Od pewnego czasu na rynku coraz więcej głosów w sprawie pozycji europejskich firm na globalnym rynku telekomunikacyjnym: rzekomo skrępowanych regulacjami oraz ograniczonych niemożnością konsolidacji. Jak to wygląda, jeżeli popatrzeć na realne liczby? Czym jest dzisiaj telekomunikacyjna Europa i czym może się stać. Jak rozwijają się telekomy z innych części świata. Analiza pokazuje, że najlepiej być właścicielem zasiedziałego amerykańskiego operatora detalicznego o komórkowej genezie, czyli być właścicielem Verizona. Do niego cały telko świat powinien odnosić pytania o efektywność.

Od wielu lat elementem debaty na poziomie unijnym jest miejsce europejskiego sektora telekomunikacyjnego na globalnej mapie TMT. O ile europejscy dostawcy technologii obronili swoje pozycje i wciąż znajdują się pośród dominujących na świecie graczy, o tyle ściśle europejskie telekomy (rzekomo) straciły prymat na rzecz operatorów amerykańskich oraz azjatyckich.
Głośnym echem w branży telekomunikacyjnej odbiły się raporty Enrica Letty i Mario Draghiego, a także raport DigitalEurope oraz Biała Księga Komisji Europejskiej, które ‒ w bardzo ogólnym streszczeniu ‒ optują za zwiększeniem skali działania europejskich telekomów, aby te mogły łatwiej konkurować z innymi globalnymi graczami. Autorzy wspomnianych wyżej opracowań różnie widzą drogę do tego celu, ale pośród proponowanych środków zaradczych można wymienić:
- budowę jednolitego unijnego rynku telekomunikacyjnego,
- umożliwienie konsolidacji na poziomie ponadregionalnym,
- umożliwienie konsolidacji na poziomie lokalnym.
W szczególności ten ostatni punkt wzbudza duże kontrowersje, ponieważ oznacza rebalansowanie pryncypiów od silnej konkurencji w kierunku budowy dużych podmiotów. Nie podejmujemy bezpośredniej dyskusji z tymi tezami, a zainteresowanych polemiką odsyłamy do raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego z grudnia 2024, z którego konkluzjami na ogół się zgadzamy.
Celem niniejszego tekstu jest przede wszystkim wyjście poza powtarzane często ogólniki i pokazanie bliżej sytuacji europejskich telekomów i grup telekomunikacyjnych (jak również ich ekonomiczny potencjał) na tle reszty świata. Chcielibyśmy także pokusić się o symulację, jakie mogą być efekty głębszej konsolidacji krajowych rynków telekomunikacyjnych w Europie. Analiza nastręczyła wielu dylematów metodycznych, których opis zawarty jest w oddzielnej ramce.
A gdzie sieci rosyjskie?
W niniejszej analizie pominięte zostały sieci działające na terenie Federacji Rosyjskiej lub należące do inwestorów o rosyjskich korzeniach. Faktycznie na liście największych grup telekomunikacyjnych pod względem liczby abonentów wymieniony jest pochodzący z Rosji Veon działający na Ukrainie i w krajach Azji Centralnej. Sieci rosyjskich tu nie ma, chociaż na skalę europejską są duże, licząc od 44 mln do 83 mln klientów. Największa z nich ‒ MTS ‒ zanotowała w 2024 r. 7,6 mld USD przychodu (wobec 13,3 mld USD przychodu całej grupy AFK Sistema, do której należy MTS). Nie są to wyniki, które ‒ w przeciwieństwie do innych europejskich telekomów ‒ pozwoliłyby jej znaleźć się w TOP20 największych przychodowo grup telekomunikacyjnych świata. Pomijamy MTS i pozostałe rosyjskie telekomy ponieważ nie stanowią strategicznej kwestii z punktu widzenia zarządzania rynkami telekomunikacyjnymi Unii Europejskiej.
Na początku można zauważyć, że w skali globalnej europejskie sieci telekomunikacyjne są relatywnie niewielkie (dla większej spójności porównujemy dane dla sieci mobilnych, ale można je projektować na rynek stacjonarny).