REKLAMA

Przyszłość jest w sieci

Naprawdę? Niektórzy mówią, że penetracja 30 proc. jest dla nich strategicznym celem.

Myślę, że nie wszędzie. 95 proc. gospodarstw domowych na tych terenach ma dostęp satelitarny lub radiowy. Jest więc zapotrzebowanie na usługi. Z drugiej strony, siła nabywcza jest tu wyższa, niż się wydaje, podobnie jak popyt – w domach na wsi rzadko mieszka tylko jedno pokolenie.

Orange chce budować (a właściwie modernizować) sieć także w Poznaniu. Nie byli zainteresowani wykorzystaniem waszej infrastruktury również w mieście?

Nie kryję, że rozmawiamy o tym.

A z Vectrą?

Z Vectrą nie ma żadnych rozmów.

Z inwestorem mamy uzgodnione modele rozwoju spółki, także poprzez przejęcia.

Tak czy, inaczej wydajecie się wyjątkowo otwarci na współpracę hurtową.

Uważamy, że w takim kierunku zmierza cały rynek. Dzisiaj Inea jest operatorem i sieci, i usług, ale pojawiają się abonenci, którzy nie chcą od nas niczego ponad szerokopasmowy dostęp. Uważam, że takich klientów będzie coraz więcej, i że wszyscy operatorzy w coraz większym stopniu będą sprowadzani do roli dostawców najprostszych usług i właśnie infrastruktury. Dlatego nie boję się współpracy hurtowej.

Czy w Poznaniu, czy może szerzej – na terenie Wielkopolski – są jeszcze jakieś sieci telekomunikacyjne, których przejęciem Inea mogłaby być zainteresowana?

Są takie podmioty, ale jeżeli chodzi o akwizycje, to nasza postawa była i jest zachowawcza. Nie biegamy po rynku z ofertą kupna. Do transakcji, które do tej pory zrealizowaliśmy zazwyczaj byliśmy zapraszani.

Od trzech lat macie jednak inwestora finansowego, dla którego naturalne jest zwiększania masy podmiotu, który nabył. Czy to nie powoduje, że będziecie bardziej aktywni na polu M&A?

Z naszym inwestorem mamy uzgodnione modele rozwoju spółki, także poprzez przejęcia. Zarówno w ramach zakupów gotówkowych, czy wymiany udziałów z innymi podmiotami. Jesteśmy otwarci, ale na pewno nie będziemy naciskali na lokalnych operatorów. Raczej staramy się z nimi współpracować operacyjnie: kupujemy razem niektóre usługi, czy technologie. Oczywiście, taka współpraca powoduje, że możemy być „pierwszym wyborem”, jeżeli ktoś decyduje się wyjść z biznesu.

Skoro wspomniał pan o inwestorze finansowym, to zapytam, jaka jest perspektywy współpracy? Kiedy fundusz zacznie myśleć o wyjściu?

Umowa inwestycyjna nie przewiduje żadnych terminów, ale zakładam, że w latach 2018-2022 zaczniemy się zastanawiać „co dalej”. Oczywiście, sytuacja na rynku może zmodyfikować te ramy czasowe.

Poza tym, że prezesem zarządu, wciąż jest pan również współwłaścicielem firmy. Jak z tej perspektywy widzi pan przyszłość Inei?

Wspomniałem wcześniej, że według mnie rola operatora będzie migrowała w kierunku prostych usług oraz infrastruktury. Rynek staje się coraz bardziej konkurencyjny i coraz trudniej będzie sfinansować wiele sieci w jednym budynku. Bardziej efektywny będzie model z jedną dobrą infrastrukturą, z której korzysta wielu dostawców usług (tym bardziej, że service providerzy, to coraz częściej podmioty globalne).

Taki trend może gratyfikować dużą skalę działania. Inei, jako operatorowi regionalnemu może być prościej, ale i tak uważam że coraz trudniej będzie konkurować z gigantami. Będziemy musieli zatem dokonać wyboru.