REKLAMA

Dyskusje o telekomunikacji: czas na wielką wizję rozwoju infrastruktury

Tom Ruhan
(źr.fot.TELKO.in)

Tom Ruhan: Patrzę na rynek od kilkunastu lat, a przez kilka ostatnich byłem świadkiem totalnej niemocy regulacyjnej i legislacyjnej. Wszystko co mogło być nowe, dobre i innowacyjne zostało zablokowane przez tę niemoc. Rynek potrzebuje głębokich zmian, poczynając od Prawa telekomunikacyjnego. I to nie znowelizowanego, ale napisanego zupełnie od nowa. Druga sprawa, to nowelizacja megaustawy i egzekucja jej zapisów. Dzisiaj jest rząd i minister, którzy mogą dokonać na rynku rewolucji.

Witold Drożdż: Rynek na pewno wymaga pewnych zmian, zwłaszcza legislacyjnych. Mimo wszystko ja bym jednak tych ostatnich lat nie wyrzucał do kosza.

Łukasz Dec: Ja również nie.

Witold Drożdż: Jeżeli popatrzymy przez pryzmat dostępnych usług i potraktujemy jako probierz, to nie jest źle. Nie twierdzę, że nie ma czego poprawiać, ale nie zgadzam się, że wszystko należy zburzyć i budować od nowa. Potrzebne są rzeczywiście zmiany, przede wszystkim związane z trybem realizowania inwestycji. Tych finansowanych ze środków unijnych i tych − może jeszcze bardziej − finansowanych ze środków prywatnych. Bezwzględny priorytet dałbym spóźnionemu już wdrożeniu dyrektywy kosztowej do polskiego prawodawstwa. Opóźnienie wynikło chyba z nieszczęśliwego pomysłu połączenia cyfryzacji z administracją. Te obszary wzajem się blokowały, przez co wiele ważnych dyskusji toczyło się w samym resorcie (dobrym przykładem były dyskusje o opłatach lokalnych od infrastruktury telekomunikacyjnej), nie mogąc nawet „wejść” na poziom Rady Ministrów.

Jacek Niewęgłowski: Na pewno nie każdy z nas tak samo ocenia zmiany, jakie dokonały się na rynku w latach 2005−2009 (może nawet nie wszystkie można uznać za sukces). Myślę jednak, że każdy się zgodzi, że to były zmiany wielkie. Dla mnie kulminacją była megaustawa, którą z dumą pokazywałem i chwaliłem się w Brukseli, jako innowacją na skalę europejską. Dzisiaj też może nie oczekiwałbym rewolucji, ale chciałbym wrócić do czasów, kiedy wierzyliśmy, że można robić rzeczy wielkie.

Łukasz Dec: Ubiegła dekada miała większy potencjał dla wielkich przedsięwzięć. Jakie dzisiaj można by realizować? Megaustawa już jest. Budować piątego operatora mobilnego? Doregulować mocniej Orange? Czy może odwrotnie: kompletne go zderegulować?

Jacek Niewęgłowski: To prawda, że czasy były inne i można było zrobić więcej. Ale dzisiaj też są przed nami wielkie wyzwania, jak choćby rozwój infrastruktury. Boli, że dyrektywy kosztowej nie można było wdrożyć przez 3 lata, choć potem okazywało się, że jeżeli trzeba, to ważne zmiany legislacyjne wdraża się w tydzień.

Witold Drożdż: Tym bardziej, że projekt wdrożenia dyrektywy kosztowej do megaustawy od wielu miesięcy był gotowy, tylko gdzieś utknął.

Jacek Niewęgłowski: To może wskazuje, że generalnie sprawy idą w dobrym kierunku, tylko brakuje stanowczej egzekucji. W każdym bądź razie Polska potrzebuje dzisiaj wizji rozwoju infrastrukturalnego. I to jest ten wielki projekt na miarę ubiegłej dekady, albo nawet i większy. Antytezą minionych czasów będzie oczywiście najgorzej przygotowana i najgorzej przeprowadzona aukcja częstotliwościowa w historii Europy.

Andrzej Abramczuk: Niedawno jeden z przedstawicieli Urzędu Komunikacji Elektronicznej powiedział publicznie, że aukcja została przygotowana tak dobrze, jak to tylko było możliwe. Ten lapsus, to smutna pointa dla kilku minionych lat działania regulatora polskiego rynku telekomunikacyjnego.

Jacek Niewęgłowski: Reasumując sprawy podstawowe: potrzebna jest wizja rozwoju infrastruktury i wspierająca tę wizję implementacja dyrektywy kosztowej. Po ostatnich doświadczeniach niezbędne są zmiany w Prawie telekomunikacyjnym eliminujące luki w przepisach dotyczących dystrybucji częstotliwości radiowych. Dobrze by było, gdyby lepiej układała się współpraca między UKE, a Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Andrzej Abramczuk: Cieszę się, że dojrzeliśmy w Polsce do konkluzji, iż potrzebne jest ministerstwo odpowiedzialne za cyfryzację, za całe ICT. Rynek zawsze chętnie zainicjuje potrzebne działania, ale brakuje "wodza", który nada impet legislacyjny.

Łukasz Dec: Pod warunkiem, że to ministerstwo ma stałe miejsce w strukturze rządu.