„Mały Frankfurt” nad Wisłą

Paweł Małachowski (IT architect, Redge Technologies): – Jako integrator odczuwamy dzisiaj dużą presję na stronę kosztową i dlatego wiele uwagi poświęcamy optymalizacji infrastruktury, optymalizacji zasilania, maksymalizacji wydajności poszczególnych węzłów sieci.
(źr. TELKO.in)

Warto zauważyć, że zmieniają się standardy techniczne i nie są już tak wyśrubowane, jak kiedyś, czego symbolem był obowiązek zakładania białych kaloszy przed wejściem do niektórych sal serwerowych.

KRZYSZTOF KOZŁOWSKI (TVN DISCOVERY): Ja pamiętam zielone kalosze wymagane z powodu ochrony przed przepięciami.

EMIL KONARZEWSKI: To powoli odchodzi w przeszłość a rynek stale rośnie. Dzisiaj podaż powierzchni serwerowej w Polsce zbliża się do 140-150 tys. m2 a zainstalowana moc do ok. 300 MW. Postęp dokonał się ogromny, ale wnosimy 3 proc., może 4 proc. do całej wartości europejskiego rynku DC. Można spojrzeć na to również od strony rynku energii elektrycznej, którego kolokacja jest ogromnym konsumentem. W Polsce na tę branże przypada może 1 proc. ogólnego zużycia.

ADAM PONICHTERA (DATA4 GROUP): Dla porównania w Irlandii to jest 9 proc.

ŁUKASZ DEC: Prognozy dla polskiego rynku są nadal wzrostowe?

EMIL KONARZEWSKI: Prognozy są nadal wzrostowe. Konsumpcja energii przez DC rośnie szybciej, niż w całej gospodarce. To zresztą stanowi pewne wyzwanie i może przynajmniej lokalnie – tam gdzie infrastruktura elektroenergetyczna jest niedoinwestowana – ograniczyć rozwój obiektów kolokacyjnych. Z drugiej strony widać także tendencję do ograniczania mocy nowych DC w Europie poprzez odgórne limitowanie ich potencjału. Właśnie z uwagi na przeciążenie rynku energii.

ŁUKASZ DEC: Dygresja: lokalne uwarunkowania energetyczne wpływają na postrzeganie przez inwestorów danego rynku?

ADAM PONICHTERA: W Polsce nie ma dzisiaj kłopotów z dostępnością mocy. Zdarzają się może problemy z podłączeniem do sieci. Sytuacja na rynku energetycznym rzeczywiście jest niestabilna, ceny rosną, ale to odczuwają przede wszystkim użytkownicy końcowi. W Polsce na ich rachunkach ceny usług kolokacyjnych zaczynają się zrównywać z cenami energii.

KRZYSZTOF KOZŁOWSKI: W okresie szczytów cenowych i tak Polska była tańsza, niż inne kraje europejskie. Na szczęście ceny zaczynają powoli wracać do akceptowalnych poziomów. Przynajmniej przy niektórych modelach rozliczeniowych z jakich można dzisiaj korzystać.

ŁUKASZ DEC: Wróćmy do kwestii prognoz dla polskiego rynku DC.

EMIL KONARZEWSKI: Są optymistyczne. Z jednej strony kończą się duże inwestycje z zakontraktowanymi z góry powierzchniami i mocami. Kolejny pozytywny trend, to rosnąca tendencja do outsourcingu IT po stronie średnich przedsiębiorstw. Z naszych szacunków wynika, że dzisiaj utrzymywanie własnej kolokacji poniżej 500 m2 na ogół już się zwyczajnie nie opłaca. Kolejnym impulsem dla rynku będzie przejmowanie prywatnych serwerowni przez wyspecjalizowanych operatorów DC.

Są też zagrożenia. Przedłużająca się wojna na Ukrainie zniechęca inwestorów zagranicznych do Polski. Ponadto rząd ma wizję budowy na potrzeby administracji własnych obiektów, które to obiekty będą konkurowały z komercyjnym rynkiem.

ŁUKASZ DEC: Wiemy zatem co rynek oferuje. A czego potrzebują użytkownicy?

PAWEŁ KUŚMIERSKI (AKAMAI): Istotna jest dostępność mocy. 10-, 15- i 20-kilowatowe szafy są nam coraz bardziej potrzebne. Tego wymagają zarówno nowe generacje serwerów, jak i rozwój usług po naszej stronie. Powoli wychodzimy poza tradycyjne obszary – CDN i cyberbezpieczeństwa – w nowe usługi.

ŁUKASZ DEC: A jeżeli chodzi o łączność?

PAWEŁ KUŚMIERSKI: Bardzo ważna jest lokalna dostępność interfejsów do innych sieci telekomunikacyjnych. Tak, aby punkty styku można było budować szybko, bez oczekiwania na podłączenie czy poprowadzenie włókna światłowodowego. Jeżeli chodzi o architekturę sieci, to dla Akamai główne huby komunikacyjne to Frankfurt, Londyn, Amsterdam i Paryż – nazywane w wewnętrznym żargonie FLAP. Tam stoi najwięcej serwerów, tam dysponujemy największymi przepływnościami sieci.

ŁUKASZ DEC: Co decydowało o budowie tych lokalizacji?

PAWEŁ KUŚMIERSKI: Zarówno silny rynek lokalny, jak i dobra komunikacja z regionem. Lokalny rynek generował duży popyt na usługi, ale zazwyczaj umożliwiał także obsługę całego pobliskiego regionu.

REKLAMA