CAPEX w czasach postpandemicznych

Łukasz Dec (TELKO.in): – Zawsze brakuje pojemności w sieci. Zawsze zasięg jest za mały. Zawsze dostęp mógłby zapewniać wyższe przepływności. CAPEX wydaje się never ending story na rynku telekomunikacyjnym.
(źr. TELKO.in)

Nie jest tajemnicą, że już dzisiaj, bez żadnych formalnych obowiązków, operatorzy wyznaczają pewne obszary (kierując się definicjami europejskimi jak np. 5G Toolbox, opisujące tzw. krytyczne elementy sieci, czyli np. sieć rdzeniowa i chmura operatorska), i w tych obszarach zwracają szczególną uwagę na stosowane rozwiązania, właśnie pod kątem ryzyk.

MICHAŁ ZIÓŁKOWSKI: Efekty decyzji wykluczających będą zależały od obszaru. Gdyby miały dotyczyć sprzętu RAN, to mówimy o naprawdę poważnym wyzwaniu.

RADOSŁAW POTERA: Ciekawe co będzie, jeżeli – dajmy na to za 3 lata – taka decyzja obejmie kolejnego ważnego dostawcę? Na przykład dlatego, że został sprzedany inwestorowi, który budzi podejrzenia.

GRZEGORZ BARTLER: Swoją drogą ciekawi mnie co można by takiego istotnego wydobyć z sieci szkieletowej, nawet jeżeli urządzenia umożliwiają infiltrację?

RADOSŁAW POTERA: Mnie wykładano logikę ewentualnych wykluczeń inaczej. Otóż chodzi o to, że obywatele niektórych krajów są w szczególny sposób zobowiązani do współpracy z własnym rządem i służbami, i że można ich zmusić do działań niemożliwych w innych krajach.

ŁUKASZ DEC: Innym zagrożeniem ma być rzekoma możliwość zdalnego wyłączenia sprzętu RAN...

RADOSŁAW POTERA: I tego akurat nie uważałbym za czysty wymysł, ponieważ podobno w trakcie drugiej inwazji na Irak w Bagdadzie przestały działać niektóre centrale telefoniczne, wyprodukowana w kraju, który był stroną konfliktu. Zaznaczam, że nie mogę ręczyć za wiarygodność tej informacji.

ŁUKASZ DEC: Mityczny „czerwony guzik”. Ciekawe. Wróćmy jednak do reperkusji wykluczenia na rynek telekomunikacyjny.

PIOTR JAWORSKI: Przede wszystkim takie wykluczenie byłoby zaburzeniem i tak wąskiego dziś rynku. Po drugie, spowodowałoby odcięcie telekomów od naprawdę wysokiej jakości produktów. Azjatycka myśl techniczna w telekomunikacji jest co najmniej na równym poziomie z europejską i północnoamerykańską, a w niektórych obszarach na wyższym.

RADOSŁAW POTERA: Przykładem może być wielkość i parametry modułów RRU różnych producentów.

PIOTR JAWORSKI: My to widzimy przede wszystkim w zakresie efektywności energetycznej sprzętu. Pojawiają się także pytania o wydajność logistyczną: czy w kontekście ciągle odkładanej aukcji 5G Polska będzie miała szansę na nabycie sprzętu we właściwym czasie, czy będziemy się musieli ustawić na końcu długich kolejek nabywców?

MACIEJ ZENGEL: Ewidentne jest, że niektórzy dostawcy potrafią dostarczyć sprzęt szybciej, wyposażony w więcej funkcjonalności i w bardziej atrakcyjnych cenach.

ŁUKASZ DEC: Z tego co wiem, to Orange i T-Mobile zwlekają z ogłoszeniem przetargu na modernizację sieci RAN do czasu ukazania się ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa [KSC].

PIOTR JAWORSKI: Czekamy, aby stało się jasne co nam wolno. A właściwie bardziej, czego nam na pewno nie wolno. Dzisiaj wydaje się, że wolno wszystko. Po przyjęciu KSC będziemy wiedzieć więcej, choć wciąż będziemy znali jedynie ramy procedur.

RADOSŁAW POTERA: Widać jeszcze jedno zjawisko, a mianowicie presję ze strony klientów. W Atmanie otrzymywaliśmy pytania od klientów z zagranicy (szczególnie wrażliwych na kwestię, o której mówimy), czy aby ich dane nie są przetwarzane na urządzeniach dostawcy X. Jeżeli tak jest, to proszą uprzejmie o wymianę tego sprzętu na innego producenta. Jeżeli sprzętu nie wymienimy, to oni nie przedłużą kontraktu. Wobec takiej postawy nie ma wielkiego wyboru.

PIOTR JAWORSKI: Jeżeli klient zgodzi się ponieść koszty takiej operacji, to pewnie nie jest to takim wielkim problemem.

RADOSŁAW POTERA: W naszym przypadku sprawę utrudniał fakt, że ten klient nie korzystał ze ściśle dedykowanego sprzętu, ale współdzielił sprzęt z innymi klientami. Operacja była zatem odpowiednio większa i bardziej kosztowna.

ŁUKASZ DEC: Czy wobec perspektywy, że sprzęt może trzeba będzie wymienić w ciągu 5 lat, to pewni dostawcy są w ogóle brani przez MNO pod uwagę?

PIOTR JAWORSKI: Wszystkie działające na rynku zgodnie z obowiązującymi przepisami firmy, mogące pochwalić się odpowiednim doświadczeniem, są brane pod uwagę. Pod warunkiem, że będzie można zawrzeć w kontrakcie odpowiednie zapisy dotyczące obsługi potencjalnego swapu. Prawdziwy problem tkwi w szczegółach. Przyjmijmy, że któryś z operatorów podejmie ryzyko współpracy z danym dostawcą i rozpocznie budowę sieci 5G, ale po 2 latach ten dostawca zostanie wykluczony. W takim wypadku pół biedy, jeżeli jego sprzęt ma zostać wyeliminowany w okresie 5 (czy lepiej 7) lat, ale bieżącą współpracę można dalej kontynuować. To się jeszcze da technicznie przeprowadzić. Gorzej, jeżeli współpraca ma zostać przerwana z dnia na dzień i już niczego nie można kupić, ani zainstalować. Nie da się, ot tak po prostu, wprowadzić w miejsce jednego dostawcy drugiego, bo – jak wiadomo – dzisiaj nie ma interoperacyjności między urządzeniami różnych dostawców.

REKLAMA