CAPEX w czasach postpandemicznych

Grzegorz Bartler (członek zarządu ds. techniki w Netii): – W obszarze sieci stacjonarnej zawsze utrzymujemy 30-40-proc. zapas pojemności w szkielecie, powiększając w miarę wzrostu ruchu. Rzadko dzieje się to raptownie, powodując nagłe podniesienie wydatków inwestycyjnych.
(źr. TELKO.in)

Wskazałbym tutaj na możliwe zmniejszenie elastyczności operacyjnej.

MACIEJ ZENGEL: Łatwiej sobie z tym poradzić, jeżeli chodzi o korzystanie z infrastruktury pasywnej, ale jestem bardzo ciekaw, jak to będzie w przypadku części aktywnej? Decyzja Polkomtela o sprzedaży nadajników była bardzo odważna. Oznacza bowiem wyzbycie się dosyć ważnych dla operatora kompetencji oraz rezygnację z relacji z dostawcami sprzętu.

PIOTR JAWORSKI: W grupie Orange wieże i maszty telekomunikacyjne traktowane są jako dobro strategiczne. Jak wiadomo, powstała niedawno spółka Totem, do której wniesiono infrastrukturę operatorów mobilnych we Francji i Hiszpanii, ale pozostaje ona nadal częścią grupy i jest pod jej kontrolą. Jest jednak podmiotem zewnętrznym, który ma pracować nad korzyściami, jakie mogą osiągnąć operatorzy infrastruktury, konkurować z firmami takimi jak Cellnex i zwiększyć wartość dla właściciela (decyzje związane z infrastrukturą bardzo wyraźnie przekładają się na wyceny spółek telekomunikacyjnych). Różnice w podejmowanych modelach korzystania z infrastruktury wynikają z różnych strategii rozwoju.

GRZEGORZ BARTLER: Z perspektywy operatora B2B, bo jest to przecież bardzo ważna część biznesu Netii, istotne jest jakiego typu usługi świadczy się klientom, jak głęboko „zakotwiczone” są w infrastrukturze i co się może zdarzyć, kiedy poszczególne warstwy sieci zostają sprzedane do podmiotu zewnętrznego? Z punktu widzenia elastyczności na rynku B2B może to się okazać kłopotliwe.

PIOTR JAWORSKI: Jeżeli chodzi o sieć mobilną, to w Polsce bardzo ważnym elementem umów o korzystanie z infrastruktury pasywnej powinno być zobowiązanie TowerCo do zapewnienia ciągłości działania danej lokalizacji. Jesteśmy w kraju, w którym opór przeciw infrastrukturze jest znaczny i nie rzadko są problemy z prolongowaniem umów o dzierżawę gruntu czy dachu budynku. Nie zawsze łatwo znaleźć nową lokalizację, a budowa zawsze zajmuje dużo czasu. Dlatego cenimy sobie bardzo współpracę z Play'em, z którym zawsze – w razie potrzeby – umiemy się dogadać i wzajemnie sobie pomóc, kiedy występują takie problemy.

MICHAŁ ZIÓŁKOWSKI: No właśnie… „Nie zawsze łatwo znaleźć nową lokalizację, a budowa zawsze zajmuje dużo czasu”. W wymagającym otoczeniu inwestycyjnym firmy TowerCo z pewnością będą podlegały tym samym ograniczeniom, co może wpłynąć na możliwość terminowego zapewnienia alternatywy dla traconej lokalizacji.

PIOTR JAWORSKI: Wyobrażam sobie, że na rynku infrastruktury nie zapanuje monopol i zakładam, że dla każdego dostawcy będzie istniała alternatywa. Chciałbym więc, aby mojego dostawcę infrastruktury wiązały odpowiednie umowy z jego konkurentami (lub innymi dysponentami wież) tak, że w razie awaryjnej sytuacji będzie mógł zapewnić nową lokalizację dla naszych nadajników.

MICHAŁ ZIÓŁKOWSKI: Tak, tego typu zapisy można znaleźć w umowach o korzystanie z infrastruktury pasywnej.

RADOSŁAW POTERA: Wszelki outsourcing ma sens, jeżeli jego dostawca świadczy usługi dla więcej niż jednego klienta i dzięki temu może optymalizować procesy. Taka jest logika działania telekomunikacyjnych firm infrastrukturalnych i tak samo jest z firmami utrzymaniowymi. Była tutaj mowa o nieudanych umowach utrzymania sieci… Problem umowy Netii z Ericssonem (bo rozumiem, że o to chodziło) polegał na tym, że Ericsson nie miał innych klientów niż Netia, a więc w efekcie przejął sieć wraz z zespołem, ale nie miał większych niż Netia możliwości optymalizacji. Na tę umowę było chyba jeszcze za wcześnie.

ŁUKASZ DEC: Poza wszystkimi innymi trudnościami, polski rynek telekomunikacyjny stoi wobec perspektywy (gwałtownej?) eliminacji liczących się dostawców sprzętu. Proponuję nie wnikać w genezę i meritum problemu, a skoncentrować się na potencjalnym efekcie dla operatorów telekomunikacyjnych. Niektórzy producenci dostarczają polskim sieciom urządzenia RAN, i OLT, i DSLAM...

GRZEGORZ BARTLER: Jeżeli brać pod uwagę pozycję na rynku wiadomego dostawcy, to konieczność usunięcia jego urządzeń z sieci oznacza przede wszystkim worek pieniędzy do wydania. Jego urządzenia są wszędzie, łącznie z infrastrukturą, którą potencjalnie moglibyśmy uznać za wrażliwą z punktu widzenia państwa.

PIOTR JAWORSKI: Jeżeli eliminacja byłaby prowadzona według kryterium dostawcy, a nie jego produktów, to wymiana sprzętu będzie kosztowała nie jeden, ale wiele worków pieniędzy. Gdyby jednak przyjęto kryterium produktowe – „nie należy używać tego tutaj” – to będzie niewygodne i kosztowne, ale chyba da się z tym żyć.

REKLAMA