Orange: w pięć lat decyzja o migracji do all-IP

A w modelu bardziej zachowawczym?

W modelu ewolucyjnym, który jest mi bliższy, analizowalibyśmy obszar po obszarze i decydowali o wyłączeniu starego systemu, biorąc pod uwagę wszystkie czynniki: nasycenie abonentami, stan lokalnej infrastruktury, dostępność sieci FTTH, zasięg i pojemność sieci mobilnej, statystyczny profil klienta oraz otoczenie konkurencyjne.

Nie zakładamy pełnej migracji na FTTH. Mamy 400 tys. km sieci miedzianej i szkoda jej nie wykorzystać tam, gdzie jest to możliwe.

Podejście inżynierów jest zwykle takie: kupmy jak najszybciej jak najfajniejsze „zabawki”. Ja też jestem inżynierem, ale wolę spojrzeć najpierw na klientów, sprawdzić czego potrzebują (i czego mogą potrzebować w ciągu najbliższych kilku lat) i zapewnić im to w jak najbardziej ekonomiczny sposób.

Ile w takim wariancie zajęłaby migracja do all-IP?

Uważam, że kilka lat. Grupa Orange przyjęła 2020 r., jako datę przejścia na nową platformę technologiczną, choć nie jest to równoznaczne z datą wyłączenia sieci działających w starszych technologiach. Na razie realizujemy projekty pilotażowe jak w Józefowie. Zdemontowaliśmy tam urządzenia modułu wyniesionego, został też sprzedany budynek, w którym te urządzenia się znajdowały. Został tylko kontener z DSLAM, do którego są podłączone linie abonenckie. Klienci, którzy nie abonowali nowych usług niczego nie zauważyli. Zorganizowaliśmy akcję promocyjną dając klientom wybór: przejście do usług opartych na VDSL i światłowodzie lub pozostanie przy quasi-analogowym telefonie.Planujemy teraz drugi pilotaż w nieco odmiennych warunkach.

To znaczy?

W Józefowie operowaliśmy na rozproszonej zabudowie jednorodzinnej. Drugi pilot będzie realizowany w gęstej, wielopiętrowej zabudowie warszawskiego osiedla Natolin. Mamy tu wielu klientów na niedużym obszarze, gdzie jest krótka pętla lokalna. Wstępnie wydaje się, że od strony technologicznej powinno być łatwiej, niż w Józefowie.

Kiedy zaczniecie natoliński pilotaż?

W 2018 roku.

Mówimy na razie tylko o digitalizacji sieci, bez rugowania łączy miedzianych. Jaka byłaby skala korzyści z pełnej migracji do FTTH?

To hipotetyczne pytanie, ponieważ nie zakładamy pełnej migracji na FTTH. Nie wszędzie jest to uzasadnione biznesowo. Poza tym cześć klientów ma obawy przed wymianą istniejącego okablowania w domu.

Realnie linie optyczne będą dochodzić zarówno do mieszkań (FTTH), jak do jedno- i wielorodzinnych budynków (FTTB) lub szaf ulicznych (FTTC). Część przyłączy pozostanie miedziana. Na odległość 1,5 km można zapewnić standard NGA, wykorzystując VDSL. Gdzie to konieczne i możliwe, będzie można zapewnić dodatkowe pasmo dzięki sieci mobilnej i hybrydowym modemom xDSL/LTE. Wciąż mamy 400 tys. km sieci miedzianej i szkoda jej nie wykorzystać tam, gdzie jest to możliwe.

To jest kompleksowe spojrzenie. Gdyby jednak patrzeć tylko na OPEX, to utrzymanie FTTH byłoby tańsze.

To prawda. Sieć optyczna jest znacznie mniej energochłonna. Światłowód, jako mniej atrakcyjny w punktach skupu złomu jest również mniej narażony na kradzieże i dewastacje (tytułem dygresji powiem, że mamy bardzo duże osiągnięcia na polu walki z dewastacjami, ponieważ w ciągu ostatnich 3 lat udało nam się zmniejszyć koszty z tego tytułu o 66 proc.). Szacuje się też, że sieć światłowodowa ma pięciokrotnie mniejszą awaryjność, niż sieć miedziana. To oznacza niższe koszty interwencji serwisowych.