dalej, niż5 km od abonenta, a w przypadku xDSL – jeszcze bliżej. W dużym uproszczeniu – potrzebowaliśmy setek obiektów centralowych, które obsługiwały ruch lokalny, czy też pozastrefowy.