REKLAMA

„Mały Frankfurt” nad Wisłą

Adam Ponichtera (dyrektor zarządzający Data4 Group w Polsce): – Potrzebę lokalizacji w Polsce wskazali nam klienci – przede wszystkim dostawcy usług chmurowych, którzy dostrzegli potencjał polskiego rynku i konieczność ulokowania własnego węzła. Polska gospodarka rozwija się szybko i rośnie świadomość korzyści z profesjonalnych usług kolokacyjnych i chmurowych.
(źr. TELKO.in)

Z tego powodu zależy nam na wymianie ruchu z największą liczbą operatorów krajowych, a więc na obecności we wszystkich kluczowych węzłach wymiany ruchu, na stykach z najważniejszymi operatorami Tier1. Warunki do tego najlepsza są dzisiaj w Warszawie.

PAWEŁ KUŚMIERSKI: W scentralizowanej lokalizacji łatwiej jest planować pojemność sieci czy zapewnić load balancing.

PAWEŁ MAŁACHOWSKI: To prawda. Dlatego najważniejsza jest dla nas Warszawa. Dysponujemy węzłami zagranicznymi w Pradze i w Londynie, ale one mają charakter pomocniczy. Nie widzimy potrzeby budowania sieci szkieletowej w Europie.

Serwery podające treści wideo nie mają wielkich wymagań i stosunkowo łatwo je skolokować. Trochę inaczej jest z bibliotekami wideo, które przechowują duże zasoby danych, wymagają mocnej platformy sprzętowej a zatem bezpiecznej i wydajnej lokalizacji.

ŁUKASZ DEC: Czy zasoby globalnych serwisów OTT mają jakieś specyficzne potrzeby z punktu widzenia telekomów, które zapewniają CDN?

PAWEŁ MAŁACHOWSKI: Tego typu podmioty (na przykład Netflix) mają politykę głębokiego wchodzenia w sieci operatorskie z replikami swoich bibliotek treści. Z tego powodu jeżeli chodzi o CDN nie planują szczególnych rozwiązań architektonicznych. Specyfiką naszej działalności jest natomiast operowania na materiałach typu „długi ogon”, którym trzeba zapewnić stale duże zasoby do wykorzystania. Trochę inaczej jest, gdy dostarcza się głównie seriale w sezonach lub wydarzenia live. Wtedy zasoby technicznie można skalować w miarę potrzeb i zmieniającego się obciążenia.

ŁUKASZ DEC: Rozumiem, że podobnie jak Akamai, Redge myśli o zasobach kolokacyjnych z punktu widzenia lokalnego rynku treści. W znacznym stopniu zadowala się scentralizowaną architektura sieci w tak wygodnym ośrodku, jak Warszawa. Czy TVN Discovery ma podobną perspektywę?

KRZYSZTOF KOZŁOWSKI: Naszą perspektywę określają dwa główne produkty. Serwis Player.pl, który ma odbiorców przede wszystkim w Polsce. Jest także pewna grupa widzów za granicą, ale nie tyle liczna, aby uzasadniać budowę dedykowanej infrastruktury dystrybucyjnej. Druga aplikacja, to HBO Max, która jest dostępna na całym świecie.

Zapotrzebowanie na zasoby dla tych serwisów zmieniają się w czasie i adekwatnie do tego planujemy optymalne – technicznie i kosztowo – rozwiązania. Partner techniczny dba o odpowiednie zarządzanie siecią CDN. Różni partnerzy sieciowi zapewniają dystrybucję treści. Nie będzie wielkim odkryciem, że wielcy gracze jak Akamai mają przewagę w dystrybucji na skalę globalną. Kiedy w grę wchodzi dotarcie do użytkowników lokalnych, to przewagę mają dostawcy lokalni.

Tutaj mówię głównie o streamingu. Odrębną sprawą jest broadcast, gdzie coraz większa jest waga zdalnej produkcji telewizyjnej – to się określa, jako „produkcja w chmurze” i polega, ogólnie rzecz biorąc, na zbieraniu sygnałów z różnych źródeł w celu złożenia końcowego przekazu emitowanego do widza. Zaletą produkcji w chmurze jest optymalne wykorzystanie mocy obliczeniowych w dużych centrach (przetwarzanie wideo to są ogromne wolumeny danych). Wyzwaniem są niskie opóźnienia w sieci, aby taka współpraca mogła być interaktywna. Z pewnością dostawcy contentu będą wynosili coraz więcej zasobów z własnych lokalizacji, oczekując za to niezawodnej łączności bez opóźnień.

ŁUKASZ DEC: To oznacza centralizację, czy właśnie rozpraszanie zasobów?

KRZYSZTOF KOZŁOWSKI: To oznacza wynoszenie serwerów spod przysłowiowych biurek do wysokowydajnych data centers, które dysponują dużą mocą przetwarzania i niezawodną łącznością. Lokalne aplikacje z pewnością nie są ekonomicznym rozwiązaniem.

Z perspektywy mojej firmy nie ma znaczenia, czy ta chmura będzie 30 km, czy 100 km od Warszawy. Miałoby jednak znaczenie, gdyby ją ulokować po drugiej stronie Europy. Wydaje mi się, że będziemy korzystali raczej z lokalnych ośrodków obliczeniowych. To będzie optymalny model jeżeli chodzi o jakość produktu, jak i koszty transmisji danych na długich dystansach. Dodam, że zapewnienie prawdziwej redundancji na połączeniach międzynarodowych nie jest łatwe.